Znacie to powiedzenie: nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu ??
No to winna jestem nadgorliwości...
Wyrok ??
Załatwiłam nasze truskawki na jament...Dychają, ale ledwie...Owoców tyle co na zachciewajkę...Schną w oczach...
Jak dokonałam tego wiekopojmnego czynu ??
Zawierzyłam prognozom zapowiadającym deszcze (kilkudniowe), podlałam gnojówką z pokrzywy dla wzmocnienia (oczywiście rozwodnioną), no i masz babo placek...A właściwie: nie masz babo truskawek...
Ziemia była przesuszona, woda z gnojówką poszła w korzenia, deszcz nie spadł...Przepis na truskawkową katastrofę...
Stanęłam nad nimi, głową pokiwałam i pomyślałam: nie podskakuj Matce Naturze, boś za cienka w uszach...
Jakby Gordyjka nie podskakiwała,
to by truskaweczki miała...;o)
Echhh...
Ale Wrzosowisko nie pozwala mi na długotrwałe smuteczki...
Ścieżka róż się rozkwieciła...
Aleja róż nabiera uroku...
Boisko pachnie pączkowo...
A że ręce muszę mieć zajęte, więc czarny bez zatroszczył się o mnie...
Z delikatnością sapera baldachy pościnane i poukładane...
Zbieram 10 baldachów, kwiaty obrywam nad garnkiem (chodzi o minimalną utratę pyłków), zalewam wodą do poziomu zakrycia kwiatów i na wolnym ogniu doprowadzam do wrzenia...
Po wystygnięciu odcedzam kwiaty, do wywaru dodaję szklankę cukru i ponownie podgrzewam na wolnym ogniu do stanu wrzenia...
Gorący syrop rozlewam do butelek...
Nie pasteryzuję...
Syrop z kwiatów czarnego bzu można podawać dzieciom (syropu z owoców dla dzieci należy unikać !!), jest dobrym wsparciem przy przeziębieniach, gorączce i kaszlu...
A jeśli nie mamy czasu na "papranie się" w syropkach, to wystarczy kwiaty ususzyć i stosować napary i herbatki...
Róże rekompensują wszystko! Doświadczenie tez cenne!
OdpowiedzUsuńKwiatów bzu widuje mnóstwo, może ususzę?
jotka
Przez 6 lat się pilnowałam i takiego knota odwaliłam...;o) Ususz !! Może i ja się skuszę na aromatyczny dodatek do herbatki (jak się nasz bez nie zwinie w owoce)...;o)
UsuńO ile dobrze pamiętam to pokazywałaś owoce tych truskawek chyba jeszcze w listopadzie, no to w tym sezonie se odpoczną bidoki, no a ty będziesz miała mniej roboty ;)
OdpowiedzUsuńNaleśnika z kwiatami czarnego bzu robisz? To smak mojego dzieciństwa, mama robili :) Lubię sok z tych kwiatów, naparu zaś nigdy nie piłam.
Jeszcze w maju owocowały pięknie, a Księciunio zachwycał się ich smakiem (rodzinny Ekspert w temacie truskawek)...Teoretycznie mniej - postanowiłam ratować co się da, jak tylko przestaną owocować (nie poddają się bidulki)...;o)
UsuńNaleśniki musiałabym robić na Wrzosowisku, a tam w czerwcu mam innych zajęć po kokardy...;o)
Truskaweczek szkoda
OdpowiedzUsuńwinna jest pogoda.
Wina ogrodnika !!
UsuńGdy nie myśli - "kicha"...;o)
Czarny bez suszę, bardzo lubię jego zapach i smak do jesienniej i zimowej herbatki; a wiesz do czego suszę płatki róży, tej nazywanej pączkową? Do domowego wina! Pycha!
OdpowiedzUsuńU nas pączkowa też ląduje w winie...;o)
UsuńSyropki i nalewki z czarnego bzu robię co roku obowiązkowo ale tym razem wszystko zostało na głowie małżonka, daje radę :))
OdpowiedzUsuń"Bo twardym trza być, nie miętkim"...;o)
UsuńSzkoda truskaweczek. Ale za to i niezależnie od wszystkiego róże masz piękne....
OdpowiedzUsuńPowiem Ci w sekrecie że bardzo nie lubię działkowców którzy podlewają rośliny wywarami z pokrzyw.... bo potem okropnie śmierdzi. No ale Wy macie chyba wielkie hektary :-)) i sąsiedzi pewnie tego nie czują. A może sami stosują pokrzywowe podlewanie?
Nasi Sąsiedzi w ziółka się nie bawią (chyba by pokrzyw na hektary zabrakło)...My po nosach obrywamy prawdziwą gnojowicą...To dopiero "ambrozje"...;o)
UsuńOch, masz własny czarny bez, zazdroszczę , ja muszę robić polowania w terenie :-) A pachnący w tym roku niesamowicie i u nas dopiero zaczyna kwitnąć.
OdpowiedzUsuńZrób jesienią sztoberka, wsadź w kącie ogrodu, za pięć lat będziesz miała swój...;o) U nas już się kwitnienie kończy...;o)
Usuń