Po czterech, tak udanych turnusach, okazało się nagle, że skończyły się wakacje...Princesce "stuknął" roczek...Księciuniowi "wybiło" cztery...
Ojciec Czas jest nieubłagany...;o)
Jeśli Księciunia jest wszędzie pełno, to Princeska...
Ło Matko i Córko...
Z temperamentu, wypisz - wymaluj, Babcia Gordyjka...
Świat zbyt ciasny...;o)
Misiowy Tata, w natłoku obowiązków, ledwie żyje...
Misiowa Mama już chyba nawet nie wie, że żyje...
My dalej, z nieukrywaną radością, pędzimy na każde wezwanie...;o)
"Dziadowskie Pogotowie"...(Tylko przywilejów na drodze nie mamy)...
- Babciu...- szepcze do telefonu Księciunio...
- Słucham Kochanie...- też szepczę odruchowo...
- Babciu, przyjedźcie...Tęsknię...- i babcine oczka z nagła się pocą...
Jak na taką tęsknotę odpowiedzieć, że coś innego jest do zrobienia ??
Nie ma na Świecie nic ważniejszego !!
I nagle Matka Natura podniosła szlaban...
Chyba też lubi ten zgiełk na Wrzosowisku, te poranne obchody Małego Gospodarza, te głośne zachwyty nad kwiatuszkami (choćby to tylko koniczyna była)...
No to ruszamy na "piąty turnus"...;o)
Do ekipy wrzosowiskowej dołącza Misiowy Tata (to dopiero niespodzianka i radość dla Księciunia)...
Chłopaki zaczynają stawiać płot...
Cztery lata temu nie widzieliśmy takiej potrzeby, a przestrzeń cenimy sobie bardzo, ale życie pokazało, że pewnych rzeczy nie "przeskoczymy"...
Przez Wrzosowisko przebiega szlak migracji zwierzaków...
Sarny ładują się nam w truskawki...Zające obgryzają "byle zielone"...Okoliczne psy grasują w kompostowniku, robią totalny bajzel...A Sąsiad...
No cóż...
Zakwalifikowałam Sąsiada do zwierzaków ??
Może słusznie...
Dokąd odnajdywaliśmy ślady Jego bytności na Wrzosowisku, w czasie naszej nieobecności...Pikuś...
Kiedy wlazł nam w nocy na posesję, i zarządził się naszą własnością...Miarka się przebrała...
Przeczuwaliśmy "jazdy" w Jego wykonaniu, ale my Mu na "włości" nie włazimy, więc wara...
I totalnie mnie nie interesuje, że zawsze "tędy łaził"...Że jest chorym człowiekiem (ma schizofrenię i alkoholizm)...
Skoro Rodzina (wcale Im się nie dziwię) się na Niego wypina, my nie czujemy przymusu bezpośredniego, żeby w tym szaleństwie uczestniczyć...
Dał popisówę, kiedy przyjechały z wizytą nasze Dziewczyny...Misiowa Mama i Princeska...
Wywalił okno...Rzucał jakimiś garami...Klął jak zrzeszenie szewców (jeden by tylu wulgaryzmów nie ogarnął)...
Piąty turnus rozpoczęliśmy od wizyty Policji u Sąsiada...
Tym razem Służby wezwał drugi Sąsiad, po personalnych wyzwiskach i groźbach karalnych...
Jedyny Człowiek, który pomagał temu "Szaleńcowi"...
W efekcie, zrobiło się w okolicy bardzo cichutko...;o)
Chłopaki pracowali ciężko...
Księciunio po śniadanku szeptał do Babci...
- Babciu, ja pójdę pomagać Chłopakom...
A potem z dumą dźwigał młotek, kombinerki, albo sekator...(Ten duży, Babciu wiesz)...
Były ogniska...Była resztka "magicznych patyczków"...A nawet drzemka w namiocie...
Było wszystko co trzeba...
No...Może poza pożegnaniem...
- Jedziemy ?? Gdzie ?? Tylko nie do Krakowa...- mruczał Księciunio...
A Doroślakom odpowiedź przez gardła nie przechodziła...;o)
Rośnie Wam Gospodarz pełną gębą :) Dorośnie, to się na Wrzosowisko wyprowadzi, chałupkę wybuduje i z Dziadkami ukochanymi będzie tam żył długo i szczęśliwie :) I kolejnych następców wychowywał na dziedziców Wrzosowiska :)
OdpowiedzUsuńAż takich "ambicji" to Wrzosowisko nie ma, ale na Wakacyjne Centrum nadaje się wspaniale...;o)
UsuńHehe, kto to może wiedzieć ;)
UsuńFajnie mieć takie Wakacyjne Centrum :)
Moze ja gdzies przyjme
UsuńCentrum Wakacyjne.
To tylko checi,
Usuńnie bede krecił.
Jak się starań dołoży,
Usuńto Wnukoland się stworzy !! ;o)
Hej !!
Mijają dni, miesiące, lata.
OdpowiedzUsuńStarzeje się Dziadostwo,
Misiowa Mama i Misiowy Tata.
Stare juz TE wakacje, jak to jesienią,
ale przeciez płot nowy i jabłka się czerwienią.
Przybędzie wkrótce bałwan,
dla Princesi sanki, dla Misia narty.
Dla Dziadostwa barchany, herbatka z malin i karty.. ;-).
By zebrać sił bonusy
na następne turnusy! ;-)
Poza jabłonkami wszystko się zgadza...;o)
UsuńEch...tak mi się rymło.... ;-)
UsuńTwój talent był szeroko komentowany...;o)
UsuńDziwna tej pogody wada,
OdpowiedzUsuńjakos wcale nie chce padac.
Niech nie pada jeszcze teraz,
Usuńbo do pracy czas się zbierać...;o)
Oj, nie wypada
Usuńgnebic sasiada.
"Dobrodziejstwo inwentarza",
Usuńtaki Sąsiad tez się zdarza...;o)
Płot to niestety konieczność. Rozumiem dokarmianie zwierząt zimą, ale bez przesady.:))) My podjęliśmy taką decyzję, jak zając obgryzł nam drzewko, co zresztą widzieliśmy. Śnieg był, piękny księżyc - nastrój romantyczny, a tu łakomy zając obrabia drzewko...
OdpowiedzUsuńFajnie ma Księciunio. Mam nadzieję, że ten zapał do pracy i pomagania mu nie minie.:)))
Żrą wszystko...;o) A jak już nie żrą, to krowy kolejnego Sąsiada niszczą to co zostaje po grasowaniu zajęcy i saren...;o)
UsuńPieśń masowa
OdpowiedzUsuńHej, czy widzicie? Oto płotek!
a na ten płotek wylazł kotek!
W tym jego wielka jest zasługa,
że z tego płotku do nas mruga!
Obywatele!
Tak jak kot,
wyłaźcie wszyscy za nim w lot!
Na płot!
Na płot!
Na płot!
Bo kiedy razem — śladem kota —
siądziemy tam, u szczytu płota,
popłynie zwrotka jedna, druga
piosnki, co piękna jest, niedługa!
Obywatele!
Tak jak kot,
wyłaźcie wszyscy za nim w lot!
Na płot!
Na płot!
Na płot!
http://www.sapijaszko.net/index.php/Wlaz%C5%82_kotek_na_p%C5%82otek...
;)))
Wlazł kotek na płotek po żerdzi,
Usuńnajadł się kapusty i pierdzi...;o)
Jesli sie wspinal,
OdpowiedzUsuńto jego wina.
Ani prawi, ani lewi,
OdpowiedzUsuńnie podskocza do Sukniewicz.
Ależ sylwetkę miała,
Usuńgdy przez te "płoty" skakała...;o)
Kiedy lata jakieś już miną,
OdpowiedzUsuńnie pamiętają, była mistrzynią.
Ależ jesteście Szczęśliwymi Dziadkami !!!!!
OdpowiedzUsuń