Nie ma co ściemniać...Do kina chodzimy rzadko, żeby nie napisać sporadycznie...Ilość platform oferujących nowości filmowe jest ogromna, więc kino staje się przeżytkiem...Poniekąd...;o)
Są bowiem filmy, których nie należy oglądać w domowym zaciszu i na kanapie...Każdy takie ma...
Dla nas takim filmem jest AVATAR...
I chociaż jesteśmy "zakręceni" na SF, a nawet Fantasy (w niektórych wydaniach), to na drugą część Sagi poszliśmy...Z szacunku ??
Wyobraźnia Pana Camerona ma wymiar kosmiczny...To co stworzył w pierwszej części jest kosmiczne...A teraz ??
No cóż...Z reguły "drugie części" bywają marne...
Avatar. Istota wody.
Klasyczna fabuła...Inteligencja ludzka osiąga szczyty...Głupota ludzka osiąga szczyty...Aby to ukazać, wcale nie trzeba kosmicznej wyobraźni...Wystarczy wyjść na ulicę, do parku, do lasu, albo poczytać komentarze w necie...Ale...
Ukazać to w tak plastyczny, wyrafinowany, a efektem, kosmiczny sposób...Echhh...Panie Cameron...
Grafika komputerowa osiągnęła szczyty szczytów...Efekty specjalne osiągnęły szczyty szczytów...
Z kina wychodzi się ze "splątaną" głową, obłędem w oczach i znacznie podniesionym ciśnieniem...
Niektórzy (jak ja), wychodzą do "szpiku kości" smutni...
Współczesne barbarzyństwo człowieka ukazane jest w sposób wręcz namacalny...Ma się ochotę wskoczyć w ekran i zadusić gołymi "ręcami" niektórych osobników...
Nie powiem...Dla mnie ten seans był sporym wyzwaniem...Oglądaliśmy Avatara w Imaxie (z dodatkowymi efektami)...Lataliśmy na dziwacznych stworach...Pływaliśmy między ławicami...Nurkowaliśmy w rafach...
Tyle, że Wasza Gordyjka ma chorobę lokomocyjną, morską i astygmatyzm...
Mózg można oszukać wielowymiarowością...Problemów z błędnikiem nie wydłubię...;o)
Trzygodzinna projekcja spowodowała prawdziwe spustoszenie w moim "jestestwie"...Po kilku dniach przestałam chodzić "zygzakiem" (ciekawa jestem sąsiedzkich komentarzy)..."Oś oka" jeszcze nie doszła do siebie (muszę uważać na słupy i framugi)...Ale...
W grudniu 2024 będzie premiera trzeciej części Avatara...I zgadnijcie kto pójdzie do kina ?? Kto wybierze Imaxa ??
Z szacunku dla wyobraźni Pana Camerona...
Z podziwem dla zdolności Grafików komputerowych...
I z ciekawością...Czy uda się nam odzyskać człowieczeństwo ??
O matko, to się poświęciłaś! Ale czego się nie robi dla Ulubieńców!...
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna, czy to mnie zachęca, raczej nie jestem fanką efektów specjalnych, pamiętam filmy Cousteau
Cousteau był rewelacyjny !! Uwielbiałam jego produkcje...Właściwie to On wyedukował całe pokolenie...;o) Jego reportaże pochłaniałam przy latarce pod kołdrą...;o)
UsuńZaintrygowała mnie Twoja recenzja. Pierwszą część oglądałam, ale drugiej jeszcze nie. Sprawdzę, jeśli jeszcze grają gdzieś w okolicy to sie wybiorę. Niestety nie ma u mnie Imaxa, 2iec efekty specjalne będą ograniczone.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
Grają, grają...Dopiero w grudniu zaczęli, a kina pełne...;o) Włączysz wyobraźnię i efektów będzie pod dostatkiem...;o)
UsuńPozdrawiam...;o)
Też mam astygmatyzm i nie mam obuocznego widzenia, nigdy nie czułam się dobrze w kinie, nawet takim zwyczajnym, przytłaczał mnie duży ekran.
OdpowiedzUsuńTak że ten tego...
"Współczesne barbarzyństwo człowieka" hmmmm Gordyjko, ja uważam że współczesne barbarzyństwo człowiecze jest choć ciut mniejsze niż było przez tysiąclecia.
Taki maleńki wycinek, traktowanie ludzi z dysfunkcjami umysłowymi. Tak się złożyło że mam i miałam w rodzinie, bliższej i dalszej, takie osoby.
Pamiętam jaką bekę ludzie robili sobie z "wioskowych głupków"....
To się zmienia, powoli ale się zmienia...na lepsze!
A człowieczeństwo? mamy w sobie dobre i złe emocje i sprzeczne interesy, tak że ideału nigdy nie osiągniemy ;)
Musisz mieć fajną "odmianę" astygmatyzmu skoro widzisz zmiany na lepsze...;o)
UsuńHehehehehe właśnie na fejsie zapodali mi Romeo i Julię. Julia 14 lat, właśnie rychtują ją do zamążpójścia, jej mamusia się chwali, że nawet tyle nie miała jak została jej matką!!!
UsuńJa zaś za kilkanaście dni skończę 65, nikt mnie nigdy nie zmuszał do wyjścia za mąż, do rodzenia dzieci też nie. W moim wieku mogę se latać ubrana w spodnie, który jest ulubionym mym strojem, a nie kieckę do kostek plączącą się między nogami i z aparatem fotograficznym przy oku szukać ciekawych kadrów, zamiast siedzieć w kuchni i szykować żarło dla stada głodomorów.
Tak że Gordyjeczko nie potrzebny mi żaden rodzaj astygmatyzmu, aby wiedzieć zmiany na lepsze ;)
No to tylko gratulować !! ;o)
UsuńDla efektów specjalnych tez bym poszła, dla dołującego przesłania już mniej, a w kinie to w ogóle jest dla mnie za głośno i za kulinarnie, te mlaskania, siorbania...ale fakt, że nie wszystko pasuje w telewizorze.
OdpowiedzUsuńjotka
Nie znoszę zapachu kukurydzy...;o) Ale teraz było jej jakby mniej...;o)
UsuńI tak nie przebije pewnego koncertu, na którym jedna z pań żarła sushi...;o)