Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

środa, 7 października 2020

Urodzinowy misz-masz...cz.2

     Potwierdzenie vouchera było "pikusiem", chociaż telefonom i sms-om końca nie było...W końcu dostałam ostatni, najważniejszy numer...

     I teraz dopiero zaczęły się schody...

Na realizację mamy dwa tygodnie...

Do zsynchronizowania mamy kilka elementów...

1. Wolny dzień Pana N.

2. Wyjazd na Wrzosowisko

3. Wolny dzień posiadacza numeru

4. Prognoza pogody

     Nie będę opisywać perturbacji, bo pewnie ze dwa tomy encyklopedii bym zapełniła...Ale ten wpis i tak będzie długaśny...;o)

W końcu, głos w mojej "nokiśce" oznajmił...

     - Jestem na miejscu...Warunki dobre...Za ile możecie być ??

Ufff...

     Rzeczywistość ogarnialiśmy w takim tempie, że nawet Lucky starał się nie podkładać łap (a uwielbia to robić, żebyśmy o nim nie zapomnieli)...

     Godzinę później...

Za chwilkę rozpocznie się nasza przygoda...;o)

     A to jej główna bohaterka...

Będzie odlotowo !!

     Oczywiście, przygodę rozpoczyna Pan N., bo to w końcu, Jego urodzinowy prezent...(Ja bym Mu nigdy tego nie zrobiła)...;o)

     No to ziutttt...


I po kwadransie miękkie lądowanie...

     Pan N. był zachwycony !!

     A ja "pośliniona" do pasa...;o)

     Czyli, pora na "przyczepkę", a właściwie, instruktaż jak się kręcić w cudzy prezent...;o)

A potem było jeszcze lepiej...

     Przy tym seledynowatym kwadraciku (przy hangarach) stoi Pan N. z Luckim...;o)

Kazimierza Mała...

Kazimierza Wielka...

Na horyzoncie Beskid Sądecki...

W dole, pełnowymiarowe boisko (dowód na dyndanie w przestworzach)...;o)

I dowód, że to jednak ja majstruję te fotki...;o)

I że nikt nie maluje piękniej niż Matka Natura...;o)

A ja uhahana jak dzieciak...

I niestety...

Koniec przygody...

     Kierunek lotnisko...

Lądowanie...

I ten, który dodał nam skrzydeł...

     A potem długo musiałam się tłumaczyć Luckiemu, że zostawiłam go na lotnisku, a sama poleciałam sobie bez pieseła...

I był cały wieczór psiego miziania...

I koszmarki po zaśnięciu...

Dla Luckiego to było bardzo trudna popołudnie...

Dla nas odlotowe !!

     Było cudnie !!

     Wręcz, niebiańsko...;o)

14 komentarzy:

  1. Ale czad! Normalnie brawa wielkie i zazdraszczam!
    To się nazywa prezent:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdraszczaj do woli !! A w przyszłym roku...Ziutttt !! ;o)

      Usuń
  2. Ho ho ho ho ho ho to dopiero prezencisko, bo prezent to za mało powiedziane :)
    A tobie się fuksło jak nic ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje klimaty :) Wychowywałam się w atmosferze lotnictwa. Mieszkam blisko lotniska, pracuje obok lotniska i na co dzień mam od czynienia z ludźmi pochłoniętymi pasją latania :) To jest cudowna sprawa :) Nie mniej - gratuluję odwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, prezent jak widzę okazał się strzałem w 10.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten wpis ma być długi? Tu jest raptem kilkanaście zdań (no dobra, 25), tylko zdjęciami nadrabiasz... Za rok skakanie ze spadochronem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest bardzo dobry pomysł !! ;o)

      Jakby co, będzie na Ciebie...;o)

      Usuń
  6. Fruwanie to prawdziwa radocha! czuje się wolność i do tego ogląda się caaały świat!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyję cichutko z zazdrości...:))) Super!:)))

    OdpowiedzUsuń