Jeszcze kurz po wnuczej wizytacji nie opadł, a Dziadkowie z kopyta wzięli się za kuchenne rewolucje..."Gesslerowa" by wymiękła...;o)
Po "urodzinowej nowinie" Dziadkowie totalnie zmienili plany...
Wrzosowiskowy domek może jeszcze poczekać, bo letnia zadyma na Wrzosowisku nie jest nam potrzebna, a w Czwórkę mieścimy się jakoś w Orzeszku...Czas będzie ograniczony, więc trzeba się skoncentrować na przygotowaniach (a jest ich masa)...Tyle, że Dziadkowie bezczynnie zimy przesiedzieć nie mogą ("wiercik" nie pozwoli)...
- Może kuchnię byśmy zrobili ?? - rzucił Pan N. delikatnie, a w Gordyjce krew półgóralska zawrzała...
Zerknęłam na moją "śliczną" biało-żółtą kuchnię, własnoręcznie oklejaną, na kuchenkę bidulkę, która jest chyba ostatnim takim egzemplarzem na Osiedlu, bo w kontrolerach gazowych wyzwala falę wspomnień, komentarzy i zachwytów (bo mimo sędziwego wieku spisuje się bez zarzutu) i myśl zaczyna kiełkować...
A właściwie już dawno wykiełkowała, bo Gordyjka ma już w mózgownicy cały plan kuchni gotowy...;o)
- Ale generalka ?? - upewniam się w zamierzeniach, bo "drobne przewroty" wydają mi się zbyteczną stratą czasu...
- Generalka !! - zatwierdza Ślubny...
No to szaleństwo czas zacząć...
Rekonesans...
"Agata" wymiękła po jednych odwiedzinach...Chociaż była przydatna...Zobaczyłam wysokie słupki z koszykami i chociaż w marzeniach już stały, okazały się totalnym niewypałem (a może niewybuchem ??)...Ważę 50 kilogramów...Pusty mechanizm z koszykami waży niewiele mniej, jak napełnię, to będę musiała zapisać się na siłownię...;o)
Do tego strata na powierzchni, szerokość regału 40cm, szerokość koszyka 26cm...Lipa...
Mamy maleńką kuchenkę, więc każdy centymetr ma znaczenie...
"Ikea" spadła w rankingu jeszcze niżej niż była...Według nas, totalny chaos...Błądzenie kilometrami, logika ekspozycji szwedzka, a jak się jeszcze dołoży tłumy i kilometrowe kolejki, żeby czegokolwiek się dowiedzieć...To nie na nasze układy nerwowe...
Można kupić w necie...Pewnie, że można...Tyle, że ja "niewierna Tomaszka" jestem, i zanim kupię lubię wizualizację...Lubię dotknąć, sprawdzić...(Jak w necie przymierzyć się do wysuwania koszy ??)...
Wniosek sam się "wykluł"...
Zaczynamy od sprzętów !!
I od razu po uszach dostałam...;o)
Jak na "niewierną Tomaszkę" przystało, zapragnęłam wizualizacji wybranej przez Pana N. kuchenki (oczywiście po małżeńskich konsultacjach)...
Przy każdym egzemplarzu w necie informacja: Towar tylko na zamówienie...
W każdym "markiecie" informacja Obsługi: Towar tylko na zamówienie...
Kota w worku mamy kupić ?? Najpierw kup, a potem obejrzyj ??
Echhh...
Pan N. zaczął szperać, szukać i "wydobywać"...Gordyjka chciała odpowiedzi na jedno pytanie...
Opisom produktów to ja średnio wierzę, a Sprzedawcom w necie to nie wierzę wcale...Na klawiaturze można wystukać wszystko...;o)
Po obejrzeniu kilkunastu prezentacji na YT, które wątpliwości wcale nie rozwiały, Pan N. w końcu wrzasnął:
- Mam !! Jakaś "ruska" prezentacja...
- Może być nawet po chińsku, byle było widać jakie to duże...
No i mam nową kuchenkę !!
Moja "Candy"...;o)
Combo "trzy w jednym", gazówka, elektryczny piekarnik i zmywarka...
Kuchnię mamy "jednoosobową", więc to rozwiązanie jest idealne...;o)
A czego się tak czepiałam ??
No cóż...
Piekarnik duży być nie musi, a z klasycznego można sobie "połówkę" wyobrazić, ale zmywarka na 6 kompletów naczyń stołowych kiepsko mi się w czerepie mieściła...;o)
Dopiero ta "ruska" prezentacja była na tyle dokładna i czytelna, że przy "stopklatkach" mogłam podziwiać ten minimalizm...Mieści się !! A na dwie osoby to nawet luzu zostaje...
"Candy" przyjechała do nas z Pomorza, bo ledwie kilka sztuk jest w hurtowniach w całej Polsce, a biała była jedna...
Stoi sobie w naszej kuchni, oczko raduje, a ja co wieczór celebruję proces zmywania, chichocząc pod nosem...
Jak ja nie lubię zmywać !!
To znaczy, jak ja nie lubiłam zmywać...;o)
Jeszcze nie wypróbowałam piekarnika, chociaż czeka przygotowany...Ale tak nas akcja z kuchenką zmobilizowała, że od razu przeszliśmy do etapu meblowania, i błądzimy teraz po Zaścianku, zbierając rozumki i nękając Obsługę "meblowych" milionem pytań...
A swoją drogą...Odkryliśmy, że w Zaścianku jest ogrom punktów kuchennych, jakby całe Miasto nałogowo kuchnie meblowało...;o)