Powiadają, że ludzie z wiekiem dziecinnieją, że na wiele chorób dobrze robi zachowanie "dziecięcego pierwiastka"...Babcia z Dziadkiem tak sobie wzięli owe fakty do serca, że poszli do Żłobka !! Tak, tak...;o)
Nie to, żebyśmy się wcisnęli "na krzywego", dostaliśmy oficjalne zaproszenie, to żeśmy poszli...;o)
Zaprosił nas do Żłobka Tygrysek !!
Obaw mieliśmy miliony...Tryliony nawet...
Ułożyliśmy plan A, plan B, a nawet plan C, gdyby coś w czasie tej wizyty poszło nie tak...;o)
Bo trzeba być bardzo odważnymi Ciociami, żeby zorganizować Dzień Babci i Dziadka z Nielotami w tym wieku...A ile pracy ??
Gdybym nosiła kapelusz, to już bym nim zamiatała podłogę w głębokim pokłonie przed ogromem Ich pracy !!
Były piękne dekoracje...Były śpiewane piosenki (głównie przez Ciocie ;o))...Były układy taneczne !! A nawet gra na instrumentach !!
Wrażenie ogromne, bo niektóre Nieloty z trudem utrzymywały pion...;o)
Tygrysek zaangażował się bardzo w tańce i oprawę instrumentalną, śpiewanie nie jest jeszcze tym, co Tygryski lubią najbardziej...;o)
Ale na nasz widok zareagował widoczną ulgą (wejście Babć i Dziadków do sali wywołało spory szok) i przez cały występ monitorował, czy się Mu Dziadkowie nie zdematerializowali...
Potem robiliśmy wspólnie świeczuszki i podjadaliśmy ciasteczka...
Robienie świeczuszek Tygrysek przyjął ze stoickim spokojem: "wszyscy robią, robię i ja", dopóki...
Dopóki Dziadkowi nie udało się położyć cekina na wierzchołku knota !!
W Tygrysku ambicja się obudziła, a maleńkie rączki pracowicie zaczęły układać ozdoby...Mamy najpiękniejszą świeczuszkę na Świecie !! ;o) A cekinów są w niej setki...;o)
A że Tygrysek jest już nieźle "kumatym" Gościem, więc Babcia zapytała:
"Jedziesz z Babcią i Dziadkiem na wycieczkę, czy zostajesz na obiadku z Ciociami ??"
Myślicie, że to proste pytanie ??
Tygrysek nigdy jeszcze nie był sam z Dziadkami na wycieczce !! Właściwie, nigdy nie był z nami sam...;o) Zawsze towarzyszyły Mu nasze starsze Nieloty...;o)
Plan Dziadkowie mieli opracowany, ale trzeba go było skorygować, bo Tygrysek kichał...Zajęcia plenerowe odpadły...:o(
No to najpierw obiadek...
Elegancik pięknie się prezentował (dzięki Misiowej Mamie) i zbierał masę komplementów, po których z błyskiem w oczkach i figlarnym uśmieszku, gładził się po brzuszku...Pięknie zjadł obiadek (aż się guzik w spodniach zbiesił i nijak nie chciał się dopiąć)...Ale najfajniejsze z obiadku było zdmuchiwanie serwetek przy pomocy okładki Menu...Autorska zabawa Dziadka wywołała u Wnuka prawdziwy entuzjazm, a czas oczekiwania na posiłek zleciał nie wiedzieć kiedy...;o)
Wypchane brzuszki najlepiej jest rozchodzić...
A że byliśmy w sąsiedztwie ulubionego Zamku Wnuków w Rabsztynie, więc ruszyliśmy zdobywać zamkowe wzgórze...Ale Zamek został nie zdobyty, bo w połowie drogi wietrzysko nas ze szlaku zawróciło...
- Wrócimy zdobyć Zamek jak będzie cieplej ?? - zapytała Babcia...
- Tak !! - odpowiedział Tygrysek kiwając poważnie głową...;o)
No to plan awaryjny "pod dachowy"...
Miśkoland !!
Na "konstrukcje" to jeszcze Tygrysek zbyt malutki, ale w boksie dla maluchów było co robić (szczególnie, że się Dziadkom włączył ten niebezpieczny "pierwiastek" i nieźle poszaleli...;o)
Czas upłynął szybko...
Okazało się, że za szybko...;o)
Kiedy dotarliśmy do Misiowego Domku, Princeska wpadła w totalną panikę, a Księciunia szarpnęły straszne nerwy !!
Wnuki kończyły właśnie niespodzianki dla Dziadków i się nie wyrobiły !!
Dziadkowie dali "plamę"...Przyjechali godzinę za wcześnie...;o)
Ale wieczór był magicznie wnuczy...Otrzymaliśmy setki całusów, dziesiątki przytulasów i kilkanaście miziaków...Ledwie uniknęliśmy cukrzycy...;o)
A że Babcia jakiś czas temu postanowiła przenieść swoją bibliotekę do Misiowego Domku, więc każdy Wnuk został należycie obdarowany i tym razem...
Księciunio dostał Encyklopedię Geograficzną...
Princeska Encyklopedię Britannica...
Tygrysek bajeczki...
I to właśnie w najmłodszym wyzwoliły się największe emocje:
"Nie ruszaj !! Moje są !! Babcia mnie dała !!"...
"Tu Babcia daj, tu !!" - pokrzykiwał wskazując wybrane na półce miejsce...;o)
Księciunio skrzętnie wyliczał ile jeszcze woluminów do przewiezienia zostało (na co Babcia musiała od razu zapędy ostudzić, bo nie wszystkie babcine książki się nadają do przekazania Nielotom)...;o)
Princeska planowała, gdzie ustawi kolejne tomy, przenosząc lalki na mniej eksponowaną miejscówkę...;o) I obwieściła Misiowej Mamie, że dzisiaj przed snem będą czytać Encyklopedię...;o)
Babci "banan" z twarzy nie schodził...;o)
"Dzieniobabciowodziadkowe" obchody rozpoczęliśmy w tym roku z wysokiego "C"...A to dopiero początek...;o)
Kolejne zaproszenie już wisi na lodówce...;o)
P.S. Do Miśkolandu też mamy jeszcze przyjechać, ale nie dzisiaj...Że zacytuję Tygryska...;o)
Maluch wygląda berdzo elegancko na tym zdjęciu :)
OdpowiedzUsuńFajnie spędzone dnie babci i dziadków :)
Emocji wystarczy nam do kolejnych "obchodów"...;o)
UsuńZamiataj, zamiataj kapeluszem tę podłogę, bo zaprawdę powiadam ci masz rację, że trud to wielki przygotować imprezę z dziećmi, uznanie należne jak najbardziej :D
OdpowiedzUsuńFajowsko że tyle radochy daje wam babciodziadkowanie, a wasze wnuki dostają wielki kapitał na życie!!!
Tygrysek elegancik że ho ho hohohooooooooooooo! :)
Po przedszkolnych przedstawieniach byłam ogromnie ciekawa tego "żłobkowego"...Toż to dwulatki !! I chociaż Ciocie się asekurowało, że być może coś nie wyjdzie jak trzeba, to ogrom pracy było widać, a maluchów była ledwie 1/4, bo się reszta przed imprezą pochorowała...:o) Niewątpliwie, nie jest to "zawód" wykonywany...To jest jak misja kosmiczna...;o)
UsuńTeraz awansujemy do Przedszkola...Już się doczekać nie możemy...;o)
Pełna gala...;o) A na komplementy łasy...;o)
Umiecie się bawić, bez dwóch zdań.
OdpowiedzUsuńImprezka w żłobku odważna, ale czemu nie.
U nas świętowanie w domu u wnuka i na kamerce, bo maluch wychodził z choroby, a w żłobku na 37 dzieci - 30 chorych, więc nawet trudno cokolwiek przygotować...
Dar wrodzony...;o)
UsuńWychowawczyni Księciunia (długoletni praktyk) zaczęła przygotowania na początku grudnia...Tygrysek wytrzymał do poniedziałku, ale już siedzi w "areszcie domowych"...Princeska udaje kaszlaka i trenuje na "jak wróci"...Nasz jedyny ratunek w tym, że ferie mamy w ostatniej turze...;o)
Bardzo fajny ten Wasz Tygrysek Gordyjko. Mądry i elegancki. Piękny mieliście Dzień Babci i Dziadka. U nas w przedszkolu też było świętowanie z dziadkami w zeszły piątek. Babcia była bardzo zadowolona z występów, dziadek chory, więc niestety został w domu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie życząc wszystkiego najlepszego. Dużo zdrowia dla całej Misiowej Rodzinki
Biedny Dziadek !! ;o)
UsuńWy też trzymajcie się dzielnie !! Już niedługo wiosna...;o)
Bardzo intensywne świętowanie... Energia wzrasta z wiekiem?...
OdpowiedzUsuńKiedy jak nie teraz ?? ;o) W żłobku już pewnie więcej świętować nie będziemy...Wnuki się nam starzeją...;o)
UsuńByłam i ja w żłobku na świętowaniu dnia babci, choć maluch zaledwie 17-miesięczny całą imprezę spędził na rękach:) jutro wybieram się do wnuczki do przedszkola, ona ma już 5 lat i występuje bardzo aktywnie we wszelkich przedstawieniach.
OdpowiedzUsuńMam jednak wrażenie, że w babciowaniu jestem daleko w tyle za wami:) nie poświęcam na to aż tyle czasu i energii:)
Jedyne co możemy Im dać i co ma jakąś wartość: Czas i energia...;o)
UsuńZa kilka lat my nie będziemy mieć sił, a Oni ochoty...;o)
Jak to dobrze że wnuki się Wam nie starzeją. Ale potem jak będą różne egzaminy - np. matura czy egzamin ósmoklasisty - też będzie super.... tylko już poważniej!!!
OdpowiedzUsuńMamy jeszcze kilka lat zapasu...;o) Potem może spoważniejemy...;o)
UsuńOch, już sobie wyobrażam jak wspaniała musiała to być impreza.
OdpowiedzUsuńOstatnia w żłobku, więc niezapomniana...;o)
Usuń