Co miało być posadzone...Posadzone...
Co miało być wypielone...Hmmm...
Nasze poziomeczki tak się prezentują... |
Rosarium nas opętało...
Z założenia wyszło na to, że jeśli skończymy ten kawałek, to nie tylko będzie nam przyjemniej odpoczywać w cieniu śliwy, ale odpadnie nam notoryczne pielenie i kwaśne miny, kiedy spoglądamy na kwietniki...
Na pohybel !!
Motyka w kąt...
Szpadelek w kąt...
Zabieramy się za upiększanie...
Pan N. ruszył z piłą na stertę drzewa, którą składowaliśmy przez te trzy lata...Zebrało się tego sporo...
I z mozołem zaczął przygotowywać nasz budulec...
Krążki drewniane...
Te krążki Gordyjka układa na piaskowych alejkach, żeby jakieś dojście cywilizowane do kwietniczków było...
- Ubije drania !! - wrzasnął z nagła Pan N. - Dzidę zrobię i ubiję !! W lawendę polazł !!
I Pan N. ruszył w stronę lawendy z mordem w oczach...
Kto Mu tak podpadł ??
Hmmm...
Wiadomo...Kret !!
Od trzech lat Pan N. cierpliwie walczy z kretem...Walczy środkami humanitarnymi...Bo w sumie, szkoda zwierzaka...
Tylko, że zwierzak zrozumieć nie chce, że jak się święta cierpliwość Pana N. skończy, to jego los może być drastycznie drastyczny...
Póki co, kret przebywa "pod ochroną", i to nie tylko tą ustawową...;o)
Ale wojowniczy okrzyk Ślubnego zwizualizowałam tak...
Na miejscu kreta zwiewałabym gdzie pieprz rośnie...
To już nie są żarty !!
Ale wracajmy do układania krążków...
Krążek, krążek, krążek, piasek, pielenie, krążek, krążek, krążek...
Pan N. krąży z jakimś morderczym narzędziem w dłoniach, wypatrując nowych ścieżek ślepego lokatora...
- To Ty tak rozgarnęłaś ?? - pyta mnie z nagła, a ja szukam w niebycie moich trzech szarych komórek, żeby odpowiedzieć z sensem...
- Nic nie kopałam...- mruczę...
- To pewnie ON !! - i zabrzmiało to jakby Hannibal Lecter nawiedził Wrzosowisko...
Hmmm...Dziwne zjawisko...
Wiórów śliwkowych tam nie sypałam, obok jeżyna, więc zaprzyjaźniać się nie mam potrzeby...Ki czort ??
Ślepa jestem jak ten kret prawie, więc mi te "rudości" niewiele mówiły...
Pan N. ruszył toto szpadlem...
Masz babo kłopot !!
A właściwie darmowy wkład na rosół...
- Lis ?? - zapytał Pan N.
- Raczej Misiek...Lisy zapasów nie robią...Zjadają na miejscu...- odpowiedziałam...
Pan N. dzielnie kuraka ucapił za zimne nóżki i poczłapał do Sąsiada zapytać, czy Mu czasem pogłowie drobiu się nie skurczyło...
Skurczyło się, a juści...
Tyle, że Sąsiad jest z tych, co Mu wszystko jedno, czy ma kur czterdzieści, czy cztery...
Nam się marzy, żeby wcale ich nie posiadał, bo wiecznie mamy z nimi jakąś zadymę...
Sąsiad truchło przejął, polazł z nim we własne chaszcze i historia ukatrupionego kurczaka doczekała się zakończenia...Pewnie w miśkowej paszczy...
Różne dary żeśmy od zwierzaków otrzymywali...
Kury wiecznie znosiły jaja w miejscach zaskakujących...
Kot znosił nam myszy, nornice i krety, i układał pięknie...
Filip w darze przynosi pchły...
Jakimś cudem nie zauważył, że sięgam po komórkę...;o) |
Ale w kurczakach "łapówek" jeszcze nie było...
Żeby ta łapówka jeszcze świeższa była to i by człowiek skorzystał :-)))
OdpowiedzUsuńA tak stratni jesteście :-)))
Krety nie lubią drgań i hałasu.
Jak w B. jeździło się kosiarką kosząc trawę to żadnego nie uświadczyliśmy...
Jak B. zostało zaniedbane i niepilnowane to kretowisko było na kretowisku.
Nie pomagało zalewanie wodą nory i dziur, chemii nie stosowaliśmy...
To nasze krecisko chyba jest przygłuchawe...;o)
UsuńHehehehehehe odpoczywać w cieniu śliwy, kto? Wy? ;)
OdpowiedzUsuńTo wcale nie jest śmieszne !! To bardzo poważne odpoczywanie...;o)
UsuńNIENAWIDZĘ KRETÓW!!! To był krzyk - możesz go zwizualizować :) walczyłam humanitarnymi metodami przez 10 lat - efekt? Zrujnowany ogródek, rabatki, zero trawnika. W końcu ignorując ustawową ochronę niszczyciela kopacza znalazłam sposób - poprzednią jesień cieszyłam się już ładnym trawnikiem
OdpowiedzUsuń[*] Niech mu ziemia lekką będzie (i to nie ta do kopania)...;o)
UsuńPrzygód macie tyle samo co chęci do roboty i poczucia humoru. A że łapówki nie przyjęliście, to dobrze, bo teraz ten co daje i ten co bierze, za kratki trafić może. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiska szkodliwość czynu...;o)
UsuńCiekawość tylko, za co ta łapówka??? Co chciał osiągnąć dający...?
OdpowiedzUsuńWstęp na Wrzosowisko ?? Dostęp do zapasów ?? Dozgonne drapanko zauszne ??...;o)
UsuńTo nie łapówka. To udokumentowana wdzięczność dozgonna ;-)
OdpowiedzUsuńMisiek i wdzięczność ?? To w parze nie chodzi...;o)
UsuńNo właśnie... a jednak?...
UsuńZłudzeń nie mam...;o)
UsuńA no jak zwierzaki.
OdpowiedzUsuńNiezbadane ich ścieżki...;o) I rozumowanie...;o)
UsuńNo, postarał się, moja dawna suka przynosiła nam na schodku kurczaczki od sąsiada, ale one były jeszcze malutkie i nawet na rosół się nie nadawały. A może on sobie ukrył, a Wy mu opróżniliście schowanko i on teraz myśli, że mu ukradliście, żarłoki jedne! ;-)
OdpowiedzUsuńProces "oddawczy" kuraka odbywał się w obecności winowajcy...;o)
UsuńWizualizacja mi się bardzo podoba...:)))
OdpowiedzUsuńNasz pies starannie wyłapywał kury, które przelazły przez płot na nasze podwórko. Oddawaliśmy je sąsiadom przeważnie w stanie martwym. Ale na szczęście sąsiedzi rozumieli, że prawo było po stronie psa, po co głupia kura przełaziła. Podwórko mamy ogrodzone, przefruwały bydlęta!
Masz cytat o krecie:
"W Polsce jest objęty ochroną gatunkową częściową. Nie jest chroniony na terenie ogrodów, upraw ogrodniczych, szkółek, lotnisk, ziemnych konstrukcji hydrotechnicznych oraz obiektów sportowych".:)
I nie zmienia to faktu, że to małe, bezbronne zwierzątko, które robi tylko to co nakazuje mu natura...;o)
Usuń(Ja już tak mam)...;o)