- Ależ kopiec zbudowałem...- obwieścił Ślubny...- Prawie jak ten Kościuszki...
Fakt...Spory...
Tyle, że my cierpimy ciągle na brak ziemi, więc ta wejdzie we Wrzosowisko, jak w masło...
- Kościuszko już kopiec ma...- protestowałam...- Ja bym ten kopiec Antoniemu poświęciła, bo bez Jego wsparcia to byśmy już dawno, marnie zginęli...
Pan N. zaakceptował wybór Świętego...
Kopiec Świętego Antoniego |
Na popołudnie zaplanowane było zbieranie wiśni...
Pan N. po zeszłorocznym wypadku wzmocnił drabinę...Zmieniliśmy technikę wspinaczkową...Ale na kruchy pień drzewka i jego wypaczoną budowę wpływ mieliśmy niewielki...
Pan N. jednocześnie trzymał drzewko (przy pomocy przewieszonej taśmy) i równoważył mój ciężar na drabinie...
Mimo tego drabina chybotała niebezpiecznie, a mnie z napięcia aż stopy drętwiały...
- Odpocznij !! - zdecydował Pan N., kiedy w wiaderku ledwie przykryłam dno...
- Żeby chociaż łubiankę zebrać...- rozważałam żałośnie...- Tych z czuba i tak nie zbierzemy...
Na czubie było 3/4 naszych wiśniowych zasobów, ale drzewko wygięte było pod kątem 60 stopni i nie było szans zebrać ani jednego owocka...
Chyba, że się było szpakiem...
- Skoro i tak mamy ją ściąć, to może teraz ?? Owoce odzyskamy...- analizował Pan N.- Przemyśl...
Echhh...
Szkoda mi było tej naszej wisienki...
Ale takie były fakty...
To była raczej stołówka dla szpaków niż źródło owoców dla nas...
- Nie wyrobimy do zmroku...- rozważałam na głos...
- Ciąć ?? - czekał na decyzję Ślubny...
- Tnij !!
Powykrzywiana korona legła na ścieżce, a ja ruszyłam zabezpieczyć okaleczony pniak...
- Teraz nie będzie już tobą tak szarpało wisienko...Przypilnujemy odrostów...Uformujemy...- obiecywałam okaleczonemu pniakowi...
A potem zaczęliśmy obrywać wiśnie na czas...
Ścigaliście się kiedyś z mrokiem ??
Nie było szans na wygraną...
Sytuację uratował nasz solarek...
Pan N. wyniósł lampkę przed Orzeszka i wyszukiwaliśmy owoców w świetle żarówki...
Zebraliśmy ponad 6 kg ...
I kompociki będą...I wiśnióweczka...I sok...I konfitury...
Długo będziemy wspominać naszą pokrzywioną wisienkę...
A ona ma szansę na drugie życie...
Właściwie już je zaczęła...
Gałęzie po wyschnięciu będą dodawać nam zapachu do ogniska, a może i do wędzarni, którą mamy w planach...
No i cóż...
Przyszła pora i czas pakować manatki...
Echhh...
Zostaw do wędzarni, owocowe drzewa są takie piękne jako drzewo i zapach :-)))
OdpowiedzUsuńCiekawe jak wygląda przekrój wiśni ?
Pozdrawiam !
Przekrój dostarczę !! Jak mnie skleroza nie omami...;o)
UsuńŻyczę wisience szybkiego odrodzenia się.
OdpowiedzUsuńJest tego warta.
A Gospodarzom gratuluję zaangazowania i zwariowania :-)))
Wisienka się rozwija !! Szaleństwo gospodarzy też...;o)
UsuńO właściwościach i wykorzystaniu drewna wiśniowego można poczytać tu:
OdpowiedzUsuńhttp://gordyjka.blogspot.com/2016/07/dziwna-technika-zbierania-wisni.html
Smacznego życzę :)))
A ja pomyślałam, że coś mądrego poczytam...;o)
Usuń:))))
UsuńHehehehe no dobra zrzućmy winę na upały i pana B. ;)
UsuńMiało być tak http://www.penny.pl/porady/drewno-wisniowe-i-jego-wszechstronne-zastosowanie/
Rozgrzeszona...;o)
Usuń:)))
UsuńTechnika zbierania faktycznie niecodzienna, ale mam nadzieję, że wiśnia odżyje :)
OdpowiedzUsuńPóki co reklamacji nie zgłasza...;o)
UsuńPodejrzewam, że szpaki się zdziwiły...
OdpowiedzUsuńAż z drzew pospadały...;o)
UsuńJak ten czas szybko płynie!
OdpowiedzUsuńZwłaszcza przy robocie....
Pozdrowienia dla pracusiów :)
Stanowczo zbyt szybko...;o)
UsuńTrochę szkoda drzewka, ale urobek zacny. Czym drylujesz? Bo ja bardzo lubię agrafką, niezależnie od ilości.:)
OdpowiedzUsuńDrylownicą...:o) Aż taką masochistką nie jestem...;o)
UsuńJezus! Ale któremu Antoniemu poświęcicie...? Bo ja już mam obsesyjne skojarzenia! :)))
OdpowiedzUsuńSzpaki chyba faktycznie pomyślały, że ktoś je robi w rurę i że te wiśnie na pewno gdzieś są, tylko trzeba dobrze poszukać.
Mój małżonek na sobotę zamówił 5 łubianek. Będzie drylował na wiśniówkę... :((
Przecie napisałam, że Świętemu !! "Tego" jeszcze nie kanonizowali...;o)
UsuńWiśnie ukryłam w słoikach, więc mi się szpaki nie dobiorą...;o)
A wiśnióweczka u nas już "dojrzewa"...;o)
Szacuneczek "Waryjatom" a mnie nasuwa się na myśl zupa wiśniowa i rozmarzyłam się.................;o)
OdpowiedzUsuńPrzyjeżdżaj !! Jak dla Ciebie, to kilka wisienek na zupkę się znajdzie...;o)
Usuńbleeeeeee kompot na ciepło z kluskami ? może jeszcze ze śmietaną ? o to Cię Siostra nie podejrzewałam :(
OdpowiedzUsuńA Tobie to całkiem przygrzało ?? ;o)
Usuń