Echhh...
Zaczęło się oczywiście, tak jak zawsze zaczynają się wielkie wydarzenia...Od błahostki...
Ot, spacerowaliśmy sobie z Panem N. po Susten, i zaglądaliśmy ludziom do okien...
Że to nie ładnie ??
Hmmm...No cóż...
Na usprawiedliwienie naszego braku dyskrecji, mogę jedynie napisać, że wcale nie interesowało nas życie prywatne Szwajcarów...
Nas "uwiodły" okna...
Okna jako część składowa budowli...
W Zaścianku takich cudów nie było, więc nasz podziw dla prostoty stosowanych rozwiązań był znaczny...
Mało tego...
Jako jednostki uwielbiające pasjami asymilowanie nowinek, zaglądaliśmy w te okna, i na bieżąco rozwiązywaliśmy kwestie techniczne...
Jak też te "cudności" zastosować terytorialnie, czyli na własnych otworach okiennych ??
Rzecz dotyczyła rolowanych moskitier i żaluzji zewnętrznych (u nas to się zwie "fasadowych")...
Zapragnęliśmy owych moskitier i żaluzji ogromnie...
Po powrocie do Kraju, przez dwa tygodnie przeszukiwaliśmy necika w celu upolowania owych "cudów"...
Bezskutecznie...
I kiedy już nasze minki zmarkotniały okrutnie, a nadzieja ogłosiła stan agonalny...
Na monitorze zajaśniała cudna, niczym tęcza, moskitiera rolowana, a za moment dołączyła do niej żaluzja fasadowa !!
Żaluzja od razu dała nam kosza, bo nadszarpnięty wyjazdem budżet mógł być skłonny do ogłoszenia upadłości, ale moskitiera...
Moskitiera została zakupiona natychmiast !!
A my przystąpiliśmy do przygotowywania okien pod nasze "cudo"...
I tak, rzec by można, zaczęła się balkonowa zawierucha...
Strudzeni ogromnie, siedliśmy sobie z Panem N. na ławeczce, i wówczas to opętało nas bez opamiętania...
- Że też człowiek nie może sobie spokojnie posiedzieć na własnym balkonie...- rzucił na Pan N. na widok "kukułek" z sąsiedniego bloku...
- Nie mają co robić to żyją życiem sąsiadów...- zgodziłam się gorzko...
Ciągły sąsiedzki monitoring dał nam się już nieźle we znaki...
W oknach ciągle ktoś siedział...Bywało, że całe rodziny...
- Ten z kotem to już chyba ma odciski na łokciach...- komentował Pan N. jeden z przypadków "beznadziejnych", sąsiada, który swój proceder "podglądaczy" stosował "na pieska", zza firanki i po ciemku ( żeby trudniej go było namierzyć)...
- To jest pies...- sprecyzowałam...
- A czort go znajet...- zaznaczył swoje wątpliwości Pan N.
- A dało by się do tych płyt balkonowych zamontować płotek ?? - zapytałam nieodpowiedzialnie...
No i lawina ruszyła...
Po piętnastu minutach kwestie techniczne zostały dopracowane, wymagana wysokość płotu oznaczona i decyzja podjęta...
- Ale najpierw musimy chyba coś zrobić z podłogą...Może te panele, co widziałam w katalogu ?? - rzuciłam...
- Jutro jedziemy do Marketu !! - zdecydował Pan N., a ja skwitowałam to uśmiechem, bo Markety budowlane to jest coś co Gordyjki lubią najbardziej...
Polowanie udało się połowicznie...
Z płotu zrezygnowaliśmy przez przypadek...Panele poległy, bo okazały się "niedoróbą"...
Wieczorem Pan N. postanowił zgłębić podłogowy problem w necie...
A na drugi dzień pojechaliśmy pod Kielce...
Po płytki podłogowe z akacji...
Całość zamontowaliśmy w dwie godziny !!
I gdyby nie fakt, iż balkon mamy kształtów wszelakich można by ogłosić podłogową wiechę...Pozostały jednak do uzupełnienia "kąciki" i "krągłości"...
Przyszedł czas na "płotek"...
Zaczęło się nam podobać...
Wtedy właśnie, przypomniałam sobie, że trzy dni temu dzwoniła nasza Przyjaciółka, i że miałam do Niej oddzwonić jak tylko będę w jakimś bardziej ucywilizowanym miejscu (dopadła nas w momencie zakupu płytek)...
No to oddzwoniłam...
Może z lekkim poślizgiem, ale balkon był już nieźle ucywilizowany...
Brakował detali...
Na przykład, cokolików...
I wtedy nadszedł najbardziej trudny czas...Czas czekania na moskitierę...
Że moskitiera już wisi ??
A i owszem...Okienna...
Czekaliśmy na moskitierę drzwiową, bo nam apetycik urósł w trakcie robienia...
Rama była już gotowa i nie mogła doczekać się wypełnienia...
Ufff...
To od lat było moje marzenie !!
Drzwi balkonowe z moskitierą !!
I pewnie można by ogłosić koniec remontu, szczególnie, że Pan N. musiał wrócić do pracy, gdyby nie fakt, że jak mnie coś dopadnie, to na "jament"...
Teraz robię osłonki na skrzynki i doniczki...Z resztek...
Pewnie mi trochę z tym zejdzie...
Ale na balkoniku można już posiedzieć z przyjemnością...Napić się kawusi...Zjeść deserek...
I przypilnować, żeby nam pomidorki równo rosły...;o)
P.S. Czekamy jeszcze na oświetlenie, ale że Pan "Pakowacz" zwleka z nadaniem przesyłki, więc nie wiem, czy do zimy dotrze...;o)
No nie, cudnie ten balkon urządziliście :-)
OdpowiedzUsuńWow pełen podziw i szacun jak mówi 'elyta'...
I podglądacze cierpią, bo nie widzą..
Czy Ty masz sumienie tak dręczyć ludzi ??
Przecież oni umrą z ciekawości :-))))
Przyznam, że nam się też ogromnie podoba i duma nas rozpiera ;o)
UsuńA na "podglądaczy" przyszedł czas "rewanżu" po 25 latach...;o)
To rozumiem, że nagrodę na pierwsze miejsce w konkursie na najpiękniejszy balkon już odebraliście????
OdpowiedzUsuńU nas ta nagroda przysługuje tym, którzy robią balkony dla Sąsiadów...;o) My w tej kategorii odpadamy...;o)
UsuńU mnie niestety
OdpowiedzUsuńbiałe rolety.
To nie żadna ściema,
Usuńja roletek nie mam...:o)
Kawał pracy wykonaliscie :) Super :) I podglądacze muszą w końcu znaleźć sobie inny obiekt ;)
OdpowiedzUsuńBardzo duży kawał...;o)
UsuńPięknie i pomysłowo!
OdpowiedzUsuńDziękujemy za dobre słowo...;o)
UsuńChwalę, ale to już pięć lat temu. :(
OdpowiedzUsuńOśmielę się wtrącić,
Usuńto może remoncik ??...;o)
Ten nasz ostatni
Usuńjuż nie był łatwy,
nie mamy chęci
następny nęcić. :(
Przy remoncie ciężko bywa,
Usuńale jakoś człek odżywa...;o)
Cudności :) na pomidorową i balkonowy urlopek z Lądka przyletem :)
OdpowiedzUsuńBudować lotnisko pod lasem ?? ;o)
UsuńKiedyś mieliśmy olbrzymie kłopoty z komarami.Odkąd przeprowadziliśmy się do własnego domku, a za razem technika wykończenia wnętrz poszła znacznie do przodu, zainstalowaliśmy w oknach moskitiery.Są to aluminiowe ramki i aluminiowa drobniutka siateczka.Wszystko w dobranym kolorze.Kiedy okno jest otwarte, siateczka jest prawie niewidzialna.Pewnego razu małżonek coś przez okno postanowił wyrzucić i zdębiał , gdy to coś rozprysło się na moskitierze. Dzięki siatkom nie mamy od lat w domu much, komarów i wypasionych pająków, które jesienią czwórkami szły za szafy pod tapczany i w inne dziury.Pozdrawiam.Ula
OdpowiedzUsuńJa bym ośmionóżkom powiedziała "w tył zwrot"...;o)
UsuńOjojoj ale jak fajnie zrobiło się na balkoniku:)
OdpowiedzUsuńNie zaprzeczę...;o)
UsuńNa moje oko to ze dwie morgi tego balkoniku macie. Było co obrabiać. Gleba w donicach też urodzajna. Po plonach wnioskując.
OdpowiedzUsuńCicho !! Bo jak się skarbówka dowie, to mi jeszcze gruntowy dowalą...;o)
UsuńTo Gordyjce jeszcze taksometru, kasy fiskalnej, ani odpowiedniego urzędasa na balkoniku nie zainstalowali? Ot oaza prawdziwa. No to sza..
Usuń