"Ależ te miastowe wydziwiają"...Takim hasłem kwitujemy nasze pomysły i wybuchamy śmiechem...
Fakt...
Trochę wydziwiamy...;o)
Ostatnio rozpoczęliśmy walkę z mrówkami...
Plaga...Prawdziwa plaga...
Mrowisko przy mrowisku...
Niszczą wszystko...
No to wojna !!
Że osypane dziwnym zygzakiem ??
Daję słowo, że trzeźwa byłam nieprzyzwoicie...
To szlak "mrowiskowy"...Otwór przy otworze...
Na zdjęciu jest tylko fragment "szpitala", a ja tak obsypałam prawie cały sad...
A że fajnych zajęć mam sporo, to w wolnej chwili, czyli w międzyczasie, zmajstrowałam to...
Nie polecam, bo człek się po takim zabiegu klei do wszystkiego jak "kropelka", ale jakby co, to można się umyć naftą...Od niczego innego nie schodzi...;o)
Mrówcze pielgrzymki zostały przerwane...
Tyle, że jeszcze nie skończyłam, mimo, że "stary sad" został przez nas przerzedzony...
No i nasz niewątpliwy sukces...
Nie zamierzony, ale jednak sukces...;o)
Jesienią ucinałam sztobry wierzbowe na rozsady i moczyłam je w starej piaskownicy...Ale potem jesień się totalnie zeźliła, prace ogrodowe wykluczyły ulewy godne potopu, więc sztobry przeleżały zimę...
A potem wiosna eksplodowała i na sadzenie sztobrów zrobiło się zbyt późno (korzeni jeszcze nie miały), więc dalej leżakowały...
Przyszły upały...
Nasza piaskownica zyskiwała fanów...
Teraz to jest "centrum rozrywkowe" Wrzosowiska...
Co najmniej dwa razy dziennie przybiega "nasza" Baśka...Wiewiórka...
Pije...Moczy łapki...Czasem wskakuje do środka...
Ostatnio takie pozy wyczyniała, że się popłakałam ze śmiechu (bezgłośnego, bo siedzieliśmy dwa metry obok)...
W ruchu ciągłym do kąpieli i wodopoju jest kolejka...Ptasia kolejka...
Bywa, że jesteśmy świadkami niesamowitych awantur, gdy któryś chce się wcisnąć bez kolejki...
Jakież tam się cuda dzieją w czasie tych kąpieli !!
Jest i wskakiwanie "na dziób", jest wskakiwanie "na łapki", jest wychlapywanie wody skrzydełkami...A co bardziej ambitne jednostki to nurkują do wody prosto z drzewa...
Nawet pojęcia nie miałam, że ptaki bywają tak rozrywkowe...
Jeśli w pobliżu nie macie zbiornika wodnego, to dajcie szanse skrzydlatym łobuziakom...Nalejcie wody do starej miski, ustawcie w pobliżu drzew, w cieniu...Widowisko macie gwarantowane, a i dobry uczynek będzie zaliczony...;o)
My to już nawet monitorujemy stan wody, żeby sobie dziobów o dno nie porozbijały...;o)
O, mam, wiem, widziałam, nawet jakieś stare zdjęcia by się odnalazły :-) Co roku amatorzy kąpieliska nie zawodzą ;-)
OdpowiedzUsuńBaśka ostatnio wisiała na tym wiadrze, dwie łapki na jednym brzegu, dwie łapki na drugim, a brzuchol dyndał w powietrzu...Wszystkie kabarety wymiękają !! ;o)
UsuńA ptasi cyrk jest debeściarski !! ;o)
Natura to najlepsze widowisko jakie się nam mogło przytrafić, trzeba tylko nauczyć się dostrzegać ;)
OdpowiedzUsuńLudzie jakoś teraz coraz mniej widzą...;o)
UsuńNiezłe przedstawienia, oj chyba pomyślę o czymś podobnym.:)
OdpowiedzUsuńPolecam z całego serca !! Takich cudów to nawet "era" nie ma...;o)
UsuńCudnosci tam u Was wyjatkowe.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mrowki to podobne zygzaki stosuję u siebie.
A jak chcesz się dowiedzieć jaki gość nas odwiedził to zajrzyj do mnie.
Nie pocieszyłaś mnie tymi zygzakami...;o)
UsuńJak tylko wepchnę mózg to czaszki...;o)
Opowieść o "wiejskim" życiu jak zawsze z humorem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŻycie w dwóch wymiarach...;o)
UsuńZaczaj sie z aparatem i pokaz troszke :) Taka byle kaluza, a tyle szczescia :)
OdpowiedzUsuńTo by trzeba całe filmy kręcić...;o)
UsuńMoże to właśnie sekret szczęścia ?? ;o)
Jednym ze sposobów na różne kleiszcza jest posmarowanie masłem. Zwykłym. Tak usuwam resztki po etykietach na słoikach, albo ślady po plastrach z opatrunkiem.:)
OdpowiedzUsuńAle trochę mrówek to zostaw, też się przydają...
U nas też jest zawsze woda dla ptaszorów, zwłaszcza w takie upały. Tylko mamy jeden problem - jest bardzo żelazista i jak trochę postoi, to przybiera taki niefajny, bury kolor.
Trochę to odpowiednia ilość...;o) Ptaszki nie wybrzydzają...Fiefiórki też nie...;o)
UsuńNa wsi a teatr mają!...;o)
OdpowiedzUsuń