Powykrzywiana stała w sadzie,
strasząc suchymi konarami,
pień zharatany od piorunów,
koroną sypała gruszkami.
Przez cztery lata w pocie czoła,
lepiłam rany starej gruszy.
Przyciąć konary jeszcze trzeba,
może owocowanie ruszy ??
Rok temu to nam się udało !!
Grusza jak panna na wydaniu,
darami swymi tak sypnęła,
że spory trud był w ich zbieraniu.
Ale w owocach swych ukryła,
smaki dzieciństwa dziś nieznane,
bo rosła dzika, zapomniana,
a jej konary niepryskane.
Za każdym razem na jej widok,
uśmiech wypływał na me usta,
czy się kwieciła różowato,
czy już po zbiorach stała pusta.
I wiatr zakręcił Wrzosowiskiem,
pień stary dłużej nie wytrzymał.
Na Wrzosowisku wieje pustką,
bo starej gruszy już tam nie ma.
Pozostawiła korzeń w ziemi,
z którego słodycz swą czerpała,
i mały odrost przy pniu starym...
Czyżby: Wciąż żyję !!! - nim wołała ??
Taki ból a nawet złość
OdpowiedzUsuń- Nie poradzisz nic na starość...
Zakręciła się łza w oku
- Lecz nadzieja na widoku!!!
:-)
Księciunio jeszcze nic nie wie,
Usuńto będzie dopiero smutek w gniewie...;o)
Ale maluchem trzeba się zaopiekować.
UsuńBiedna grusza. Aż żal ściska. Bardzo kocham wszelakie drzewa. Pewnie w poprzednim wcieleniu drzewem byłam.
OdpowiedzUsuńEch, starosc... nadzieja w odroscie, ale czy sie utrzyma? Rosnie w miejscu odlamania :(
UsuńMielismy taka stara grusze, slodziutkie owoce miala, ale pien byl u sasiadow i scieli ja, szkoda :(
Ksieciuniowi bedziesz dlugo tlumaczyc...
DD - według tej teorii to ja byłam komarem...;o) Strasznie mnie przydusza zapach wszelkich substancji antykomarowych...;o)
UsuńBasiu - nie daję więcej niż 30% na sukces, wszystkie "nitki" wyglądają na zerwane...Ale wciąż liczę, że tym razem matematykę pokona nadzieja...;o) Z Księciuniem będzie przeprawa, bo gruszki już widział i szykował się do zbiorów...:o(
Bardzo szkoda, tak mało wśród drzew owocowych jest grusz, a o smaczne jeszcze trudniej...
OdpowiedzUsuńMamy dwie posadzone, ale jedna już jest w kiepskiej kondycji (chemia z pól nie służy gruszom)...A do owocowania to jak w Kosmos, droga długa i kamienista...;o)
UsuńSmutno mi patrząc na śmierć Twojej gruszy, bo moja wiekowa grusza też nie jest w najlepszym stanie, przekrzywiła się jakoś dziwnie i boje się, że runie, a darzę ją ogromnym sentymentem... Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńTo będę trzymać kciuki za Twoją gruszę...;o)
UsuńMoja grusza ma ponad sto lat, sama muszę ją ściąć zanim padnie, bo może paść na stodołę sąsiada, a wtedy bieda :-( na szczęście mam jej "dziecko" - już rodzi owoce.
OdpowiedzUsuńMy na "dzieci" nie mieliśmy szans, a grusza też pamiętała kilka pokoleń wstecz...Na dodatek służyła jako piorunochron...:o(
UsuńZawsze żal mi drzew ... ale skoro masz jej odrost, to może doczekacie się i owoców :)
OdpowiedzUsuńJeśli cokolwiek przeżyło...
UsuńWolę gruszki od jabłek, a "klapsy", to moje ulubione. Ostatnio w Biedronce syn kupił mi gruszki, na które się rzuciłam jakbym w życiu ich nie jadła. Swą zachłanność przypłaciłam utratą ostatniego zęba w dolnej szczęce, bo gruszka tak twarda była. Ten młody odrost jeszcze uraczy Was swymi owocami. Uściski.
OdpowiedzUsuńJa przez lata preferowałam gruszki, ale ostatnio jakoś tak bardziej w jabłka celuję...;o)
UsuńOkropnie smutne wydarzenie.
OdpowiedzUsuńNa szczęście - podobno nic nie ginie - więc i grusza zostawiła swojego potomka...
:-)
Siadywaliśmy na huśtawce, na przeciw gruszy...Teraz sobie miejsca na nasiadówki znaleźć nie możemy...;o)
UsuńTrzymam kciuki za gruszowego dziecioka, niech rośnie i da owoce!!!
OdpowiedzUsuńNiech się stanie !! ;o)
UsuńGrusza z Rodziny Wrzosowiskowej, tak smutno!
OdpowiedzUsuń