W czasie deszczu dzieci się nudzą...
A co robią dorośli w długie zimowe wieczory ??
- Jest bezpośredni pociąg do Pragi...- rzucił Pan N. w przestrzeń "kosmiczną"...
- Ale tylko w sezonie i w weekendy...- wymruczałam sprawdzając detale...
- No to mamy Flixbusa...- drążył Ślubny...
- Jedziemy do Pragi ?? - zapytałam dla ścisłości...
- Można by...Przecież nie byliśmy, a blisko...- argumentował Pan N.
Fakt...W Czechach byliśmy kilkukrotnie, ale nigdy w Pradze...
No to zaczęliśmy zbierać "rozumki"...
- Flixbus odpada...Mają mniej niż średnie opinie...Przynajmniej dla tego kierunku...- studziłam zapały...
Ale...
- Nie uwierzysz !! Zgodnie z opiniami Czesi są najbardziej piesolubni w Europie, a Prażanie w szczególności !! - drążyłam temat...
I jak na komendę spojrzeliśmy na Luckiego...
- Chcesz do Pragi ?? - zapytałam, a psisko radośnie zamerdało ogonem...
Postanowiliśmy sprawdzić ową czeską piesolubność...;o)
Nasz "podwórzowy Burek" ruszył na podbój Europy...A my z nim...;o)
No i pierwsze zaskoczenie...
Trzeba się nieźle naszukać, żeby znaleźć w Pradze Hotel, który nie przyjmuje Turystów z psami !!
Dokładnie odwrotnie niż u nas...
Mało tego, znaczna część Hoteli nie pobiera opłat za czworonoga...
Nasz wybór padł na Hotel Merkur...Spełniał wszystkie nasze wymagania...A nawet dołożył kilka wymagań od siebie...;o)
Przestronny, słoneczny pokój...Czajnik, herbata, kawa...Butelka wina na powitanie...Dobrze zaopatrzony barek...Sejf...Bezpieczny parking...A kiedy usłyszeli, że to nasz pierwszy pobyt, to Lucky dostał na powitanie pobyt bez opłat (doba to 20€)...
Troszkę bidulek zestresowany, bo drzwi windy przycięły mu ogonek, a panel sterujący był jak lustro, więc jechały z nami "dwa psy"...;o)
Krótki rekonesans "ludziowy" w terenie, żeby pieseła błądzeniem nie frustrować i ruszamy sprawdzić tę piesolubność...
Deptak nad Wełtawą...
Szlak przybrzeżny (pieszo-rowerowy), został skrupulatnie oznakowany przez Luckiego...Każda cuma została "psiknięta"...;o)
Wszystkie kosze na śmieci z papierowymi (!!) torebkami na odchody...Na trawnikach brak tabliczek "zakaz wstępu dla psów" (znaleźliśmy dwie sztuki na sporych trawnikach przed budynkiem Ministerstwa)...I wszędzie czyściutko...
Wysikane ?? Ruszamy na zwiedzanie...;o)
Po lewej gmach Filharmonii...Ale my dalej kroczymy "od latarni do latarni"...Luckiemu mało się ogon nie urwie...
Rynek Staromiejski i pomnik Jana Husa...I sporo piesełów...W kawiarnianych ogródkach...Przy pomniku...Na schodkach...A nawet w tłumie przy Zegarze Astronomicznym...
Jeden z hydrantów na Rynku jest odkręcony, po kocich łbach spływają hektolitry wody, więc usiłujemy schłodzić łapki i zamoczyć jęzor...Pani Czeszka absolutnie nam tego zabrania, z komunikatem, że to "nedobre"...Taka piękna kałuża niedobra ?! Lucky jest widocznie zawiedziony...;o)
Trudno...Drepczemy dalej...
I zaczynamy zakochiwać się w Pradze...
Do Listy Miast "po naszemu" (Kraków, Wrocław, Gdańsk) dopisujemy czeską Stolicę...
Wieczorny spacerek "magicznymi uliczkami" musi być "uroczo zaczarowany"...;o)
Ale psisko ma już dość zwiedzania...
I zerka tęsknie w kierunku Hotelu...
Czas odpocząć...;o)
Czy to początek serii Stolice Europy?
OdpowiedzUsuńTaki zrodził się plan...Zobaczymy co się z tego wykluje...;o)
UsuńBędąc na wczasach w Dusznikach Zdroju skorzystałam z jednodniowej wycieczki do Pragi. Zwiedzanie odbywało się pod hasłem "galopkiem przez praskie atrakcje", ale że było to prawie 40 lat temu, jak byłam hożą dziewoją, to sympatycznie wspominam. Jednakoż bez psa byłam, więc nie wiem jak to z psolubnością wtedy było ;)
OdpowiedzUsuńCo do Flixbusa zaś to kilka lat temu jechałam nim do Warszawy i z powrotem, no i podróż jak podróż, bez jakiś tam ekstremów czy ekscesów ;)
Ale ale heca, mój najmłodszy bracisz załapał się na kierowcę w berlińskim oddziale tejże firmy! Wozi pasażerów od początku kwietnia, a więc niedługo, jednak trasę do Wiednia zaliczył już dwa razy. To taka ciekawostka, jakbyście się gdzieś kręcili po tamtych okolicach, to moglibyście się natknąć...;)
"Galopków" w życiorysie mamy już ilość wystarczającą, dlatego teraz będzie "w naszym tempie" i na psią łapę...;o)
Usuń"Flixów" niemieckich widzieliśmy w Pradze kilka...I Niemców był urodzaj...;o) Póki "Icek" daje radę to mamy transportowy luz...;o)
Jaka super wyprawa !!! Podwójna radość, bo piesek z Wami !!! Nigdy nie byłam w Pradze. Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńZ całego serducha polecam wypad do Pragi !! Ale bez przewodniczego pędu...;o) Trzeba się delektować...;o)
UsuńNo po prostu Lucky - obieżyświat. Mucha przy takim nie siada. A sama Praga bywa zachwycająca. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wpadniecie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCo odważniejsze muchy to siadają...;o) Tej nadziei się trzymamy...;o)
UsuńPowiedz Waszemu Pieseczkowi że ja już od dawna jestem Pragą zachwycona...
OdpowiedzUsuńNo i szacuneczek za tę wyprawę :-)
Stokrotka
Latarnie mają przepiękne !! I bardzo użyteczne na psich spacerach...;o)
UsuńA wyprawa była totalnie szalona...;o)
Latem będę na południu , to może i Praga nam wypadnie, bo byłam raz z wycieczką, ale to nie to samo, a jest piękna, to fakt!
OdpowiedzUsuńBrawa dla pieska, dzielny chłopak!
jotka
Już Ci zazdraszczam...;o)
UsuńDzielny !! ;o)
Powsinogi kochane ;-)
OdpowiedzUsuńPo wsi na nogach...;o) Buziole
Usuńhttps://miastoinspiracji.lublin.eu/sezon-lublin/o-sezonie/
OdpowiedzUsuńTu się jakieś naklejki zbiera za punkty, co prawda to nie to samo co prawdziwe turystyczne odznaki, ale można dostać pamiątkowe nagrody itp. Akcja trwa sześć miesięcy, więc może i Wam się uda skręcić w tę stronę :-)
Rozbawiłaś nas do kawy niesamowicie...:o))) Ale pomysł bardzo fajny !! ;o)
UsuńLucek szczęściarzu, ale Ci się trafiła wycieczka :) I nawet za hotel nie kazali płacić. No naprawdę czad
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Kasinyswiat
Masz dobre imię, masz profity...;o)
Usuń