No to czas na wrzosowiskowe pomysły...
Ten pomysł nie był jak iskra, nie wybuchł był z nagła i nie rozpalił nas do czerwoności...To był pomysł jak wulkaniczna lawa...Rozpalał się powoli, ewaluował, temperaturę wrzenia uzyskał dokładnie wtedy, kiedy dostarczono nam ostatnią porcję budulca...
Nastąpiła "erupcja"...Właściwie dosłownie, bo Pan N. prawie się "zapalił"...
Na Wrzosowisku rozpoczęło się budowanie Partenonu...
Nie, żebym miała zapędy zostać Ateną Partenos, bo do dziewictwa mi daleko, ale z każdym wbijanym słupkiem jakaś powaga się rozbudzała, na tym naszym chwastami porosłym wzgórku...
Atena chyba wystraszyła się rywalizacji, bo nim Pan N. dobrze się rozkręcił, taką ulewę nam nad Wrzosowisko ściągnęła, że poznaliśmy przy okazji wymiar podwójnej prędkości światła...Z taką właśnie prędkością chowaliśmy narzędzia, a drzewo ratowaliśmy plandeką...
Tak gnałam, że nawet nie zrobiłam zdjęcia, jak pięknie wyglądała nasza Niagara...
- Nie wściekaj się...- tłumaczyłam Atenie...- Przecież nasz Partenon drewniany, do marmurów mu daleko...Ja też pod poopskiem mam leżak, a nie jakiś tron...Odpuść trochę...Daj popracować...
Odpuściła...
I chociaż plan musiał zostać troszkę zmodyfikowany, bo grubaśne deski jednak nam przemokły (widocznie potrzebowały prędkości światła do sześcianu), prace Pan N. kontynuował...
Co budujemy ??
Zagrodę dla źrebaków...;o) Ihhhha !!
Jak skończymy, to Wam powiem...;o) A właściwie, pewnie pokażę, bo mówienie niczego nie wyjaśni...
Wyszło trochę bardziej jak "kasztel", niż jak Partenon...
A że urlopik się kończył, czas się kurczył, więc Pan N. "rzutem na taśmę" dorobił jeszcze to...
Trzy mosteczki, prawie zwodzone...;o)
Jakoś się tak przytulniej zrobiło...
Atena odetchnęła z ulgą, mimo, że zamieniłam leżak na krzesło...Pan N. zrealizował prawie w całości urlopowe plany...A Gordyjka...
Wcale się nie dziwię gniewowi Ateny, szalejecie, oj szalejecie!!! :)))
OdpowiedzUsuńRelaksacja z nóżkami w misuni, bardzo słuszna, bardzo :)))
Tą miskę z wodą Gordyjka lubi najbardziej...;o)
UsuńPiękny "kasztel" rośnie :-) A nóżki zasłużyły sobie na moczenie :-)
OdpowiedzUsuńŻeby tak chciał sam rosnąć...;o)
UsuńTyle roboty.
OdpowiedzUsuńA ile odcisków...;o)
UsuńCzy na tym ogrodzeniu puścicie winorośl, by rozrastając się, utworzyła "ścianę" zieleni? Ukłony dla zapracowanych i wymoczonych urlopowiczów.
OdpowiedzUsuńBardzo sprytnie kombinujesz !! Będzie pleciona wierzba, co widać na trzeciej fotce...;o)
UsuńNo proszę. Coś w rodzaju altanki, może nawet do suszenia ziół się przyda.
OdpowiedzUsuńA to z miską to naprawdę wygląda na odpoczynek.:))) Jeśli wytrwałaś w tym ponad 5 minut, to można Ci zaliczyć odpoczywanie.:)))
A może warsztat i letnia kuchnia ?? ;o)
UsuńSuszarka do ziół stoi niedaleko...;o)
Wytrzymałam tyle, że się przeziębiłam...:o)
Cudnie tam u was będzie jak skończycie...
OdpowiedzUsuńAleż wy pracowici jesteście...
Jakie źrebaki masz na mysli ? :-)))
Coraz cudniej...;o)
UsuńCiągle się zastanawiamy skąd ten pracoholizm...;o)
Trzy na pewniaka: Gordyjka, Pan N. i Księciunio...;o)
Szacuneczek dla Państwa Gordyjkostwa:-)))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Państwa Stokrotków...;o)
Usuń