Nasz urlop zaowocował jeszcze jednym odkrycie...
Dawno temu otrzymałam w darze komplet farbek olejnych...
Talentu w sobie nie czułam (a i teraz nie czuję nagłego objawienia), ale że byłam w ciąży z Pierworodnym, a stan ten powoduje różne, nieprzewidywalne zachowania, więc...
Pewnego dnia, na ścianie naszego pokoju walnęłam szkic wioski Smerfów, wiedźmy Hogaty i kilku Smerfów...Nawet przypominało to oryginał...;o)
A nadmienię tylko, że Smerfy nie były jeszcze nadawane w naszej TV, a obrazek miałam z niewielkiej reklamówki, którą otrzymała nasza Biblioteka...
Malowałam to "dzieło" ze dwa miesiące...Bo przecież czas miałam tylko przed pracą i po pracy...No i Młody w brzuchu nie pomagał...;o)
Ale kiedy Pierworodny przyszedł na Świat, obrazek był gotowy, a pokój wywietrzony...
Szwagier podziwiający malunek rozpoznał w Hogacie swoją Babcię...;o)
Nie pokażę Wam tego, bo komórek jeszcze wtedy nie było, a zrobienie zdjęcia aparatem nie wpadło nam do głów (czego ponad trzydzieści lat żałujemy)...;o)
Potem wyprowadziliśmy się na kwaterę (opisywałam to kiedyś) i urządzaliśmy się przy pomocy małej meblościanki, amerykanki i piętrówki dla Pierworodnego (zgodnie z założeniem, że nasza Córka musi mieć starszego Brata)...
Po urządzeniu, okazało się, że jeden z regałów ma stać "na odwertkę"...
Dykta jako wystrój ??
Kiepsko to wyglądało...
W pudełku miałam jeszcze resztkę farbek...
Regały z czasem pojechały do Zaścianka...
Potem "awansowały" do pakamery, jako regały na "przydasie"...
Teraz pojechały na Wrzosowisko...
I nagle...
Ale się porobiło...;o)
Przy takich pomocnikach, to jakoś ten ugór obrobimy...;o)
Do odkrycia jest jeszcze jedna ściana...W Zaścianku...
Aż jestem ciekawa jak przetrwali bohaterowie Disneya...
Bo po Śnieżce tych trzydziestu lat nie widać...;o)
Śnieżka jak nowa:-)
OdpowiedzUsuńKochana, ukryty talent trzymasz z dala od płócien, Ty się zastanów!
To jest "talent" bardzo ukryty...;o)
UsuńŚnieżka niezwykle udana!!! I jak nówka :)
OdpowiedzUsuńTeż malowałam po ścianach ;) Chociaż jako nastolatka, zaczynałam malowidłami na brystolu, które to dzieła po wycięciu przyklejałam do ściany...gumą arabską, tak się nazywał klej. To były krasnoludki z Sierotki Marysi, było też i słoneczko, którego każdy promyk przykleiłam tą gumą do ściany. Któregoś dnia leżę ja sobie na kanapie i nagle zaczyna...pykać. Myślę ki czort? A po pykaniu nastąpił huczek, to odpadło od ściany moje słoneczko, pozostawiając po sobie "malownicze" ślady ;)
Potem malnęłam jeszcze kilka dzieł naściennych, w tym jedno na zamówienie, w pokoju dziecięcym u mojej koleżanki :) na szybach też malowałam, ale to w przedszkolu w którym pracowałam.
Brystol też "przerabiałam" w czasach zamierzchłych...;o)
UsuńŚnieżka no naprawdę jak nowa, wielki talent! Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńTo zasługa Śnieżki !! ;o)
UsuńWow! Cudne odkrycie. I jak tu teraz postawić taki, regał, żeby pokazał to dzieło i jeszcze był przydatny pod względem praktycznym ?:)
OdpowiedzUsuńTakiej opcji nie ma...;o)
Usuń