- Dzień dobry…Czy ma Pani…te…no…”patyczki”…?? – zapytał Mężczyzna
w średnim wieku rozglądając się z zainteresowaniem po regałach.
- Bardzo mi przykro, ale właśnie czekam na dostawę… -
wyjaśniłam z uśmiechem, bo owe „patyczki” stały się ostatnio towarem ogromnie w
Zaścianku pożądanym.
- A kiedy będą…?? –zapytał cichutko towarzyszący Mężczyźnie
Młodzieniec lat kilku, robiąc przy tym magiczne oczy kota ze Shreka.
- Jeśli transport nie "zawali" to za dwa dni… - wyjaśniłam.
- A może mi Pani wyjaśnić co to za „ustrojstwo” te sławetne „patyczki”
– zapytał Mężczyzna.
Echhh…
Pewnie, że mogę…
Sama ten krzyż na ramiona wzięłam to kto ma wyjaśniać jak
nie ja ??
Kilka tygodni temu poszukiwałam w neciku pewnych drobiazgów,
które miały być atrakcją na uroczystościach zaślubinowych naszych Młodych…A że
podobnego „grzebactwa internetowego” dokonujemy zawsze zbiorowo to i Pan N. uczestniczył
w nich namiętnie…
Wiadomo, co dwa „kompy” to nie jeden…
Po setkach odwiedzonych
hurtowni Pan N. w końcu zaliczył trafienie…
Uff…
Pech chciał, że ów dystrybutor
miał podobnych "dziwactw" multum, więc przez kilka dni studiowaliśmy przepastne
czeluście jego magazynów…
- Wzięła bym te „patyczki”…- rzuciłam pewnego wieczora…
- To weź…a na co ?? – zainteresował się Ślubny.
- Do sprzedaży… -wyjaśniłam.
- Hmmm… - zadumał się Pan N.
No to wzięłam…
W mój dialog z Mężczyzną wdarł się rytmiczny tupot nóg…
- Oho…Dzieciaki lekcje skończyły… - przemknęło mi przez
głowę i nim zdążyłam uprzedzić przebywających w sklepie Klientów, drzwi się
otworzyły na całą szerokość i wpadła gromada dziesięciu, może piętnastu
dziewięciolatków…
Mężczyzna został wciśnięty w ladę, jego małoletni Syn stał „wbity”
w kącik przy drzwiach…
W sklepie zapanował zgiełk i harmider odbijający się
echem od ścian…
Tematem przewodnim owego hałasu były oczywiście „patyczki”…
- Orzesz…(ko)… - wyrwało się z owego Pana…
Po złożonych przeze mnie wyjaśnieniach i ustaleniach, że jak
tylko dostawa dotrze to wywieszę „patyczki” w witrynie, młodzi Klienci ruszyli
do domów na obiadek…
- Tego to ja dawno nie widziałem… - wyznał Mężczyzna…
- To jak Pan chce się przyjrzeć dokładnie to zapraszam po
dostawie… - odpowiedziałam z uśmiechem…
Potencjalny Klient „patyczkowy” pożegnał się grzecznie i
właśnie wychodził kiedy usłyszałam tupot następnej „tury”…
Mężczyzna otworzył
drzwi na oścież i przyglądał się z zainteresowaniem następnej grupie atakującej
moją „norkę”…
Tym razem byli to jedenasto-dwunastolatkowie…
No dobra…przyznam się…mam z tymi „patyczkami” przechlapane…
Pieniędzy
to ja na tym nie zrobię, a roboty mam multum bo sprzedawane „na sztuki”
powodują tłumy nawiedzających mnie Klientów…
Klientów w wieku różnym…
Ale…
No
właśnie…
Zawsze jest jakieś „ale”…
Przez przypadek odkryłam, że Dzieciaki
potrzebują „impulsu”, że wcale to nie jest tak, że nie mają inwencji, że tylko „komputer”
i „komórka”…
”Patyczki” to wyzwanie dla Ich inwencji twórczej, dla Ich
pomysłowości…i przyznam Wam się szczerze…
Dawno nie widziałam tak
uszczęśliwionych dziecięcych „ryjków” jak wtedy, kiedy wywieszam w witrynie „patyczki”
na znak, że dostawa dotarła…
P.S. Z premedytacją nie piszę co to jest, żeby się nie
okazało, że będę musiała rozpocząć sprzedaż wysyłkową bo właśnie o takich „patyczkach”
marzycie…;o)
Grałam kiedyś w patyczki, to były bierki. Ale to pewnie coś innego, bo skoro sprzedajesz na sztuki? Bierki były w kompletach. Mam taki jeden do dzisiaj.
OdpowiedzUsuńnotaria
Noti...właśnie wynalazłaś nowe zastosowanie dla "moich patyczków"...:o)
UsuńTo napisz chociaż czy są... kolorowe?
OdpowiedzUsuńSą kolorowe JanTosiu...dokładnie pięciokolorowe:o)
UsuńNajpierw rozbudzasz naszą wyobraźnię a teraz stop
OdpowiedzUsuńech
j
Jadwiniu...na moje oko to Ty więcej inwencji nie potrzebujesz...;o)
UsuńNo... jestem rozczarowana:) Nie to, że jestem zwolenniczką dosłowności, ale chciałabym wiedzieć cóż to za patyczki. Pewnie się nie dowiem... Ale za to pozdrowię Gordyjkę serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPatyczki magiczne
zapewne są śliczne
Pięciokolorowe
i zapewne zdrowe
Tajemnicę powodzenia
może zdradzisz...od niechcenia?:)))
Po takiej zachęcie...
Usuńmyślę nad tym zawzięcie...;o)
to jak nie dowiem się co to za patyczki i jakie maja zastosowanie? gordyjka pusc troche pary hehe pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZastosowanie mają...różnorakie...:o)
UsuńNo marzę, marzę, tylko o tej porze, to już nawet nie wiem o czym. Może mi się te patyczki przyśnią?
OdpowiedzUsuńW takim razie Twoje sny Maryjanko będą bardzo kolorowe...:o)
UsuńWykałaczki czy takie coś ;-) Tylko nie widziałam kolorowych. Takie patyczki, nie wiem, czy mają nazwę, do nadziewania na nie kawałków owoców, gdzieś widziałam.
OdpowiedzUsuńnotaria
Noti...Ty ewidentnie głodna jesteś w nocy...:o) ale za Twoje zaangażowanie w sprawę rozwikłania tajemnicy "patyczków" dodam, że świecą...:o)
UsuńŚwiatłowodowe! Ooo!
OdpowiedzUsuńnotaria
Hahahahahhah...w wodzie też świecą...:o)
UsuńNo to solarne ;-) Światłowodowe są za miękkie.
OdpowiedzUsuńnotaria
Słoneczka do świecenia nie potrzebują...takie zdolne, że świecą same z siebie...;o)
Usuńhttp://www.upartyjnego.pl/produkt,29,extra_tanie_magiczne_swiecace_paleczki_50szt_sw02.html
OdpowiedzUsuńnotaria
Brawo Noti !! :o)
OdpowiedzUsuń