Nie, nie...Nie zostaliśmy skorumpowani...Bynajmniej !!
Pan N. wrócił z pracy i wręczył mi kopertę...
- Zobacz...- powiedział...
Zajrzałam...Przeczytałam...I "zdębiałam"...
W środku koperty był voucher na dwudniowy pobyt w pewnym, słodkim hoteliku...
Orzesz...(ko) !!
Urodzinowy prezent Pana N. od Współpracowników...
Nie ma co...Piękny prezent !!
A że kierunek wybrali słuszny, więc się Wasza Gordyjka odrobinę pośliniła...;o)
- Wybierz termin i rezerwuj...- oznajmił Ślubny...
Żonę ma spolegliwą (przynajmniej w takich tematach), więc w godzinę wszystko było załatwione...
Praktyczna jestem do bólu, to ogarnęłam dwa w jednym...
Urodzinowy prezent Pana N. zrealizowałam na...Hmmm...Swoje urodziny !! ;o)
Właściwie, to ogarnęliśmy trzy w jednym, bo skoro mam urodzinki w Andrzejki (jeszcze raz dziękuję Wszystkim na ogromny pakiet życzeń !!)...
No to ruszamy...
Już wiecie dokąd ??
Serducho się radowało nieziemsko...
A One coraz bliżej...
I w końcu baza wypadowa...
"Malinowy Potok" w Białce Tatrzańskiej...
I One !!
Chociaż wędrówka była...W pewnym sensie...
Po schodach w Hotelu (korzystanie z windy w Górach uznaliśmy za nietakt)...;o)
- Pokój zabaw z "kuleczkowem"...
- Basen...
- Grota solna (nie polecam, bo strasznie śmierdzi chlorem, a odgłosy z basenu nie sprzyjają relaksowi)...
- Sauny...
- Sala rozrywkowa z bilardem i grami...
- Stół do ping ponga...
Wszędzie nowiutko, czyściutko i miła Obsługa...
Szczególnie Pani z Recepcji, która poświęciła nam sporo czasu, i z determinacją oprowadzała po pokojach (już pewnie wiecie, co nam się w głowach lęgło)...;o)
Do obiadokolacji wszystko było na plus...
Mieliśmy nawet kilka kwadransów, żeby się Białce przyjrzeć z bliska...
A potem...
Potem była obiadokolacja...
Ja rozumiem, że to wyjazd po cenach promocyjnych...
Ja rozumiem, że przed sezonem...
Ale skoro ja wstałam od stołu głodna (a "dożarta" nie jestem), to czym się niby miałam z tym "wrogiem" podzielić ??
Średnio smaczne...Ilości mikrusie...
Spora część Turystów prosto z jadalni ruszyła do Białki szukać żarła...
Trochę obciachowo to wyszło...;o)
Śniadanie w formie bufetu było już OK...
Bemary uzupełniane, pieczywo donoszone, talerze wymieniane na pełne...
To może Oni tę kolację już podzielili przed podaniem ??
Połowa dla nas...Połowa dla "wrogów"...
Wyjedliśmy wieczorem z bagaży wszystko, co za szybko nie "uciekało"...;o) Popiliśmy winkiem malinowo-jabłkowym, góralskiej produkcji...Które okazało się winem jabłkowym, bo maliny były tylko na etykiecie...;o)
I poszliśmy spać...
A właściwie leżeć...
Madejowe łoża...;o)
Ale Góry były !!
I w nocy...
Tak, tak...Spadł śnieg...
Może w ilościach niewielkich, ale reklamacji składać nie będziemy...;o)
Pożegnaliśmy "Malinowy Potok" i ruszyliśmy na Termy białczańskie...
Wiele dobrego słyszeliśmy od Znajomych...To może "przebiją" Bukowinę ??
Nie przebiły...
Strefy pooddzielane bramkami...Bramki od natłoku ciągle się blokowały, więc tworzyły się gigantyczne kolejki ociekających wodą "Nagusów"...Ratownik zamiast pilnować basenu, stał i odblokowywał elektroniczne nieszczęście...
Nie podobało się nam również, że do części basenów można było wchodzić z piwem, drinkami, czy innymi napojami...
Mam zażywać kąpieli w soku do piwa, czy w wodzie termalnej z minerałami ??
Szczególnie, że jak na weekend przystało, tłum był znaczny, dzieciaki szalały, więc ciągle ktoś kogoś poszturchiwał...
Nigdy jeszcze nie wyszliśmy z basenów przed czasem...Nigdy !! Więc musiał być ten pierwszy raz...
Baseny w pewnym momencie wyglądały jak chińskie plaże...Same głowy wystające z wody...
Jakby "zacytować" Korę...
"Głowy, głowy, setki głów...Wszystkie robią chlup, chlup, chlup"...;o)
- Jedziemy po Luckiego ?? - zapytał Pan N.
- Najwyższa pora...- potwierdziłam...
Bo nasze psisko też było w hotelu...Psim hotelu...
Wiedzieliśmy, że zniesie to kiepsko...
Ale o tym będzie następnym razem...
Czy to był udany wyjazd ??
Pewnie !!
Góry wynagradzają wszystko !!
Nawet jeśli podziwia się Je, jedynie na horyzoncie...;o)
Ojej, kiedyś musi być ten pierwszy raz, gdy łóżko za twarde, jedzonka za mało, a głów za dużo, no ale widoki piękne, góry niewzruszone olśniewają dostojeństwem
OdpowiedzUsuńTylko, żeby tak tęsknie nie wołały...;o)
UsuńDobrze, ze gór wam nie zabrali, bo to byłaby katastrofa ;-)
OdpowiedzUsuńPróbowali !! Rano wcale ich widać nie było...;o)
UsuńZazdroszczę,
OdpowiedzUsuńMiło poczytać.
I miło będzie wspominać...;o)
UsuńO urodzinach nie wiedziałam, więc życzę spóźniona, by następny prezent wyjazdowy okazał się bardziej all inclusive, ale góry to góry...
OdpowiedzUsuńBo do tych moich urodzin to ja się dawno temu przyznawałam...;o)Życzenia nigdy nie są spóźnione !! ;o)
UsuńŻyczeń NAJLEPSZYCH moc przesyłam na wszystkie wymienione okazje:)
OdpowiedzUsuńStraszne, co napisałaś:) I dlatego właśnie zawsze kupuję pobyty bez wyżywienia i jem tam, gdzie chcę i co chcę:)
Najważniejsze, że w pobycie jednak znaleźliście plusy dodatnie:)
My jak kupujemy to też na takich zasadach, posiłki na komendę bywają uciążliwe...;o)
UsuńPlusów dodatnich było sporo, bo my wbrew populacji ani wybredni, ani roszczeniowi nie jesteśmy...Staram się przedstawić "naszą prawdę"...;o)
Dziękujemy zbiorowo...;o)
Podwójne powinszowania urodzinowe, niech Wam się wszystko układa jak najlepiej!
OdpowiedzUsuńGdyby wszystko co nas spotyka miało same plusy, to mogłoby się nam pomyśleć, że trafiliśmy do raju, a tak to minusy ściągają nas z obłoków i każą twardo stąpać po ziemi :)Raj tylko po mozolnym życiu i to też nie dla wszystkich, łot takie to nasze ziemskie życie ;)
Po prostu byłby nudno !! ;o)
UsuńGrunt że góry zwane Tatrami były:-)
OdpowiedzUsuńStoją !! Pięknieją !! I tęsknią za nami...;o)
UsuńNiby "darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby"ale czasami warto. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo był piękny prezent i nic tego nie zmieni !! ;o)
UsuńO! To ja się dołączam do życzeń urodzinowych. Samych pięknych dni i wiele dobrego. I wspaniałych Wypraw.:)))
OdpowiedzUsuńNo cóż, takie wyjazdy mają czasem mankamenty, ale daje się znaleźć dużo plusów.:)))
Toś Ty Łuczniczka.:) Ja też i to blisko mamy urodziny.:)