Kilka dni temu, ten widok został nam zaprezentowany przez prawie wszystkie Media...
Warszawskie Lapidarium...Hmmm...
Od dziesięcioleci podśpiewuję: "Nie przenoście nam Stolicy do Krakowa", ale w życiu nie przypuszczałam, że to mój Zaścianek jest bardziej zagrożony...Ot co !!
Bo my "lapidarium" tego formatu mamy już od kilku lat...;o)
Widocznie Twórca tego warszawskiego bywał onegdaj w zaściankowym lesie i tak mu się nasza lokalna twórczość spodobała, że postanowił uświetnić również Stolicę...Mam nadzieję...Bo przenosin bym nie zdzierżyła, a gdzie miejscówki na stare lata szukać we wsi Warszawa ??
W każdym razie, Twórca i Urzędnicy widzą w tej stercie żelbetonu głębszy sens, ja w tym widzę zaniechanie uprzątnięcia terenu po inwestycji, na co paragraf w przepisach każdej Gminy jest...
U nas też jest, ale pech pechem, bo nasze "lapidarium" na terenie prywatnym znalazło miejscówkę...;o)
Jedno jest pewne...Warszawa wzbogaciła się o kolejny obiekt, który można, a nawet trzeba podziwiać (sądząc po komentarzu Pani Rzecznik)...
Ale sztuka, rzecz gustu...A gust, wiadomo, jeden ma, a drugi niekoniecznie...
Dawno temu, podczas mojej pierwszej bytności w Stolicy, nasza wycieczka nawiedziła Muzeum Narodowe i zostało nam przedstawione do konsumpcji pewne dzieło...Na potężnym czarnym płótnie jarzyła się czerwona kropeczka, a poniżej był tytuł: "Wszechświat"...
Przewodnik długo rozwodził się nad znakomitością owego dzieła, a ja patrzyłam jak sroka w gnat, usiłując zobaczyć, co Autor miał na myśli...Ku mojemu zaskoczeniu, na pytanie o interpretację owego obrazu, moje Koleżanki wykazywały się nadprzyrodzoną wręcz elokwencją, używając na dodatek bardzo wyszukanych określeń...Ze mnie wydobyło się zaledwie: To czerwona kropka na czarnym tle...
Jedyną Osobą, która potwierdziła moją "interpretację", był Wychowawca, a Matematyk krztusząc się okrutnie, biegiem opuścił salę z ekspozycją...
Nie przeczę...Nawiedziła mnie wówczas myśl, że po Maturze powinnam zdawać na ASP i zabłysnąć w Świecie serią kropek...Matka Natura talentu mi poskąpiła, ale w geometrii byłam niezła, więc kropeczki byłyby równiutkie...
Niebieska Kropeczka pod tytułem "Matka" (że niby Ziemia);
Zielona Kropeczka - "Nadzieja";
Biała Kropeczka - "Myśl ulotna";
Całe płótno na czarno nosiło by tytuł "Czarna Dziura"...
Czerwona, wiadomo, była już zajęta, a o plagiat posądzana być nie chciałam...
Gdyby "kropki" nie wystarczyły do zawojowania artystycznego Świata, mogła bym zaszaleć z kwadratami...;o)
I z tych myśli ulotnych (biała kropeczka), wyrwał mnie komentarz Koleżanek po opuszczeniu Galerii..."Ten Przewodnik jakiś walnięty był, a te bohomazy straszne"...Wielki Świat Je widocznie otumanił...
To może z tym warszawskim Lapidarium jest podobnie ?? Może ani jeden Urzędnik nie odważył się powiedzieć: "Król jest nagi, a kupa gruzu sztuki nie czyni" ??
No cóż...Nie mnie gusta oceniać i artystycznego przesłania się czepiać, bo po dogłębnej analizie, jednak na ASP nie zdawałam, kropek nie malowałam i kariery światowej nie zrobiłam...