Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 25 maja 2025

Ale plama !! ;o)

     Czas płynie nieubłaganie i za kilka dni nasz najmłodszy Wnuk skończy 4 lata !! ;o)

     A że takiej okazji bez prezentu zostawić nie można, więc Dziadkowie postanowili...Będzie urodzinowa Wyprawa !!

     Miejscówka ?? Wiadomo, że baseny, czyli Bukowina Tatrzańska...

     Termin ?? Dzień powszedni (żeby uniknąć tłumów), nie imprezowy (Dzień Matki, Dzień Dziecka)...Trzeba się było sprężać...;o)

     Po konsultacjach na najwyższym szczeblu, z Misiowymi Rodzicami, udało się Babci wstrzelić w terminarz Tygryska...;o)

     Misiowy Tata zgłosił się na ochotnika, żeby zapewnić transport Młodego do Zaścianka, co zaowocowało dodatkiem do prezentu...Nocowanka !!

Młody przeszczęśliwy...;o)

     - To ile tych nocowanek będzie ?? - pyta Misiowy Tata przy pożegnaniu...

     - Dwadzieścia nocek !! - oświadcza Młody...

Nasze miny ??

Bezcenne...;o)

     Wypad do Bukowiny wspaniały...Dopisywały humory...Dopisywał apetyt...A wielki basen "na wyłączność" aż zapierał dech w małych płuckach...;o)

     Cztery godziny śmignęły na zegarze migusiem !! Tak szybko, że Dziadziuś pobiegł do kasy dwie minuty przed "godziną 0"...;o)

Podchodzimy do "Icka"...

     - Babciu...A gdzie jest Zaścianek ?? - pyta Tygrysek...

     - Tam...- Babcia wskazuje kierunek...- Ale my jedziemy do Misiowego Domku...- wyjaśnia Babcia...

     - Dlaczego ?? - pyta Młody...

No właśnie...Dlaczego ??

     W samochodzie robi się bardzo cichutko...Tygrysek smutnieje i przestaje szczebiotać...Kilka minut później zasypia...

     Jak my dobrze znamy te wielkie smuteczki !! Jak bardzo wtedy gniecie człowieka w okolicach serducha...Echhh...

     - To Dziadkowie dali plamę...- mruczę do Dziadka i uśmiechamy się do siebie...

sobota, 17 maja 2025

A co u bocianów ??

     Właściwie nudy...Siedzą...Siedzą...Wysiadują...;o)

     Do gniazda nie zgłosiły się jedynie Pawełki, chociaż akurat im się nie dziwię...

     Posesja, na której miały gniazdo, przeszła od zeszłego roku prawdziwą rewolucję...Chociaż przyznać trzeba, że Właściciele odczekali na ich odlot do cieplejszych krain...A potem ?? Spychacze...Kopary...Totalna zadyma...Wyrównano teren, pogłębiono stawy...Wystawiono wiatę...I przycięto konary "bocianiego" drzewa (zgodnie z upodobaniami człowieków)...

No cóż...

     Co podoba się człowiekom, niekoniecznie podoba się bocianom...Gniazdo puste...

Ale...

     Pod koniec kwietnia jedziemy na Wrzosowisko, a na słupie stoi bociek...

     Na drugi dzień jedziemy na Wrzosowisko, a na słupie stoją dwa boćki...

     Stoją i nic...Jakby je myślenica dopadła: budować gniazdo, czy nie budować ?? Oto jest pytanie...

     Potem nam Matka Natura zafundowała trzy dni wolnego, bo musiała podlać co Gordyjka posadziła...;o)

     Jedziemy na Wrzosowisko, a na słupie jest gniazdo...Tfu, tfu...Gniazdeczko...Trzy patyki na krzyż i bocian w środku, wysiaduje...

     Jakim cudem się na tych patykach trzymał ??

Nie mam pojęcia !!

     Patyków przybywało powoli, ale właściwie stan gniazda się nie zmienia...Deweloperska bieda z nędzą, jak te osławione kawalerki w Wawce...;o) Jeden bocian się mieści...;o) Jeśli mają więcej niż jedno jajo, to nie ma opcji, żeby te dzieciaki bezpiecznie się odchowały...Echhh...

     Może to wygnane Pawełki ??

Hmmm...

     Skoro teraz są sąsiadami Natki i Wawrzka, to pora na nowe imiona...Mistrzem ceremonii był Pan N. ...

     Bocianki z M2, to Nadar i Nadarka...;o)

     Teraz pozostaje trzymać kciuki i liczyć wystające łepetynki...Już niedługo...;o)

niedziela, 11 maja 2025

Zajawki kwietniowo - majowe...

        Jaka jest jedynie słuszna prawda (nie ta góralska) ??

     Emeryci na nic czasu nie mają !!

Co ewidentnie widać na gordyjskim blogu...;o)

     Od grudnia jesteśmy zakręceni jak słoik korniszonów na zimę...Niby pośpiechu nie ma (bo pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł), ale w terminarz trudno się wbić...

     Jakby Matka Natura czasem nie zawirowała w pogodzie, to zapomnielibyśmy co znaczy "poleniuchować"...Chociaż i z tym bywa różnie, bo zawsze coś nam się z nagła "urodzi"...;o)

No to czas na zajawki...

     1. Święta były spokojne i radosne zarazem, bo...

     Gościliśmy Misiową Rodzinkę, a krótki spacer z Luckim zmienił się w wielką leśną wyprawę...Wnuki postanowiły zrobić sobie sesję zdjęciową na każdym powalonym pniu...;o)

     2. Skrzydlaci przyjaciele...

     - Kiedy odpalam kamerkę, mam dziwne wrażenie, że któregoś dnia zobaczę wścibski dziób "Brygadzisty"...- rzuciłam pewnego dnia...

Pan N. zamilkł, a po chwili zapytał:

     - Może być taki ??


Ło Matko i Córko !!

     Przedstawiam naszego Brygadzistę...Kosa Rezydenta...

     To on rządzi w starym sadzie...To on asystuje Panu N. przy koszeniu trawników...To on podgląda nas zaciekawiony , przysiadając na daszkach i wyśpiewując hymny na cześć Matki Natury...To on buduje na Wrzosowisku pierwszy gniazdo...

     Podobno kosy żyją średni 2,5 roku, ale bywają osobniki, które dożywają dwudziestu lat...Sądząc po nawykach, ten jest z nami od początku...;o)

     3. Olimpiada w Zaścianku...


Na miejsca...

Gotów...

Start !!

     Pełna oprawa !! Fotoreporter uwieczniał zmagania...Kibice (niezależni) dopingowali...

Miejsce I: Princeska (z dwustumetrową przewagą),

Miejsce II : Tygrysek (czterysta metrów biegu to ogromny dystans dla czterolatka),

Miejsce III : Babcia (przeżyła !!)...;o)

     4. Wspinaczka wysokogórska...

Ponoć Babie na drabinie niepolitycznie...;o)

     A że polityka jest ostatnią rzeczą jaką bym się przejmowała, więc mam drabinę i nie waham się jej użyć...;o)

     5. Z sierściuchami zawsze jest dobra zabawa...

Pies Podorzechowy...

Kot nadrzewny...

Kabareciarze w akcji...;o)

     6. Miała Baba koguta...

Właściwie ma...;o)

     7. Trele morele...

     Lubię morele...Jak ja lubię morele !!

     Nie trudno zgadnąć, że bez morelek Wrzosowisko byłoby niepełne...

     Jedną z nich poprzednia fala mrozów przemroziła bardzo...Żal straszny, bo kwitła pięknie i można się było spodziewać pierwszych zbiorów...Echhh...

Druga...

Są !!

     Jakby co, to zinwentaryzowane i pilnowane !! ;o)

     Tylko niech się już te mrozy skończą !!

Zośka !! Do ciebie mówię !! ;o)

czwartek, 8 maja 2025

Cena życia...

     Pan N. zgłosił się na ochotnika do "pokolacyjnego" ogarnięcia Wrzosowiska...Gordyjka z Luckim wybierali się na spacer...Hmmm...

     Do dzisiaj nie wyjaśniliśmy psiej tajemnicy...Czym różni się chodzenie po Wrzosowisku bez hasła "idziemy na spacerek", a chodzenie po Wrzosowisku z hasłem "idziemy na spacerek"...Tylko Lucki umie to rozróżnić...

     Zbliżamy się do obrzeży starego sadu...Lucki jak szczeniaczek obwąchuje każde źdźbło trawy...

     - Nie mogę zejść !! - słyszę nagle donośny komunikat Ślubnego...

Ki czort ??

Kończyny Mu zanikły z przepracowania ??

Patrzę na Ślubnego jak sroka w gnat, i nijak nie ogarniam komunikatu...

Piwniczki nie zasypało...Na osy i szerszenie za późno...Lęk klaustrofobiczny dopadł Biedaka z nagła ??

Myślenicę przerywa kolejny komunikat...

     - Zawołaj Luckiego...Mamy zająca...

Ufff...

Zając nie dzik, wyprosić łatwiej...;o)

Zamieniamy się rolami...

     Pan N. z Luckim wycofują się do kuchni...Gordyjka rusza do walki z sierściuchem...

Co na to Lucki ??

Totalne oburzenie !!

On szedł na spacerek !! Spacerki są fajne !! Co to za nowe dziwactwa ??

     Pan N. wykazuje się wielką inwencją, żeby psisko porzuciło Gordyjkę samotną...;o)

A Gordyjka ??

     Rozgląda się po terenie...Pod drzwiami siedzi bieda...Tfu tfu...Zając...

     Maleństwo...Chudzina...Mokry i przerażony...

     Na gordyjskie kroki (maksymalnie wyciszone), zwierzak reaguje totalną paniką i usiłuje kruchym ciałkiem przebić stalowe drzwi, albo przebić ziemną skarpę...

     "Zając ze strachu może dostać zawału serca" - tak mówił Bieszczadzki Dziadek...

     Gordyjka susem dopada zwierzaka, mocno łapie garstkę kości w dwie ręce (w rękawicach) i...

Ło Matko i Córko !!

Ależ on wrzeszczał !!

     W życiu się nie spodziewałam, że w takim maleńkim ciałku drzemie taki wrzask...A jak łapkami przebierał, żeby się odbić "od powietrza" i zwiać w nieznane...

     "Cichutko maluchu"...- szeptała Gordyjka...- "Jeszcze moment i będziesz wolny"...

     A zając darł się, jakby obdzierali go żywcem ze skóry...;o)

     Przełożenie dłoni przez płotek, rozluźnienie uchwytu i...Sierściuch znikał w wysokiej trawie dzikiej ścieżki...

     - Już...- Gordyjka zakomunikowała zakończenie akcji Panu N. ...

     - Dałem mu dwie kostki i skórkę z boczku...- Pan N. robi rachunek psiego sumienia...

     I Gordyjka, strażniczka psiej diety, musi łyknąć to bez popitki...

     Cóż znaczą dwie kostki i skórka z boczku, wobec zagrożenia zajęczego życia ??

     Pan N. wrócił do przerwanego "okrzątania", a Gordyjka z Luckim wrócili na "spacer"...

     Psisko prostą drogą pokazało którędy zając wszedł, którędy wyszedł i gdzie ruszył w zajęczy szlak...A Gordyjka starała się usunąć z wyobraźni wizję maleńkiego zajęczaka w psiej paszczy...Ot, dwie kostki i skórka...;o)