Pamiętacie początek naszego zeszłorocznego urlopu ?? Jak walnęłam o glebę w Chabówce ??
Pomijam fakt, że buszowałam po Tatrach ze zmasakrowaną lewą stopą i potłuczonym barkiem, na przyciąganie ziemskie wpływu nie mam...Ale...;o)
Po przyjeździe na Wrzosowisko nastąpił podział ról...Pan N. został oddelegowany do bycia "Jetsonem", czyli obsługiwał agregat jednym palcem (w wolnych chwilach dotrzymywał towarzystwa Panu Majstrowi)...Zazdrościć Panu N. nie było czego...Największą pokutą dla Pracoholika jest patrzeć jak inni pracują...;o) Ja oddelegowałam się do podlewania (a teraz siedzę i się modlę, żeby nasze roślinki tę falę upałów przetrwały)...Oddelegowanie było tym milsze, że kilka chwil wcześniej nabyłam konewkę drogą kupna, więc robota miała mi się w "ręcach" palić (po to jest woda w konewkach)...
Nabyłam oczywiście największą, 10-cio litrową...Toż to kawał baby ze mnie...;o)
W jednej ręce 5 litrów wody, w drugiej ręce 10 litrów wody...Gordyjka hektary nawadnia...
Aż tu nagle dziura w ziemi się na Gordyjkę rzuciła !!
A dokładnie rzecz ujmując, wlazła Sierota w dziurę po roślince (krzaku)...Dziura miała być już dawno zasypana, wszak wiemy co grozi nogom jak się wdepnie w takie cudo architektury krajobrazu...Ale jakoś nam po drodze nie było...Dodam więcej...Jeszcze niedawno sterczał z dziury palik, więc automatycznie był omijany, ale, że potrzebny był w innym miejscu, tośmy przełożyli...Dziura w tej samotności tylko na okazję czekała, a że Gordyjka nóżki ma ładne (hahaha), to ich urok na dziurę podziałał...A dziura podziałała na Gordyjkę...Reasumując...
W jednej ręce 5 litrów, w drugiej ręce 10 litrów, noga w dziurze, Gordyjka na glebie...
I znowu czule pomyślałam o Panu Newtonie...Po kiego czorta On ten wzór na prawo grawitacji wymyślił ?? W szkole - utrapienie...W życiu - utrapienie...Noga w kostce skręcona...
Wniosek ??
Zbliża się urlop !! ;o)
Jakoś z tymi konewkami przekuśtykałam, chociaż do "10" coraz mniej wody lałam, potem z ulgą ją oddałam Ślubnemu, a pod wieczór zastanawiałam się, czy jak odłożę "5", a wezmę wnuczą dwulitrówkę to będzie wstyd wielki, bardzo wielki, czy ogromniasty ??
A w domeczku okład z lodu, mazidło z czarciego pazura, pozycja horyzontalna i dylemat...Wsadzę jutro stopę w buta, czy nie wsadzę ?? Oto jest pytanie...