wtorek, 31 lipca 2018

Księciuniowy Zamek w Chęcinach...

     - Tatusiu !! A Ty byłeś na Zamku w Chęcinach ?? - poważnym tonem pyta nasz Nielot, wymawiając bardzo dokładnie każdą literkę...
I Tatuś ma zagwozdkę...
     Jeśli powie, że był, to dlaczego nie z Księciuniem ??
     Jeśli powie, że nie był, to Księciunio będzie się domagał kolejnej wyprawy do Chęcin...
     Bo Księciunio Zamek w Chęcinach zdobył !!
     W drodze powrotnej ze Strawczyna postanowiliśmy "domęczyć" Wnuka...
     Rozsądne to nie było, bo Wnuk oczywiście wyszedł z tego obronna ręką, a my mało ducha żeśmy nie wypluli, ale cóż...Rozsądek nie jest naszą mocną stroną...;o)
Czyli ??
     Na Zamek !!


     Kiedy go wybudowano, właściwie nie wiadomo...W każdym razie, w 1306 roku już stał, a Król Łokietek chętnie go wykorzystywał do wielu zadań (zjazdy możnych, rycerstwa, zbieranie wojsk, a nawet skarbiec)...Głównym "podejrzanym" o budowę jest Wacław II, ale za rękę nikt Go nie złapał, a teorie archeologiczne są różne...
     Mój ulubiony Kazio Wielki, przebudował Zamek "odrobinkę" i powstała twierdza, której przez 250 lat nie udało się nikomu zdobyć...
     Temu to ja się właściwie nie dziwię, bo wspinając się po stromym zboczu mało ducha nie postradałam (korzystaliśmy z parkingu pod Kościołem), więc zakładam, że jak się jakieś wojska pod mury "doczołgały" to już ducha bojowego w nich nie było...Zlegli i czekali na podwózkę...;o)


     "Chęciny" były również naszym rodzimym Alcatraz...
     Skoro zdobyć się nie dało, to bez kompletu kluczy i wyjść było trudno...
Ale ponoć, jak się Polak uprze, a Szwed pomoże...
     W XVI wieku Zamek zaczął zamieniać się w ruinę...
     I kruszał sobie przez wieki, w czym mu okoliczni Mieszkańcy dzielnie pomagali (zabierając materiał budowlany)...
     O los budowli upominali się: Niemcewicz, Żeromski, Sienkiewicz...
     Po kawałeczku...Po ociupince...I Zamek Królewski w Chęcinach zaczął znowu żyć...
     Ale prawdziwe życie odzyskał w 2013 roku, kiedy rozpoczęto Jego gruntowną rewitalizację...
Ponad osiem baniek !!
Efekt ??
Piękny !!
     Trochę tej duszy po wspinaczce we mnie zostało, więc mogłam się naocznie o tym przekonać...


 Księciunio zdobył armatę zaraz przy wejściu...


 Potem zdobył Wieżę z flagą...


Próbował zobaczyć Kraków i Wrzosowisko...


Ale wypatrzył "Naguska" (nie mamy pojęcia jakim cudem)...


Chciał ruszyć na Krzyżaków, ale Babcia nie pozwoliła...;o)


     Z lochów żeśmy Go biegiem wyprowadzali, bo była przygotowana bardzo wymowna prezentacja, totalnie zbyt drastyczna dla Czterolatka...


     I trzeba się było pożegnać z Zamkiem w Chęcinach...
     Królewski, nie królewski, ale księciuniowy na pewno...
     Wszystko się Księciuniowi podobało...A co dziwne, zwrócił uwagę na stroje z epoki, w których występuje Obsługa...
     Właściwie, to Księciunio robił wszystko, żeby jeszcze w tym Zamku pobyć...A teraz robi wszystko, żeby tam znowu jechać...

20 komentarzy:

  1. Ciekawa wyprawa.W takich budowlach zamknięta jest historia wieków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nasz sposób, żeby historia nie była tylko nudnym, szkolnym przedmiotem...;o)

      Usuń
  2. Kochana sama rozumiesz, że Księciunio musi być na zamku.:) Nic tylko poddani będą musieli go tam wozić.:) Swoją drogą zazdroszczę mu takich atrakcji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie Ksieciunio, czolgali mnie po tych zamkach na Jurze, ale to nie moja bajka! Teraz, jak juz moge swoje zdanie przeforsowac, to wybieram sama, gdzie chce sie wspinac, a gdzie nie. I raczej wychodzi na NIE :)))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja tam byłam w 1998 to trochu to inaczej wyglądało, zasadniczo ruina ta sama był, ino otoczenie mniej wytworne ;) Armat nie było i lunet i koni, ale ruiny i tak robiły wrażenie. Robiły na mnie wrażenie kilkanaście lat, jak przejeżdżałam koło nich jadąc do Małogoszczy, aż w końcu urządziliśmy wyprawę do samych Chęcin :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To były czasy, kiedy ruiny były ruinami...;o)Mnie trochę drażnił ten proces "odbudowywania", ale jakoś go zaakceptowałam ostatecznie...;o)

      Usuń
  5. Tam mnie jeszcze nie poniosło, bywałam tylko w Ogrodzieńcu. Dobrze, że da się te resztki zachować i zrobić z tego atrakcję. Ja dzięki temu mogę teraz bez stresu uczyć się historii.:)))
    Takie dzieci to jakoś łatwiej wszystko znoszą i szybciej się regenerują.:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogrodzieniec mamy za blisko...;o) Ciągle nie po drodze...;o)

      Usuń
  6. No proszę,ileż jeszcze zamków niezdobytych przede mną;-) Ale że dali osiem baniek?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dopiero drugi !! Przyspieszymy za dwa lata, jak Princeska się przyłączy...;o)
      I ciągle prace trwają...;o)

      Usuń
  7. Skoro Księciunio, to i zamek musi być. Imię ;) zobowiązuje.
    Szykujcie więc następną wyprawę, bo mały pewnie nie odpuści :))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha, takie wycieczki z wnukami to dopiero przeżycie. Swojego miałam przez tydzień w lipcu. Wycieczki i atrakcje dla wnuczka i dziadków. Pozrawiam cudnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My z przerwami ponad dwa...Ale może uda się wyrwać jeszcze jeden...;o)

      Usuń
  9. Nie byłam jeszcze, zatem chętnie skorzystam z pomocy Księciunia )))

    OdpowiedzUsuń