- Tatusiu !! A Ty byłeś na Zamku w Chęcinach ?? - poważnym tonem pyta nasz Nielot, wymawiając bardzo dokładnie każdą literkę...
I Tatuś ma zagwozdkę...
Jeśli powie, że był, to dlaczego nie z Księciuniem ??
Jeśli powie, że nie był, to Księciunio będzie się domagał kolejnej wyprawy do Chęcin...
Bo Księciunio Zamek w Chęcinach zdobył !!
W drodze powrotnej ze Strawczyna postanowiliśmy "domęczyć" Wnuka...
Rozsądne to nie było, bo Wnuk oczywiście wyszedł z tego obronna ręką, a my mało ducha żeśmy nie wypluli, ale cóż...Rozsądek nie jest naszą mocną stroną...;o)
Czyli ??
Na Zamek !!
Kiedy go wybudowano, właściwie nie wiadomo...W każdym razie, w 1306 roku już stał, a Król Łokietek chętnie go wykorzystywał do wielu zadań (zjazdy możnych, rycerstwa, zbieranie wojsk, a nawet skarbiec)...Głównym "podejrzanym" o budowę jest Wacław II, ale za rękę nikt Go nie złapał, a teorie archeologiczne są różne...
Mój ulubiony Kazio Wielki, przebudował Zamek "odrobinkę" i powstała twierdza, której przez 250 lat nie udało się nikomu zdobyć...
Temu to ja się właściwie nie dziwię, bo wspinając się po stromym zboczu mało ducha nie postradałam (korzystaliśmy z parkingu pod Kościołem), więc zakładam, że jak się jakieś wojska pod mury "doczołgały" to już ducha bojowego w nich nie było...Zlegli i czekali na podwózkę...;o)
"Chęciny" były również naszym rodzimym Alcatraz...
Skoro zdobyć się nie dało, to bez kompletu kluczy i wyjść było trudno...
Ale ponoć, jak się Polak uprze, a Szwed pomoże...
W XVI wieku Zamek zaczął zamieniać się w ruinę...
I kruszał sobie przez wieki, w czym mu okoliczni Mieszkańcy dzielnie pomagali (zabierając materiał budowlany)...
O los budowli upominali się: Niemcewicz, Żeromski, Sienkiewicz...
Po kawałeczku...Po ociupince...I Zamek Królewski w Chęcinach zaczął znowu żyć...
Ale prawdziwe życie odzyskał w 2013 roku, kiedy rozpoczęto Jego gruntowną rewitalizację...
Ponad osiem baniek !!
Efekt ??
Piękny !!
Trochę tej duszy po wspinaczce we mnie zostało, więc mogłam się naocznie o tym przekonać...
Księciunio zdobył armatę zaraz przy wejściu...
Potem zdobył Wieżę z flagą...
Próbował zobaczyć Kraków i Wrzosowisko...
Ale wypatrzył "Naguska" (nie mamy pojęcia jakim cudem)...
Chciał ruszyć na Krzyżaków, ale Babcia nie pozwoliła...;o)
Z lochów żeśmy Go biegiem wyprowadzali, bo była przygotowana bardzo wymowna prezentacja, totalnie zbyt drastyczna dla Czterolatka...
I trzeba się było pożegnać z Zamkiem w Chęcinach...
Królewski, nie królewski, ale księciuniowy na pewno...
Wszystko się Księciuniowi podobało...A co dziwne, zwrócił uwagę na stroje z epoki, w których występuje Obsługa...
Właściwie, to Księciunio robił wszystko, żeby jeszcze w tym Zamku pobyć...A teraz robi wszystko, żeby tam znowu jechać...
Ciekawa wyprawa.W takich budowlach zamknięta jest historia wieków
OdpowiedzUsuńTo nasz sposób, żeby historia nie była tylko nudnym, szkolnym przedmiotem...;o)
UsuńKochana sama rozumiesz, że Księciunio musi być na zamku.:) Nic tylko poddani będą musieli go tam wozić.:) Swoją drogą zazdroszczę mu takich atrakcji.
OdpowiedzUsuńJa nie zazdraszczam, jest za goraco!!!!!!
UsuńKareta w ciągłej gotowości...;o)
UsuńJa nie Ksieciunio, czolgali mnie po tych zamkach na Jurze, ale to nie moja bajka! Teraz, jak juz moge swoje zdanie przeforsowac, to wybieram sama, gdzie chce sie wspinac, a gdzie nie. I raczej wychodzi na NIE :)))))
OdpowiedzUsuńPreferujesz wspinaczkę leżankową...;o)
UsuńJak ja tam byłam w 1998 to trochu to inaczej wyglądało, zasadniczo ruina ta sama był, ino otoczenie mniej wytworne ;) Armat nie było i lunet i koni, ale ruiny i tak robiły wrażenie. Robiły na mnie wrażenie kilkanaście lat, jak przejeżdżałam koło nich jadąc do Małogoszczy, aż w końcu urządziliśmy wyprawę do samych Chęcin :)
OdpowiedzUsuńTo były czasy, kiedy ruiny były ruinami...;o)Mnie trochę drażnił ten proces "odbudowywania", ale jakoś go zaakceptowałam ostatecznie...;o)
UsuńTam mnie jeszcze nie poniosło, bywałam tylko w Ogrodzieńcu. Dobrze, że da się te resztki zachować i zrobić z tego atrakcję. Ja dzięki temu mogę teraz bez stresu uczyć się historii.:)))
OdpowiedzUsuńTakie dzieci to jakoś łatwiej wszystko znoszą i szybciej się regenerują.:)))
Ogrodzieniec mamy za blisko...;o) Ciągle nie po drodze...;o)
UsuńNo proszę,ileż jeszcze zamków niezdobytych przede mną;-) Ale że dali osiem baniek?!
OdpowiedzUsuńTo dopiero drugi !! Przyspieszymy za dwa lata, jak Princeska się przyłączy...;o)
UsuńI ciągle prace trwają...;o)
Skoro Księciunio, to i zamek musi być. Imię ;) zobowiązuje.
OdpowiedzUsuńSzykujcie więc następną wyprawę, bo mały pewnie nie odpuści :))))
Dobrze, że w zamki teren bogaty...;o)
UsuńZazdroszcze wrazen.
OdpowiedzUsuńPięknie było...;o)
UsuńHa, takie wycieczki z wnukami to dopiero przeżycie. Swojego miałam przez tydzień w lipcu. Wycieczki i atrakcje dla wnuczka i dziadków. Pozrawiam cudnie.
OdpowiedzUsuńMy z przerwami ponad dwa...Ale może uda się wyrwać jeszcze jeden...;o)
UsuńNie byłam jeszcze, zatem chętnie skorzystam z pomocy Księciunia )))
OdpowiedzUsuń