- A może pojedziemy zobaczyć krakowskie podziemia ?? - zapytał Pan N. i już wiedziałam, że Jego "Szwędak" nie zapadł w zimowy sen...
- Hmmm... - zastanawiałam się nad wycieczką, bo wizja wieczornego Krakowa kusiła niezmiernie...
Rezerwacja biletów przez necika, "Nagusek" jednostajnie mruczy z zadowolenia i już parkujemy pod gmaszyskiem Biblioteki Jagiellońskiej...
Jak ja lubię wieczorne spacerki po Krakowie !!
Do Sukiennic docieramy przed czasem (ostatnie wejście do Podziemi 18:45) i możemy zacząć buszować w "starożytnościach"...
- Z plecakiem nie wolno !! - słyszę nagle, kiedy szperam za schowanymi w portfelu biletami...
Spoglądam zdziwiona na Pana z ochrony (bo chyba był to Pan z ochrony), a mój plecaczek wzdycha euforycznie...
"Słyszałaś !! Nazwał mnie plecakiem !!"
- Słucham ?? - ignoruję entuzjazm plecaczka i spoglądam z zainteresowaniem na Pana z ochrony...
- Z plecakiem nie wolno !! - odburkuje mi Pan z ochrony z miną taką jakbym przed chwilą zamordowała Mu Matkę...
- Z tym ?? - dopytuję, bo moja percepcja nie może przyswoić komunikatu...
- Z plecakiem nie wolno !! - powtarza jak mantrę Pan z ochrony...
Z niedowierzaniem spoglądam na mój plecaczek (rozmiar 20*20), noszony przeze mnie jak torebka na jednym ramieniu, na Pana z ochrony i na równie zdziwionego jak ja Pana N.
- A z tym mogę ?? - pyta dla ścisłości Pan N. machając swoją saszetką rozmiarem zbliżoną do mojego "plecaka"...
Pan z ochrony rzuca pobieżnym spojrzeniem na saszetkę i komunikuje...
- To nie plecak !! - jest to dla nas odkrywcze...
- Z plecakiem nie wolno !! - Pan z ochrony kontynuuje swój monodram...
- Można go zostawić w sejfie... - uzyskuję informację po kilku minutach przyglądania się plecaczkowi...
Przed oczami pojawia mi się zawartość (jak życie w godzinie zgonu) i kiwam głową...
- Nie zostawię...- komunikuję Panu z ochrony...
Moje zaufanie do publicznych sejfów jest w znacznej mierze ograniczone, a zaufanie do Pracowników ochrony w takich miejscach ograniczone jest jeszcze bardziej...
Pozostało nam jedynie opuścić historyczny przybytek...
Gdy nagle...
- A jeśli zrobię z niego torebkę ?? - zapytałam Pana z ochrony...
- Z torebką można...Z plecakiem nie wolno !! - usłyszałam...
Jednym ruchem przeciągnęłam pasek "plecaka" i przewiesiłam przez ramię...
- Tak dobrze ?? - zapytałam...
- To nie plecak...- usłyszałam aprobatę moich poczynań i kolona się pode mną ugięły...
Orzesz...(ko)...
Szczerze przyznam...
Dusza we mnie wrzała...
Panu N. też niewiele brakowało do wybuchu...
Pan z ochrony był napastliwy i nieuprzejmy, żeby nie nazwać rzeczy po imieniu...Arogancją...
Wyjaśnień, w czym zawinił biedny plecaczek nie otrzymałam...
Takie zarządzenie...
Hmmm...
Zwiedziłam wiele historycznych przybytków, i to nie tylko w naszym Kraju, ale nigdzie się nie spotkałam z taką ignorancją...
Turysta z reguły porusza się z plecakiem, więc...??
Nawet względy bezpieczeństwa nie mogą być brane pod uwagę, bo w podziemiach spotkałam kilkadziesiąt osób z ogromnymi "torbiszczami", w których mogli schować przynajmniej trzy miny przeciwczołgowe...
Zagrożeniem krakowskich podziemi, w takim razie, pozostaje "plecak"...Sam w sobie...
A niech tam...
Wracajmy do chluby Krakowa...
Podziemia...
Może to i chluba, ale na nas zrobił ów przybytek kiepskie wrażenie...
Cała ekspozycja nafaszerowana chromem, szkłem i pleksą, zatraca jakoś klimat wykopalisk...
A najbardziej "bije w oczy" podłoga...
Może łatwa w utrzymaniu czystości (płytki), ale jakoś ogromnie nie współgra z otoczeniem...
Z podziemi zrobiono kolejne Muzeum...
Wszędzie monitory i tumult wyświetlanych filmików...
Gdzie miejsce na refleksję ?? Na wyciszenie ??
Szczerz mówiąc...
Brak klimatu...
Z ulgą przyjęliśmy fakt, iż nie czekaliśmy kilku godzin, aby zwiedzić owo podziemie w czasie "Nocy Muzeów"...
Co nam utkwi w pamięci poza grubiaństwem Pana z ochrony ??
Poczet naszych Władców "z niespodzianką"...
A poza tym wszystko jak wszędzie...
Szkoda...
Powiem coś o
OdpowiedzUsuńtym P... rostaku,
chyba nosi
mózg w... chlebaku,
bo w plecaku,
choć wypada,
to chybaby
tak nie gadał.
LW
Mam nadzieję, że nie zna języka...
UsuńI tylko Polakom z tym "plecakiem" fika...;o)
Niestety to chyba jakas europejska plaga. Bylam z rok temu z kolega z pracy w duzym sklepie AGD w Brukseli. Mialam na ramieniu spora torebke a w niej chyba z piec kilogramow "rzeczy osobistych" i biurowych. On natomiast mial na kurtce dziwaczny plecaczek , taki dla biegaczy, w ktorym miescil sie tylko jego portfel...
OdpowiedzUsuńHistoria ta sama: z plecakiem nie wolno, a a ogromna przepastna damska torebka bez problemu. Po kilkuminutowej dyskusji i negocjacjach, przelozylismy jego portfel do mojej torebki, a plecaczek zostal pusty w schowku w przechowalni....
Wowczas zaliczylam to zdarzenie to slynnych tam "absurdow brukselskich", ale teraz okazuje sie, ze i w Polsce bywa podobnie...
Jak wiec nazwac tych Panow/Panie, ktore wymyslaja tak absurdalne rozporzadzenia ?
Antyplecakowcy...:o)
UsuńA może to fobia, bo Ich bocian w plecaku przyniósł...?? ;o)
Widocznie chodzi o wyjmowanie broni tak jak strzał zza ramienia - tak sobie myślę! Za dużo filmów nie tej akcji się naoglądało państwo od ochrony.,,;o) Ale heca, szkoda, że na Was trafiło....;o)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem spróbuję z kołczanem...;o) Możesz mieć rację...:o)
UsuńTo jest najlepszy dowód, że głupota ludzka nie zna granic.
OdpowiedzUsuńMnie też coś podobnego spotkało.
To prawda...Zeszła nawet w podziemia...;o)
UsuńGdyby głupota umiała fruwać...i tak dalej!
OdpowiedzUsuńA co do Podziemi. Fajnie jest czerpać z techniki, ale przez czerpanie w nadmiarze, wiele zabytków traci swój pierwotny charakter...
Pozdrawiam serdecznie:)
Prawdę rzekłaś Krzysiaczku...;o)
UsuńMiło z Tobą tak wędrowac nawet pod ziemią!
OdpowiedzUsuńA wsparciem służyć jak walki toczę to kit ?? ;o)
Usuń