Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 15 stycznia 2012

Czasem człowieka "przymuruje"...

    Nie znam Jej nawet " z widzenia"...Weszła do sklepu i ledwie próg przekroczyła walnęła w przestrzeń tekstem, który spowodował, że dłoń zawisła mi nad klawiaturą, a stojący w sklepie Klient oniemiał na kształt owego "słupka soli"...
     - Nie rozumiem, miła Pani, ani to ładne, ani to zgrabne, ani inteligentne, ani majętne... - oznajmiła owa Pani gromkim głosem.
     Jako, że na jakiś finał owego wyznania oczekiwaliśmy w napięci, więc zapanowała w sklepie grobowa wręcz cisza...
     - Takie cudo mi Syn na Synową szykuje... - rzuciła w ramach wyjaśnień owa Niewiasta.
     Pewnie biometr był niekorzystny, albo mnie z nagła ogarnęła jakaś niemoc intelektualna, bo nijak nie umiałam znaleźć słów odpowiednich na taką okoliczność...
     - A Pani to się w lustrze widziała...?? - wyręczył mnie ów "Słupek soli", który widocznie szybciej odzyskiwał kontakt z rzeczywistością.
Wzrokiem wyraziłam Mu dozgonną wdzięczność i przyglądałam się z uwagą owej Pani...

     No fakt...Miał Chłopak rację...Nie ma siły, żeby Ją ktoś za urodę poślubił...
Z tekstu, który z siebie wygenerowała kilka minut wcześniej wynikało, że inteligencja też niespecjalnie była Jej domeną...

Ani chybi musi, że jest majętna...
     Reakcja na słowa Chłopaka były klasyczne...

     Pani "nabuzowała się" całokształtnie, na liczku poczerwieniała, zamilkła niczym głaz stukilowy (na oko wagę oceniałam, więc może być +/- 5 kilo) i żeby swe lekceważenie podkreślić, do owego Klienta ustawiła się "rufą"...
     Chłopak zakupił czego potrzebował, pożegnał się grzecznie
gromkim "do widzenia", a przekraczając próg puścił mi porozumiewawcze "oko"...

No tak...szczęciarz...
Samą mnie zostawił z owym "Inwentarzem"...
     - Słyszała Pani co za gbur !! To się Rodzice popisali wychowaniem !! - wykrzykiwała Niewiasta owo swoje "nabuzowanie", a ja niczym Statua Wolności, stałam usiłując przybrać inteligentny i wyrozumiały zarazem wyraz twarzy. 

Oczekiwałam czego owa Pani ode mnie potrzebuje...
     - Ksero po ile ?? - wydusiła w końcu.
     - Po dwadzieścia groszy strona wydruku mono... - odpowiedziałam siląc się ogromnie na zawodowy uśmiech.
     - Podrożało ?? - zapytała.
     - Od sześciu lat nie, a wcześniej był tu spożywczy... - odpowiedziałam z kamienną twarzą, bo uśmiech zapodział się "na amen"...
     Zgodnie z moimi założeniami Pani żadnej usługi nie potrzebowałam, "pomacała" wszystko co tylko było w zasięgu Jej dłoni i wyszła bez słowa...

Miałam dziwne wrażenie, że trzasnęła by drzwiami, gdyby mogła...
     Uśmiech samoczynnie powrócił na moją twarz...
     "Jak nic to wzorzec dla dowcipów o teściowych" - przemknęło mi przez makówkę...
A swoją drogą...
Bidulka ta Jej przyszła Synowa...i wcale nie o urodę, intelekt i majątek mi chodzi...

8 komentarzy:

  1. Ty to masz przygody w tym swoim sklepie :-)
    Nic, tylko skecze do kabaretu pisać.


    notaria

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo moi Klienci to prawdziwe Gwiazdy...:o)

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna ta przyszła synowa, oj biedna!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie da się ukryć Krzysiaczku, że ciężka będzie Jej dola...:o(

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakbym swoją teściową przed laty słyszała... 30 lat mi zajęło żeby zmieniła zdanie. Ale teraz powtarza, że jestem jej najlepszą synową. Ma jednego syna, dodajmy. Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo...to gwarante, żeś najlepszą jest Helenko :o)

    OdpowiedzUsuń
  7. jantoni341.bloog,pl16 stycznia 2012 00:48

    Połknęło, w takim razie krótko, potrafią nie tylko panie, ale i panowie.
    LW

    OdpowiedzUsuń
  8. Jako żywo...prawdę rzekłeś JanToni... ;o)

    OdpowiedzUsuń