Nie to, żebym się doszperała jakiś bohaterskich przodków, albo żebym zamierzała strzelić wykład o Legionach Piłsudskiego...;o)
Od kilku lat obserwuję jak trudne bywa przejście na emeryturę, jak ludzie potrafią się omotać wolnością, albo stetryczeć w ciągu kilku miesięcy...Nie będę zaprzeczać, że te obserwacje napawają mnie obawami...
Przecież to całkiem nowe doświadczenie, nowy etap w życiu i całkiem nowy czas "nicnierobienia"...Ostatni taki mieliśmy w okresie niemowlęcym (jeśli nie chodziło się do żłobka)...
A tu nagle budzik nie dzwoni, nie trzeba planować urlopów, nie ma obowiązków "od-do", nawet telefon zamiera...Cisza i spokój...
Były przypadki, że emeryt tak się zachłysnął wysokością odprawy i czasem na hulanki, że doprowadził rodzinę do totalnego upadku...Kolejny poczuł młodzieńczy zew i zaczął uprawiać wszystkie możliwe (i niemożliwe) sporty, czym doprowadził organizm do zapaści i nacieszył się emeryturą ledwie kilka miesięcy...Następny wstaje o 4:00 i prawie cały dzień siedzi w samochodzie zaparkowanym pod blokiem...Drastyczne ?? Mam jeszcze kilka podobnych "egzemplarzy"...
Ludziom trudno się odnaleźć...
Przed nami właśnie ten etap...;o) Już niedługo...
I chociaż cisza, spokój, nuda, a nawet bezrobocie nam nie grożą, będziemy mieli przed sobą potężne wyzwanie...
Wiecie na czym polega system pracy czterobrygadowej ??
Pracuje się cztery dni rano - dzień wolnego - cztery dni na noc - dwa dni wolnego - cztery dni popołudniu - dzień wolnego...
W takim systemie pracował mój Ojciec, a ja nie znając jeszcze dni tygodnia i nazw miesięcy, umiałam rozczytać "kalendarzyk czterobrygadówki"...Od urodzenia w takim systemem żyłam...
Opowieści o niedzielnych wycieczkach, świątecznych odwiedzinach, a później rodzinnych weekendach, mogłam wsadzić między bajki...
Wkrótce po ślubie Pan N. zmienił pracę i zgadnijcie ?!
Zaczął pracować w systemie czterobrygadowym na brygadzie pierwszej...To było konieczne, jeśli chcieliśmy mieć jakiekolwiek rodzinne kontakty...(Ojciec też pracował na "pierwszej brygadzie")...
Nie powiem...Mieliśmy z tego tytułu "bonusy"...
Wolne w tygodniu dawało możliwość załatwienia formalności urzędowych, bez tłoku robiliśmy zakupy, a póki dzieci były małe, to i wyjazdy w plener odbywały się bez tłumów...
Nazywamy to do dzisiaj "opozycją do Narodu", bo często wracamy z Wrzosowiska pod koniec tygodnia pustą drogą, mając na sąsiednim pasie korek za korkiem...
Życie domowe też wygląda całkiem inaczej...
Nawet jadłospis bywa podporządkowany...;o)
Bo przecież nie będę tłukła kotletów jak Ślubny drzemie po nocnej zmianie...;o)
A że sen ma Biedak czujny, więc dokąd nie podrzemie, ja siedzę jak "myszka pod miotłą"...Ile macie cichutkich zajęć domowych ??
Każda ze zmian ma swoją specyfikę i ten rytm życia właściwie wyssałam z mlekiem Matki (chociaż mleka nie ssałam)...
Właściwie, żaden z Chłopaków nie ma takiego stażu "czterobrygadowego" jak ja...
Niedługo wybije mi prawie sześćdziesiąt lat...
I lądowanie !!
Tydzień odzyska układ dni...Miesiąc będzie miał weekendy...Organizacja Świąt przestanie być "wyższą matematyką"...;o)
Nigdy w życiu tak nie żyłam !!
Prawdziwe trzęsienie ziemi...;o)
P.S. I pomyśleć, że nie przysługuje mi za to żaden dodatek emerytalny...;o)
Gordyjeczko Najmilsza - przecież znam Cię dobrze i wiem że dopiero na emeryturze Ty i Twój N rzucicie się w wir działań wszelakich i różnorodnych!!!
OdpowiedzUsuńNa ewentualne nicnierobienie nie pozwolą Wam przecież Wasze Najwspanialsze na Świecie Wnuki. I tak trzymajcie - bo nowe, wolne życie przed Wami!!!
Stokrotka wie co mówi i pisze :-))
Pożyjemy, zobaczymy...;o)
UsuńTo już wiem, skąd Twoje ciągotki do "dziobania" - to ciche zajęcie ;-)
OdpowiedzUsuńBingo !! ;o)
UsuńOj, to na moim osiedlu by nie pospał!
OdpowiedzUsuńToś młoda jeszcze. Nic się nie martw, ja trzeci rok na emeryturze i nie narzekam, wszystko w normie i bez zadyszki:-)
Najfajniejsze, że nie obowiązują weekendy ani poniedziałki, gdziekolwiek ustalasz terminy - dzień nie gra roli, tylko własne niedyspozycje mogą Cię zatrzymać..
Przeżył Biedak i osiedlowe krzyki, i remonty sąsiedzkie...;o)
UsuńNaszą zmianą trybu życia największe zainteresowanie wykazują Wnuki...;o)
A tak, ja przez 1,5 roku pomagałam synowej w powrocie do pracy, bo wnuk chorował w żłobku. teraz nabrał odporności, chodzi do przedszkola, a babcia wolna!
UsuńZłota wolność szlachecka...;o)
UsuńBędziecie mieli więcej czasu na wyszukiwanie ciekawych miejsc, w które zabierzecie wnuki. Do tej pory mieliście wolne weekendy i urlopy, a teraz z racji obowiązku szkolnego wnuki będą miały wolne w weekendy, ferie i wakacje. Dlatego życzę Wam dużo zdrowia, żebyście mogli realizować swoje nowe pomysły. Uściski.
OdpowiedzUsuńWeekendy wolne mieliśmy raz na sześć tygodni - z takim harmonogramem nie poszalejemy...Dlatego taka rozpacz u Wnuków...;o) Przyszłe wakacje już zaplanowali...;o)
UsuńPrzede wszystkim dobrego ZDROWIA życzę bo na emeryturce to już lubi się sypać skubane ;)
OdpowiedzUsuńA jak to zdrowie będzie, łoooo to dacie radę!!! Bo kto jak nie WY!!!
Twoja wiara w nas zobowiązuje...;o)♥
UsuńA wiesz, że jam to już wiekowa emerytka. PL i NL... (NL -67). Przy 70-tce to dni tygodnia wyznacza moja skrzyneczka z lekami, która ma też pory dnia. Więc nawet wiem czy jadłam już śniadanie....
OdpowiedzUsuńAle wnuczęta sami wam wykreują bytowanie ;-) Dużo zdrowia życzę!
Dla mnie masz 18-ście lat !! ;o)
UsuńWnuki mają względem nas bardzo rozległe plany i wygórowane oczekiwania...Skrzyneczek nie przewidują...Chyba, że ze słodyczami...;o)
No faktycznie... przejście na emeryturę to duży przełom w życiu. W ogóle życie to takie jedno wielkie "Od przedszkola do emerytury", przynajmniej tyle wolnego z tego zostaje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Perspektywicznie rozpatrując...Kończ te studia, bo możesz być potrzebny !! ;o)
Usuń