Przez panujący w pokoju mrok przebijały się jedynie migające światełka kolorowych diodek...Otulona bezgranicznym, głębokim snem z trudem odzyskiwałam kontakt z rzeczywistością...
Coś tupie...
Tupie i charczy...
Rytmiczny dźwięk docierał z bliskiej odległości i potęgował się niesamowicie w panujących ciemnościach...
"Ktoś łazi po chałupie"...- przebijało mi się przez senną świadomość...
"Łazi i szura kikutem w gipsie"...- usiłowałam dopasować odgłos do jakiegoś znanego mi zjawiska...
Nagły niepokój uderzył ciężarem w żołądek...
"Ki czort"...
Pierwszym świadomym odruchem usiłowałam podnieść ramię i szturchnąć Męża...
Wszak Mąż od tego jest, żeby bronił swoją zestrachaną Połowicę...
Pierwsze energiczne szarpnięcie i...lipa...Ramię było zamotane czymś bardzo skutecznie i nijak nie chciało dać się podnieść...
"Może nogą...??" - drugie logiczne rozwiązanie... - żeby tylko nie pomyślał, że chrapie bo odwróci się tylko na drugi bok i lipa z "obrony"...
Nie ma co...Trzeba spróbować...
Jedno kopnięcie, drugie...Nogi też jakoś tak zaplątane...zamotane...niepodatne...
Orzesz...(ko)...
"Powiązał mnie ktoś czy co...??" - zaczynam analizować sytuację.
I ten przeraźliwy dźwięk wbijający się w mózg szuraniem...tupaniem...charkotem...
Żołądek coraz bardziej ciąży...
Kończyny usiłują się wymotać z pułapki...
Oczy wgapiają się w mrok usiłując dostrzec leżącą opodal sylwetkę...
I ten nasilający się dźwięk...
Zrezygnowana przestaję walczyć o uwolnienie rąk...Nogi podkurczam i przestaję się szarpać...Dźwięk też z czasem staje się mniej uciążliwy...
Ciepełko...Mięciusio...Milusio...
No i w ten sposób Gordyjka o mało nie zaspała do pracy...
Znam to, mózg zrobi wszystko, żeby nie pozwolić się wybudzić. Miałaś to w dzieciństwie, jak śniło się że biegniesz do kibelka, bo strasznie chce ci się sikać? I tylko cudem udawało się obudzić zanim człowiek zlał się w łóżko...No, chyba że mózg był silniejszy i postawił na swoim:))
OdpowiedzUsuńMój mózg Helenko koncentrował się głównie na tym, że każdy dzień to była niedziela i można było pospać...i niestety jakoś z tego wyrosnąć nie umie...;o)
OdpowiedzUsuńHmmm... kompletnie nieznane uczucie... moje budziki po prostu nie dzwonią. To się nazywa szczyt ostrożności.Zawsze budzę się przed tym hałaśliwym urządzeniem, żeby sprawdzić, czy nie zaspało :)))))))))(czego i Tobie Gordyjko życzę)
OdpowiedzUsuńA kolorowe diodki wyłączam, bo nie dają spać
A swoją drogą czas blogowy to Ty masz iście marsjański. U mnie na laptaku 23.13, u Ciebie 02.13. Ki czort???
OdpowiedzUsuńMaryniu...jak świat światem nigdy się nie budziłam przed budzikiem...za to błogosławię funkcję "drzemki" na komórce...:o)
OdpowiedzUsuńCzas mam hamerykański bo serwer mam teraz hamerykański...taka się światowa zrobiłam ;o)
Na blogspocie można spokojnie ustawić czas na środkowoeuropejski ;-)Tylko Ty zapewne myślisz, że jak sobie czas hamerykański zostawiłaś, to od razu Hamerykanką zostałaś ;-))) Ale nie z nami takie numery!
OdpowiedzUsuńNo chyba , ze już cały dom Twój funkcjonuje na hamerykańskim pilocie.
notaria
Ani myślę przestawiać Noti...:o) toż mam Hamerykę bez wiz...;o)
OdpowiedzUsuńi tak wlasnie bywa kiedy jeszcze troszke chce sie pospac :) uwielbiam rano spac ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo masz prawie tak jak ja...tylko, że ja uwielbiam spać całodobowo...:o)
UsuńDzisiaj obudził mnie sen, widziałam nieżyjącą osobę, która bardzo lubiłam, z przerażeniem obudziłam się i otoż okazało się, że mam migotanie, ech nikomu nie zyczę, nawet takiego, małego, maleńkiego, które się skończyło w szpitalu samo, samoumiarowieniem, ale dzirn dzisiejszy przechlapany
OdpowiedzUsuńj
Znam Jadwiniu...znam...ze mnie też taka sobie "Migotka"...;o)
UsuńA jak dzisiaj? :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj mnie kołderka wypuściła o czasie...;o)
Usuń