Nie lubi się fotografować...Bardzo nie lubi...
Nie zna...Nie rozumie...
Ale czasem udaje się nam coś z "przyczajki"...;o)
1. Sierpień 2019.
Pierwszy pobyt Luckiego na Wrzosowisku...
Właśnie "modli" się pod śliwą, na której siedzi "baśka" (fiefiórka rezydentka)...
Niewiele miał wówczas wolności, przypięty do dwudziestometrowej linki...
Był bardzo zagubionym piesełkiem, którego świat wywrócił się do góry nogami...
2. Wrzesień 2019.
W Zaścianku lubuje się każdą chwilą...Zaczyna "kochać" swoją kanapę...
I za wszystko dziękuje...Za pogłaskanie...Za wodę w misce...Za jedzenie...
3. Październik 2019.
Pierwsza Wielka Wyprawa...Krościenko...
Było zbyt dużo wrażeń...Zbyt dużo nowych zapachów...
Po kilku dniach odkryliśmy prostą prawdę...Lucky tęskni do swojej kanapy !! ;o)
4. Grudzień 2019.
Pierwsze Święta Bożego Narodzenia.
Święta z całą Rodziną...;o)
W Luckim zaczął budzić się szczeniaczek (mimo, że miał już pięć lat)...
Rozpakowywanie prezentów było wspaniałym doznaniem...;o)
5. Styczeń 2020.
Zaczyna rodzić się przyjaźń...
Księciunio się pochorował...Lucky nie odpuszczał Go na krok...
6. Luty 2020.
Po nieśmiałych próbach, Lucky zaczyna się bawić...Ulubioną zabawką są piszczące, kocie myszki...Uwielbia je...
Pierwszymi bawił się dwa-trzy dni...Po roku rozbiera je w pół godziny...
7. Kwiecień 2020.
Fascynacja telewizją...Zaczęło się od NG i filmu o małych wydrach...Przesiedział godzinę przed odbiornikiem...Słuchał, oglądał i wąchał...Tak się zmęczył, że padł i zasnął...
Ale kiedy wykazał zainteresowanie tym programem...
Nie miałam serca zmienić kanału...;o)
Pan Cejrowski ewidentnie spodobał się naszemu psu...;o)
Przez przypadek na zdjęciu jest również ulubiona zabawka Luckiego...Duszek...
Duszek jest mięciutki, wyje jak duch, świecą mu się zielone oczka i ma dwadzieścia lat...
Sam ją sobie wybrał z wielu maskotek...
Bywa, że usypia wtulony w duszka...Jak małe dzidzi...;o)
8. Maj 2020.
Lucky poukładał swój świat...
Zaścianek jest domeczkiem...Azylem...Świątynią...
Kocha wracać do domeczku...
Ale jest jeszcze Wrzosowisko...
Tutaj Lucky pracuje...Tak sobie to poukładał...
Wszystkiego pilnuje...Na wszystko ma baczenie...
I jest "przypięty" do mojej nogi...
9. Czerwiec 2020.
Wrzosowisko jest bezpieczne...
Linka i smycz nie są już potrzebne...Skończyło się zwiedzanie okolicy...Chociaż czasem widać, jak wielką ma na to ochotę...;o)
Ma nawet kumpla, psa traktorzystę...
10.Lipiec 2020.
Pierwszy urlop na Wrzosowisku...
Brygada "RR" (Rozkosznych Rozrabiaków) w komplecie...
11. Sierpień 2020.
Po roku Lucky bardzo się zmienił...
Jego przywiązanie do nas jest widoczne i odczuwalne...
A to historyczne zdjęcie...
Lucky ma jeszcze na szyi obróżkę z GPS (ciekawie ile psów w Polsce ma numer telefonu)...;o)
To było nasze zabezpieczenie...(Gdyby jednak instynkt wygrał z "pełną michą")...
Bo w duecie pies i człowiek, to człowiek musi przewidywać...
Człowiek dostaje ogrom psiej miłości i przywiązania...
To bardzo dobry interes...;o)
P.S. Jeśli ktoś mnie pyta (a sporo jest takich osób), jak jest po adopcji, to odpowiadam...Lekko nie jest, bo człowiek mierzy się z czymś czego nie zna i czego nie rozumie...Z lękami w nocy i z lękami w dzień...I z takim ogromem psiej miłości i przywiązania, jakiej nie jest w stanie ogarnąć rozumem...Każdy kłaczek psiej sierści jest miłością...
Adopcja, to jakby otworzyć niebo, uwięzionemu w piekle...
A żaden zwierzak na piekło nie zasługuje...
I tak oto Lucky stał się najważniejszym członkiem Waszej Rodziny. A jeśli nie najważniejszym to równorzędnym :-))
OdpowiedzUsuńRodzina to Rodzina...Ważniejszych nie ma...;o)
UsuńJak wzruszająco zakończyłaś!
OdpowiedzUsuńŚwietny ten przegląd psich oswajań:-)
Domyślam się, kto w brygadzie RR wiedzie prym, a Lucky jest zaufanym prezesa:-)
Prym wiedzie Princeska...Księciunio to Szef BHP...Lucky to "czarna eminencja"...;o)
UsuńMa charakterek...;o)
OdpowiedzUsuńPiękna historia!
OdpowiedzUsuńPsią łapą pisana...;o)
UsuńKronika z życia Luckiego - super :)
OdpowiedzUsuńTo taki mały dzienniczek...;o)
UsuńParadoksalnie trudniejsza jest adopcja kocia. Pies w końcu nawiązuje nić porozumienia, wdzięczności z nową rodziną. Po psie po prostu widać radość. A kot, jak to kot - ma na wszystko "wywalone" ;) Nasza koteczka, przygarnięta przed laty bezdomna dwulatka, po prostu uciekała od nas :( W końcu "zamknęliśmy" ją w domu na jakieś chyba 3 tygodnie no i została. Ale to zadziałało przywiązanie do michy, a nie do nas ;) Choć jest u nas już 8 lat, to baaardzo długo trwało zanim przyszła sama, aby się pozwolić łaskawie pomiziać.
OdpowiedzUsuńNie mniej uwielbiamy ją i cieszymy się, że na stare lata ma dom i bezpieczeństwo.
Wysyłam wirtualne głaski dla Luckiego :)
Głaski przekazałam...Realne...;o)
UsuńMy nie kociolubne, więc to doświadczenie jest nam obce...Lubimy rządzić we własnym domu...;o)
Mój Laki też nie lubi zdjęć, nigdy nie pozuje :(
OdpowiedzUsuńWidocznie taki urok imienia...;o)
UsuńPo burzliwych miesiącach, nastały dni spływających na mnie "dobroci". Nawet pojechałam do Warszawy odwiedzić wnuki ( właśnie one są adoptowane). Kocham je bardzo równie mocno jak pozostałe, ale jest wiele momentów kiedy ich nie rozumiem dlaczego tak a nie inaczej... To praca na całe życie i wcale nie powiedziane, że wyniki będą takie jak my, dorośli chcemy. Tam gdzie było piekło trudno uwierzyć w niebo(powtarzam za Tobą).........;o)
OdpowiedzUsuńNigdzie nie jest również powiedziane, że wychowując własne dzieci wyniki będą zgodne z założeniem...;o)
UsuńCzłowiek to bardzo skomplikowany "mechanizm", który piekło wymyślił. i który potrafi je stworzyć...;o)
Kiedyś przeczytałam i mam w głowie cały czas, bo jest w tym cała istota psio-ludzkiego związku: Nie wiem czym sobie ludzie zasłużyli na psy. I nie wiem co takiego złego uczyniły psy, że zasłużyły na ludzi.
OdpowiedzUsuńA może Anioły nie mają skrzydeł, tylko psie ogony ?? ;o)
UsuńPięknie opisałaś historię Luckiego. Przesyłam głaski dla pieseła i serdeczne pozdrowienia dla Was.
OdpowiedzUsuńTo "Szczęśliwy Traf", inaczej o nim nie da się pisać...;o)
UsuńMój kiedyś tez się tak rozwalał na fotelu :D
OdpowiedzUsuńPozy godne królów...;o)
UsuńZwierzę wydobywa z człowieka taki ogrom miłości, jakiego sam nie spodziewa się posiadać. To wspaniałe uczucie:) Niech Wam się dobrze wiedzie:)
OdpowiedzUsuńDopalacz na czterech łapach...;o)
UsuńTakie historie są najmilsze.:)
OdpowiedzUsuńOglądałam kiedyś program o facecie, który pomagał ludziom w takich sytuacjach, kiedy sobie nie radzili z adoptowanym zwierzakiem. Często to była trudna i długa droga, ale radość tych ludzi, kiedy zwierzak sam podszedł i dał się pogłaskać, była niesamowita.:)
Oglądałam...;o)
UsuńZ Luckim takich przepraw nie było...To raczej jego dręczyły strachy i "duchy" przeszłości...;o)
Powinien się nazywać Farciarz, miało psisko farta że do Was trafiło :)
OdpowiedzUsuńBo to był Szczęśliwy Traf...Wzajemny...;o)
UsuńJa to mówię tak:-Nie miała baba kłopotu to wzięła se psa...ze schroniska ;). Miałam psa ze schroniska, córka ma też (obecnie pod moją opieką). Takie pieski są oddane do dni ostatnich. Do dziś mam w pamięci spojrzenie chorego Czokiego, które jakby wyrażało:zrób coś, bo jest mi strasznie źle...Obecnie mam "znajdka", który podobnie jak Czoki też mnie ukochał. TRudne są takie pieski, ale jakie kochane ;)).
OdpowiedzUsuń"Problem" w tym, że po bardzo krótkim czasie Lucky zaaklimatyzował się absolutnie...Rozumie tyle, że zaczyna nas to "przerażać", a rozmowy prowadzimy szeptem...;o)
Usuńhttp://takietampstrykanie.blogspot.com/2018/01/kumple.html
OdpowiedzUsuńWielorasowe sierściuchy rządzą...;o)
UsuńLucki - Szczęściarz :). A po niektórych zdjęciach wcale nie widać, że nie lubi się fotografować. Wręcz przeciwnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Jak z przyczajki zdjęcia robione to nawet nie wie...;o)
UsuńGłaski dla Luckiego i pozdrowienia od Szilki i Skitula :) Szilunia tułała się po lesie... Jest ogromem miłości, cudnym, najukochańszym stworzonkiem :) Ze wzruszeniem czytałam psią historię. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMachamy psią łapą do Szilki i Skitula...;o)
Usuń