Nawet notatki robiłam, żeby mi coś nie umknęło...
I co z tego wyszło ??
Totalny misz masz...
Groch z kapustą...
Echhh...
Skoro się już wszystko wymieszało, no to trudno...
Jakoś trzeba będzie to przeżyć...
Czyli dzisiaj ruszamy w góry...Koniec lenistwa...Koniec korzystania z busików, kolejek i innych nowomodnych wynalazków...
Wygodne buciki i w drogę !!
Kierunek Leuckerbad...
To małe Miasteczko, mające ledwie około 1600 Mieszkańców, słynie głównie ze wspaniałych tras narciarskich, gorących źródeł i malowniczych pejzaży...
Nas przyciągnęło do Leuckerbad coś innego...
Zaczęło się jak zawsze od wyznaczenia trasy...
Potem nastąpił trudny proces przyswajania informacji, które jak zawsze w Szwajcarii, znajdowały się w punkcie ogólnodostępnym, czyli na malowniczej polance...
No i w drogę...
A że nasz pierwszy cel nie był odległy, więc kilka "ławeczek" dalej ujrzeliśmy...
Tak, tak...
Wzrok Was nie myli...
Zamierzamy zwiedzić owe wiszące na skałach pomosty, schodki i inne "dyndadełka"...
Jak ja kocham te klimaty !!
Wdrapywać się na wysokość 1500m n.p.m., żeby po mostkach połazić...
Echhh...
Ale przyznam się szczerze...
Spacerowanie po wąskich kładkach na skalnych zboczach, wiszenie nad wodospadami, dreptanie po schodkach...
To jest to co Gordyjki bardzo lubią...Bardzo...Bardzo...
Nie wiem jakim cudem głowy nam się nie pourywały od podziwiania tych wszystkich widoków...Bo w ustach zaschło nam po licznych pochwałach ku czci Budowniczych, owych podestów...
To był po prostu majstersztyk !!
Solidnie...Pomysłowo...I ekologicznie...
Nie było żadnych zbędnych elementów...
I wszystko jest w zasięgu ręki...
Człowiek czuje się taki kruchy i delikatny, patrząc na potęgę tej wody...
Czym bardziej się zachwycać ?? Siłą Matki Natury ?? Czy intelektem Człowieka ??
Echhh...
Huk tych wodospadów długo jeszcze będę mieć w uszach...
A Wy ??
Nie macie jeszcze dosyć ??
Jeśli macie ochotę na rozczytywanie się w naszych szwajcarskich przygodach, to zapraszam ponownie...
Następnym razem wyruszymy śladem Przemytników...;o)