Na taką przynętę trudno się nie złapać...
Odłożyłam książkę i ruszyłam do drugiego pokoju...
Mamciaśka z dumą wręczyła mi pudełko...
Pudełko z butami...
Wyobraźnia podsunęła mi obraz "wypasionych" trampek, albo adidasów na podwójnej podeszwie (to taki wynalazek pomagający w "wybiciu")...
Otwieram pudełko...
Szpilki !!
Ło Matko i Córko...
Szpilki ??
Mam szesnaście lat i chodzę w trampkach !!
Mamciaśka poszła po bandzie...
Żeby to jeszcze jakiś przyzwoity rozmiar tego obcasa miało, ale to było 12 centymetrów...
Jak toto na nogi założę, to będę haczyć kucykiem o korony drzew...
- Załóż...- prosi Mamciaśka z wypiekami na twarzy...
No to założyłam...
Czekoladowe...Sandały...Na szczudle...
- Przejdź się kawałek...- mruczy Mamciaśka, a ja mam nieodparte wrażenie, że sama by chętnie w nich paradowała...
Ale się przeszłam...
- Jakbyś zawsze na szpilkach chodziła...- szepcze Mamciaśka...
Nie rozumiem...
Buty, jak to buty...Zakładam i idę...
Dopiero dwadzieścia lat później wyczytałam w poczekalni u lekarza (bo normalnie prasy kobiecej nie czytywałam/uję)...Że są szkoły chodzenia na szpilkach...
Czego ci ludzie nie wymyślą...;o)
Ale fakt jest faktem...Zostałam posiadaczką "pierwszych szpilek" w wieku szesnastu lat i wcale mnie to nie uszczęśliwiło...
Właściwie, to mogłam je dziesięć lat później sprzedać jako "nowe"...
Szczerze mówiąc...Zakładałam je na oficjalne wyjścia z Rodzicami...Żeby spojrzeć na Nich "z góry" i żeby wkurzać Ojca...;o)
Zawsze preferowałam trampki...
A jeśli już musiałam założyć coś bardziej "wykwintnego", to miało to obcasik do 5 cm...
Ale...
Ale od trzydziestu lat marzyłam...
Marzyłam o czerwonych, krwistoczerwonych szpilkach...Czółenkach...
Marzyłam...Wgapiałam się w nie na wystawach...Czasem brałam do ręki i głaskałam z uśmiechem...
Bo nie wszystkie marzenia muszą się spełniać...
Przez trzydzieści lat, przez setki oficjalnych uroczystości, odmawiałam sobie realizacji tego marzenia...
Bo jestem rozsądna...Bo jestem praktyczna...Bo wolę wygodę...
I miesiąc temu zrealizowałam to marzenie...
Aparat kłamie !! Są krwisto-czerwone...;o) |
Krwistoczerwone...
Czółenka...
Echhh...
Dopieściłam własne ego...
Mogłam zaszaleć, bo mieliśmy ślub w Rodzinie...
Przed Kościołem "buszowaliśmy" z Wnukami...
- Babciu...- wyszeptał Księciunio...- Muszę Ci coś powiedzieć...
Po takiej formule wzięłam Księciunia za rękę i poszliśmy na spacerek...Zanosiło się na bardzo wielką tajemnicę...
- Co się stało Okruszku ??
- Wiesz Babciu...Masz piękne butki...I cała jesteś piękna...
Babcia sięgnęła po chusteczkę..."Wyciągnęła paprocha" z jednego oka..."Wyciągnęła paprocha" z drugie oka...Wysiąkała nos...
- To może się chwilkę pomiziamy ?? - zaproponowałam, i bardzo mocno przytuliłam Księciunia...
Ten Facet umie postępować z kobietami...;o)
Na weselu tańczyliśmy we dwoje, a Wnuk uważnie śledził czerwone szpilki i naśladował moje kroki...
Teraz już wiem, dlaczego czekałam z tym zakupem trzydzieści lat...
Marzenie czekało na tę chwilę...