Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

sobota, 28 września 2024

Przepraszam za gryzonie...

     Kogo przepraszam ??

Wszystkie Babcie i Kandydatki na Babcie !!

     Wierzcie mi na słowo, że złych intencji nie miałam !! Chlapnęło mi się przez przypadek...;o)

     Między wycieczkowymi wypadami z Wnukami usiłowaliśmy ogarniać wrzosowiskową rzeczywistość...Niewiele dawało się zrobić, bo skwar panował okrutny od świtu do wieczora...Niżej trzydziestu stopni nie schodziliśmy wcale...

     W nocy padało, więc wdzięczni byliśmy Matce Naturze, że przynajmniej ten problem mamy z głowy...Podlane - przetrwa...Ale zbierać trzeba (szczególnie fasolka szparagowa dawała mi "popalić" plonami nie do okiełznania)...

     Pomoc w zbieraniu była domeną Princeski...A jak jeszcze Babcia pozwalała użyć sekatora, to hohoho...;o)

Kwadrans na tej spiekocie był wyczynem wielkim...

     - Kochanie...Idź odpocząć do kuchni...- zachęcałam Wnuczkę...

     - Jeszcze tylko poziomki Babciu...- padała odpowiedź...

Po kilku minutach...

     - Kochanie...Idź do kuchni...Jesteś przegrzana...- prosiłam ponownie...

Princeska posłuchała...Wstała z grządki...Zrobiła dwa kroki...

     - Babciu !! A Ty ?? - zapytała z wyrzutem...

     - Ja dam radę...Babcia jest twardsza od szczura...- rzuciłam ze śmiechem...

Wnuczka zrobiła kolejne dwa kroki, stanęła, odwróciła się i padło:

     - Na prawdę Babciu ??

Orzesz...ko...

Ki czort mnie podkusił ??

     - Tak, Kochanie...- brnęłam dalej...- Babcie tak mają...

     - Wszystkie ?? - drążyła Princeska...

Ło Matko i Córko...Nie odpuści...

     - Prawie wszystkie...- próbowałam ratować sytuację...

     - No prawie...Wiem...- na twarzy Princeski było widać pełną koncentrację...

     - Babciu...A szczury lubią taki upał ??

Echhh...

     Zebrałam łubiankę, nasze zbiory i poczłapałam z Wnuczką do kuchni...Już wiedziałam, że nie odpuści tematu gryzoni i filozofii "dlaczego jedne Babcie tak mają, a inne nie"...Ponad godzina debaty...   

środa, 25 września 2024

Nie dam rady...

     Zorganizowanie noclegów na Wrzosowisku łatwe nie jest...Orzeszek powierzchnię ma skromną, a nasza Gromadka liczna...

     Lucki od kilku lat zasiedla "budę" zorganizowaną w miejscu szafek kuchennych (to trzeba mieć fioła na punkcie psa)...

     Dziadek z Babcią mają miejscówkę na łóżku (autorskim dziele Dziadka)...

     Trójka Wnucząt ??

Hahahaha...Na podłodze !!

To znaczy, na materacach, ale na podłodze...;o) Jak plener to plener !! ;o)

     Taki był zarys i plan...Po pierwszym noclegu reorganizacja była konieczna...

Babcia całą noc miała dyżur "przy kołdrach"...Jak jedno okryła, drugie się rozkopało...I w koło Macieju...

     Pomijając fakt, że Księciunio śpi "na Krakowiankę" (przypomnijcie sobie jak wygląda wirująca w tańcu Krakowianka), Princeska śpi "na kraba" (kończyny jak najdalej od ciała), a Tygrysek...Echhh...Nieliczne noclegi u Dziadków, żadnej wiedzy nam nie dały...

W każdym razie, pierwsza noc wymusiła zmiany...

     Babcia wylądowała na podłodze, z Princeską i Tygryskiem...

     Księciunio awansował do Dziadka na łóżko...;o)

     Środek nocy...Ciemno, że oko wykol...Słychać tylko miarowe posapywanie...Nagle...

     - Nie dam rady...- do babcinej świadomości dobija się niepokojący apel najmłodszego Wnuka...

Cisza...

     - Nie dam rady...- kolejny zatrważający apel Tygryska...

Ki czort ??

Babcia włącza lampkę...

     Wszystko właściwie w porządku...Każdy Wnuk należycie okryty, wręcz opatulony...Oddechy równomierne...Koszmarów na horyzoncie nie widać...

Nawet sturlanie się Tygryska z materaca miejsca nie miało...

I znowu...

     - Nie dam rady...- szeptane cichutkim głosikiem...

     Babcię w końcu olśniło !! Uśmiechnęła się do siebie i pospieszyłam z pomocą...

Rano Dziadziuś pyta:

     - Co się Młodemu stało złego ??

Trudno mi było powstrzymać śmiech...

     - Głowa Mu spadła między dwie poduszki i nie miał siły wgramolić się z powrotem...- wyjaśniłam...- Bidulek musiał być potwornie zmęczony...;o)   

sobota, 21 września 2024

Niski pokłon dla Chmielnika...

     Jak wiecie, niespokojne z nas duchy...Można powiedzieć, że owsiki nie pozwalają nam usiedzieć na poopach...;o)

     Dlatego, kiedy kąpielisko w Gackach wprowadziło zakaz wprowadzania psów (nie wiemy co było przyczyną, bo zdarzyło się to nagle, prawie z dnia na dzień), Dziadziuś nie tylko, że znalazł nam wypaśną miejscówkę w Borkowie, wyszukał też alternatywę "gdyby coś"...

     Alternatywą było Kąpielisko Andrzejówka w Gminie Chmielnik...

     Znacznie mniejsze od Borkowa, bardziej kameralne i...Świetnie przygotowane !!

     Pomijam klasykę czystej wody, ładnej plaży, wydzielonych kąpielisk (z brodzikiem włącznie), czy opieki ratowniczej...

     Chmielnik poszedł "po bandzie" podnosząc poprzeczkę dla terenów rekreacyjnych na poziom Mistrzów Świata...

     Postaram się Wam to pokazać...A łatwo nie będzie...;o)

     Mogę dołożyć jeszcze czyściutkie toalety, obszerny parking gminny, tuż obok parking prywatny (bo w weekendy bywa ponoć potrzebny) i gastronomia (bez szału, ale do przeżycia)...

     "Powalający" jest jednak teren wokół kąpieliska...

Lucki na rekonesansie...

     Wkoło alejki, oświetlone, z trawnikami dla tych, co wolą ciszę, spokój i tylko moczą nogi...

     Sieć alejek przecina rozległe lasy wkoło jeziora...To ścieżka dydaktyczna z zabawami logicznymi o roślinach i zwierzętach...

     Druga ścieżka dydaktyczna wprowadza nas w świat zwierząt...Wszystkie w naturalnych rozmiarach...Wszystkie skrupulatnie opisane...

     Lucki na zdjęciu jest jednocześnie zaciekawiony i przerażony !! Tak naturalnie jest to zrobione...Lisa najpierw obszczekał, później obwąchał (bardzo dokładnie), a na koniec zachęcał do zabawy...

Nawet na psiaku robiło to wrażenie...;o)

     Pędząc za naszymi Nielotami, nie zdążyłam uchwycić pierwszej "sali lekcyjnej" usytuowanej w środku lasu, ta jest na obrzeżach...

     Na stolikach są tablice dydaktyczne z wiedzą botaniczną i zoologiczną...Zdjęcia...Opisy...

A ławeczki ??

     Wszystkie są takie jak ta na zdjęciu...Są na nich kolekcje liści, albo owoców, albo nasion...Wiedzą się ciśnie z każdej strony...;o)

     Zazdrość bierze na myśl o lekcjach biologii wśród śpiewu ptaków (a czasem w ich towarzystwie)...

     Tuż obok miejsce na ognisko (z dostępnym drewnem), a niedaleko przygotowany grill...Echhh...

     A cóż to za betony ?? - zapytacie...

     To labirynt przygotowany dla Nielotów !!

     Konstrukcja prosta jak budowa cepa...Cembrowiny wkopane w pagórek...Trochę piasku...

I przednia zabawa !!

     Ganiany...Chowany...Orientacja w terenie...A w bonusie echo, z którym można pogadać do woli...

     Nasze Nieloty były zachwycone !! Wszystkim !!

     A to pomost (ruchomy) na drugi brzeg...

     Po drugiej stronie jeszcze więcej zwierzaków...

I jeszcze więcej grzybków...

     Bo trzecia ścieżka dydaktyczna wprowadza w świat grzybów, tych jadalnych, tych niejadalnych i tych trujących...Są opisy, zdjęcia i wielkich rozmiarów eksponaty...

     Tylko ścieżka wkoło jeziora jest "lana", bo służy jednocześnie za szlak rowerowy i trasę dla rolkarzy...Reszta ścieżek to "trawiaki", które nie ingerują w gospodarkę wodną...

     Pergole przy kąpielisku drewniane...Podesty drewniane...Bujawki przy alejkach drewniane...

     Całość jest tak pięknie wkomponowana i przygotowana, że nie dziwię się Wnukom, które kolejnego dnia, na pytanie dokąd jedziemy, zgodnie zakrzyknęły:

" Do grzybków" !!

     Mnie pozostaje zrobić głęboki pokłon dla Pomysłodawców,Projektantów i Realizatorów...

     Kawał Dobrej Roboty !!...♥

wtorek, 17 września 2024

O trzech żywiołach i degradacji Gacków...

     Po "energetycznym" turnusie Princeski, do realizacji pozostał turnus Tygryska i wolny weekend dla Misiowych Rodziców...

Ale...

     Pogoda zapowiadała się przepiękna...

     Dziadkowi udało się wyszarpać kilka dni wolnego...

     Misiowa Mama była już skrajnie wyczerpana rodzicielskim maratonem...

     - Jak dacie radę, to przywieźcie Chłopaków w niedzielę do Zaścianka...- rzuciłam propozycję...- Jeżeli Dzieciaki dadzą radę i wytrzymają z nami, to macie tydzień wolnego...- uzupełniłam...

I wiecie co ??

     Protestów nie było...;o)

Princeski radość ??

     Ogromna !!

     Torba już była spakowana, więc Princeska była przekonana, że wraca do domu...;o) A jej torbę Babcia spakowała, bo w poniedziałek mieliśmy ruszyć na Wrzosowisko...;o)

     Radość Chłopaków ??

Echhh...

Zaścianek przeżył znaczny wzrost decybeli...;o)

     I ruszamy...

     MOP przy S7 okazał się idealnym miejscem na "pit-stopa"...

     Na Wrzosowisko dotarliśmy przed południem, a tam...

Ło Matko i Córko...

     Nawet Lucki polubił wentylatory...;o)

     A naszą kuchnię odwiedzało wielu dzikich gości, szukających chwili wytchnienia od skwaru...

     Nawet lubiące słoneczko zwinki, śmigały nam pod stopami...;o)

Nie ma co...

     Biedne orzechy włoskie,po majowych przejściach cień dają skromny, basenik nagrzewa się niemiłosiernie...Czas szukać ulgi...

Gdzie ??

     Wiadomo !! Jak to mawia Princeska: Gacki rządzą !!

     Zaraz po śniadanku, kolejnego dnia, ruszyliśmy na poszukiwanie cienia i wody...

     Nawet piosenka o Gackach powstała po drodze (a mamy tylko kwadransik jazdy)...Icek z rozśpiewaną i roześmianą Ekipą zajechał pod bramy kąpieliska...A tam...

     - Poproszę dwa dorosłe, troje dzieci i pies...

     - Pies nie wejdzie...- odpowiedziała mi młoda Dziewczyna...

     - Przecież tydzień temu wszedł...- mam zwarcie w szarych komórkach...

     - Jest zakaz...

Orzesz (ko)...

     Dzieciaki poinformowane o problemie wyraziły swoją dezaprobatę (każde na swój sposób), a Princeska opuszając kąpielisko wydała wyrok:

     - Gacki nie rządzą !!

Nie wiem jak sobie Właściciele kąpieliska z tym faktem poradzą...;o)

     Wróciliśmy nad Nidę (żeby rozładować odrobinę wnucze nerwy) i Dziadziuś przystąpił do poszukiwania godnej miejscówki...;o)

     I znalazł w kilka minut...

     Z Dzieciaków wyrwało się zgodne "Ochhh !!"...

Czyli, może być...;o)

     Babcia dostała nawet, nadprogramowego przytulasa...;o) Tygryska przestrzeń zalewu w Borkowie, odrobinę przytłoczyła...;o)

     Nasi Inżynierowie przystąpili natychmiast do przebudowy linii brzegowej...;o)

     A kiedy wodnego brykania było już dosyć, a temperatura odrobinę opadła...

     Starszaki były zachwycone...;o)

     Tygrysek (jeszcze nie pływał rowerkiem), najpierw potrzebował babcinego wsparcia, a potem...Echhh...Rozbrykał się na całego !! A wszystkie kaczki przeżyły chwile grozy...;o)

     - Babciu !! Kacka !! Gonimy !!

Ło Matko i Córko...

Po czterdziestu minutach...

     - Macie jeszcze dwadzieścia minut...- poinformował mnie Dziadek...

     Gdyby wzrok mógł zabijać...;o)

Kolana miałam "między uszami", a biodra chrupały złowieszczo...;o)

Pomijając fakt, że Babcia pierwszy raz pływała w kapoku (tak skrupulatnie pozapinanym), bo dotychczas kapok służył mi raczej za poduszkę...;o) Ale przy trójce Nielotów każde wsparcie się przyda...;o)

     Co prawda, Starszaki mnie przez chwilę wyręczyły w pedałowaniu, ale była to jednak "jazda po bandzie"...;o)

     Odpowiednio wymęczeni i zadowoleni...;o) Wróciliśmy na Wrzosowisko...;o)

     Że niewiele w tym wpisie było Princeski ??

No cóż...

     Nasza Princeska posiadła tajemną umiejętność pływania, więc nad wodą zrobienie Jej fotki jest niemożliwe...Wystaje albo kucyk, albo pięty...Z resztą...Zrobienie zdjęć na lądzie też łatwe nie jest...

poniedziałek, 9 września 2024

Głowa do góry !!

     Sierpień rozpoczęliśmy od "turnusu Princeski"...To całkiem inne wyzwanie dla Dziadków...

Że to zrozumiałe ??

Że to Dziewczynka ??

Że ma prawie siedem lat ??

Echhh...

     Każdy kto zobaczy dłonie Princeski, już wie, że łatwo nie będzie...

     Newton ?? Prawo powszechnego ciążenia ??

Bujdy na resorach !!

Jak się nie dynda, to się nie żyje !! ;o)

     To nasza delikatna, kruchutka Wnusia, wisząca kilka metrów nad ziemią, na ściance wspinaczkowej...

Efekt końcowy ??

     - Dziadziuś !! Jeszcze raz !! ;o)

Że to nie do końca dyndanie ??

No to proszę bardzo...

     "Tyrolki" wszelkiej maści...Czym dłuższe, tym lepsze...;o)

     Jak nie ma "tyrolek", mogą być rury, pręty, liny, drabiny, łańcuchy...

Czasem mam wrażenie, że Princeskę ziemia parzy...;o)

Nawet Lucki nie może już na to patrzeć...

I dla uspokojenia zajmuje się łowieniem ryb...;o)

     A na Wrzosowisku ??

     - Dziadziuś, będziemy malować stodołę ?? (Księciunio ewidentnie dał Siostrze cynk)...A malowanie Princeska lubi bardzo...

I lipa...

     Upał był taki, że o pędzlach mogliśmy zapomnieć...Za to, zamocowaliśmy łańcuchy do placu zabaw...Ale jak !!

     Dziadek z podziwu nie mógł wyjść, bo jeszcze tak profesjonalnie nie udało nam się konstrukcji zamontować...Wszystko dzięki Princesce !!

Ta siedmioletnia Kruszynka ma niebywałą siłę w rękach !!

     A wspomniane dłonie ?? 

     Odcisk na odcisku !! Jakby pracowała kilofem w kopalni...;o)

     Przez tydzień Dziadkowie chodzili z wysoko uniesionymi głowami i wzrokiem utkwionym kilka metrów nad ziemią...Inaczej Wnuczki by nie widzieli...;o)