To, że Wrzosowisko nie ma dostępu do morza, jest sprawą drugorzędną...Bo kto zabroni posiadać własną "plażę" kilkaset kilometrów od "słonego bajora" ??
No to Pan N. wybudował prawdziwe "Palm Beach" ...
Fakt, że to dopiero zaczątek bardziej skomplikowanej konstrukcji, która ma na celu podniesienie walorów estetycznych naszego ugoru, ale teraz prezentuje się dokładnie tak...
Trzy tony rozwłóczonego wokół Orzeszka piasku...
I już zrobiło się "piękniej"...
Co prawda...Pan N. boleśnie w krzyżach ten pomysł odczuł, ale akurat ten objaw naszego szaleństwa poznaliśmy dokładnie...Każdy pomysł to ból...Czym pomysł bardziej szalony, tym ból większy...
Taki urok...
A że cierpieć lubimy w duecie, to i mnie coś do łepetyny wpadło...
Zaczęło się od tego, że na południowym stoku jeżyny nijak nie chciały rosnąć...
Namawiałam...Podsypywałam...Nawoziłam gnojóweczką z pokrzywy...Przycinałam...
Lipa...
Niektóre nie powiem, jakiś listeczek puściły, jakiś kwiatuszek się ukazał, nawet ze dwa owocki były, a potem lipa...
Ewidentnie z tymi jeżynami dogadać się nie sposób...
A że Człowieki z nas wiekowe, więc potrzebowaliśmy impulsu...
- Jak ciąłem trawę przed Orzeszkiem to takie coś kłujące było...- informował Pan N.
- Jeżyna !! - wrzasnęłam...
- Przesadzamy ?? - dociekał Ślubny...
Moje szare komórki były już wówczas daleko...
Powinnam coś pamiętać...
Powinnam o czymś wiedzieć...
Momento !!
Jak kupowaliśmy Wrzosowisko, to wśród tych chaszczorów znalazłam owocki i karmiłam nimi Pana N. ...
Maliny ?? Poziomki ?? Jagody ?? Jeżyny ??
Gdzie ja się wtedy plątałam ??
Chyba jakoś koło Rosarium...
I niczym Sherlock Holms, z oczami wbitymi w trawę, ruszyłam szukać...
- Ty nie pamiętasz czym Cię karmiłam półtora roku temu ?? - pytałam z wyrzutem Ślubnego...
Jego spojrzenie bezcenne...;o)
- Był październik...To musiały być jeżyny !! A może spóźnione maliny ?? - debatowałam ze sobą na "najwyższym szczeblu"...
Są !!
Nawet kwitną bezczelnie !!
Tyle, że rosną w totalnie nieodpowiednim miejscu...
Właściwie, to jakby się nam kosa nie zepsuła, to pewnie w życiu bym maleńkich odrostów nie namierzyła...
- To co robimy ?? - Pan N. oczekiwał na doprecyzowanie zadań...
- Muszę je najpierw z tych chaszczorów wydziabać...- oświadczyłam...
No to dziabałam...Dziabałam...Dziabałam...
I w sumie, jeszcze sporo mi tego dziabania zostało, ale pierwsze efekty już widać...
Panel jeżynowy...
Takie stanowisko mają pierwsze cztery wydziabane jeżynki...
A kolejka jest spora...
Na pohybel oportunistkom z południowego stoku !!
Teraz pozostaje czekać na pierwsze owocki...;o)
Udowadniacie że w Klubie Twórców Z Niczego Coś, rzeczywiście COŚ wynika......................;o)))))
OdpowiedzUsuńNie przesadzaj !! "Coś" na to "nico" musimy mieć...;o) Choćby patyk i agrafkę...;o)
UsuńI zjeść.
OdpowiedzUsuńTaki mamy zamiar...;o)
UsuńWrzosowiskowi Szamani :-)
OdpowiedzUsuńZaklinanie rzeczywistości wychodzi nam nieźle...;o)
UsuńWiesz, ja mam jeżynę bezkolcową. Posadziłam w ogródku. Zajęła 1/4 i chciała więcej... Jakimś cudem z oddalonego ogródka przeniosła się w żywopłot koło domu i rozrasta się ciągle jak szalona. Gdybyś chciała, to w sierpniu, jak wrócimy, mogę się rozejrzeć w tych chaszczach, coś wyskubać i przesłać.:)
OdpowiedzUsuńHahahaha...Wyślij ją na Wrzosowisko !! Sama dojdzie...;o)
UsuńRoślinki same wiedzą najlepiej, gdzie im dobrze.
OdpowiedzUsuńŚwięta racja...;o)
UsuńA co z mrówkami? Bo ta plaża zachęca....
OdpowiedzUsuńTo nie "Pan Tadeusz", mrówki nas nie zjedzą...;o)
UsuńJeżyny wolą bardziej kwaśne stanowiska, wszystko co leśne jest bardziej kwaskowe jeżeli chodzi o ziemię.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Was z tym ugorem i zazdroszczę , ja bym tak chciała...
I obym nie wykrakała :-)))
Pozdrawiam !
Mamy i mchy, i paprocie, i jagody, i jeżyny...Głusza i ugór...;o)
UsuńSkoro chcesz, no to wiesz...;o) Do dzieła !!