Wiele blogowych znajomości zaczyna się właśnie tak...
Kiedy zajrzałam na Jej bloga:
pomyślałam sobie:
"Taka Kobieta, a ja do Niej "walę" Jadwiniu"...
Ale nasza blogowa znajomość trwała dalej...Ona lubiła moje opowieści z "Autobiografii w krzywym zwierciadle" (teraz już wiem dlaczego)...
Ja lubiłam Jej opowieści o sporcie, którego była "Organizatorką"...
Właściwie, to więcej nas dzieliło, niż łączyło...
Jadwinia mogła by właściwie być moją Mamą (gdyby się pospieszyła)...Kochała od zawsze swoje Wielkie Miasto (a mnie bliżej do Zaścianków)...Sport zna od podszewki (ja go ledwie musnęłam z wierzchu)...
Ale to co przypadkowo scalił blog, rozkwitło długimi rozmowami telefonicznymi, zaowocowało wieloma serdecznymi mailami, a w lutym 2016 roku zebrałyśmy "owoc" tej znajomości i mogłam w końcu uściskać moją Jadwinię...Kobietę Nietuzinkową...
Już wtedy pracowała nad swoim nowym projektem...Kompletowała materiały...
Jakim cudem ogarnęła ogrom tych materiałów, nie mam pojęcia, ale musiało to być niewyobrażalnie trudne zadanie...
Potem dostałam zaproszenie na "prapremierę", z którego niestety skorzystać nie mogłam...
A potem Jadwinia napisała maila...
"Wysłałam Ci pocztą, napisz kilka słów"...
Przesyłka dotarła po dwóch dniach...I chociaż, od kilku miesięcy czekałam na tę książkę, zasiadłam do czytania z niepokojem...
Mój "czytelniczy gust" jest specyficzny...
Po Prologu, moje wątpliwości jeszcze wzrosły...
Nie "mój" styl...
I taki jakiś "mało Jadwiniowy"...
Przecież czytywałam Ją przez kilka lat...Teksty z polotem...Wpisy z dowcipem...
Po kolejnych stronach wsiąkłam...
Błądziłam po ruinach Warszawy...Jeździłam starym autobusem z Tatą Jadwini...Siedziałam z Nią w szkolnej ławce...A po kilku setkach przygód zostałam razem z Jadwinią przedstawiona Królowej Elżbiecie II...Trochę mnie to zdeprymowało, bo siedziałam w piżamie...
Z każdą stroną odkrywałam nową kartę życia tej Nietuzinkowej Kobiety...A właściwie, Kobiety Niesamowitej...
Jadwinia podzieliła się tym, co ma w sobie najwspanialszego...Podzieliła się swoim życiem...Pełnym miłości do najbliższych...Pełnym zaangażowania do pracy...Pełnym życzliwości do ludzi...I pełnym pasji tworzenia...
A potem usiadła i wszystko to ubrała w słowa...Proste słowa...
Zabrała Czytelników w podróż niesamowitą, odkryła miejsca, w których nigdy nie bywali, a nawet nie przypuszczali, że te miejsca istnieją...
Prosiłaś Jadwiniu o kilka słów...
I cóż ja mam napisać ??
Że wzruszenie zatykało mi gardło ?? Że łzy kapały kiedy cierpiałaś ?? Że zanosiłam się śmiechem, kiedy robiłaś rzeczy niesamowite ??
Napisałaś piękną Książkę, o pięknym życiu, pięknej Kobiety...Książkę, która opowiada o sile Ludzi w ciężkich czasach...Książkę, która otwiera duszę na wspomnienia...
Dla wielu Ludzi możesz być Jadwigą Ślawską-Szalewicz...
Autorką...Prezeską...Animatorką...Działaczką...
Dla mnie od pierwszego dnia jesteś Jadwinią...
Ale dlaczego nie po mojemu, przecież pisała ta sama osoba, ta sama ręka? Najpierw napisałam o malarzu, którego obrazu szukam a później...
OdpowiedzUsuńMusiałam napisać o ludziach o mnie o istotnych dla mnie sprawach o wielu wydarzeniach. Tak wiele miałam do opowiedzenia, musiałam skracać, ciągły reżim ilości stron mnie ograniczał, chciałam opisać ludzi z którymi tworzyłam, nie sama tylko razem z ludźmi i dla ludzi, młodych, którzy tak jak ja szukali sposobu na życie?! Chyba nam się udało, wiele razem zrobiliśmy i o tym jest ta książka o nas o naszym życiu i naszych nadziejach na lepszy świat, na lepsze życie, o tym że nie wolno się zmieniać i trzeba zawsze być sobą.
Jadwiga
Po konsultacjach telefonicznych z Autorką, wyjaśnię Czytaczom, że było mi za mało Jadwini w Jadwini...;o)
UsuńPiękna książka, bardzo ciekawa osoba z Pani Jadwini,
OdpowiedzUsuńa ty napisałaś świetną recenzję...
Warta przeczytania...
Tym razem się z Tobą nie zgodzę...;o)
UsuńRecenzja powinna być pozbawiona emocji...;o)
Ale fajnie! Oooooo! Pozdrawiam Jadwinię!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie !! ;o)
UsuńPean napisałaś ;-) Ja to rozumiem, choć książki Jadwigi jeszcze nie czytałam. Wszystko przede mną, ale myślałam, że jak znam blog Jadwigi, to jakieś wyobrażenie mam, tymczasem piszesz, że inaczej to wygląda... Czuję się zdezorientowana :-(
OdpowiedzUsuńNiepotrzebnie !! Zmień dezorientację na zaciekawienie...;o)
UsuńPiękna recenzja. Gratuluję Wam obu :-) i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńI vice versacze...;o) Dywan już wytrzepany...;o)
UsuńHe, he, do Zaścianka sié też wybieram... (?)
UsuńBliższe plany poproszę na maila...;o)
UsuńNo, to odrobiłaś lekcję. A ja dopiero muszę coś wymyślić, żeby się nie powtarzać po innych :)
OdpowiedzUsuńBo ja grzeczna dziewczynka jestem...;o)
UsuńNo i proszę,
OdpowiedzUsuńwydane!!!
Długo to trwało,
Usuńlecz się udało...;o)
Napisałaś ciepło i wzruszająco.:)
OdpowiedzUsuńPatrząc na uśmiech Jadwini, inaczej się nie da...;o)
Usuńjedno zdanie mi utkwiło z tej recenzji: niesamowita kobieta, ciekawe, nietuzinkowe życie. mam książkę, ale w weekendowe dni nie miałam szans do nie zajrzeć...bo najpierw syn, potem synowa, a Ewunia jeszcze za mała. Ale to właśnie oni, pierwsi domowi czytelnicy tak zrecenzowali książkę. ja zabieram się za czytanie, z ogromną tremą..., ale o tym potem:))
OdpowiedzUsuńTrudno inaczej mówić o Jadwini...;o)
UsuńPięknie napisałaś Gordyjeczko.
OdpowiedzUsuńJak pamiętasz siedziałam w lutym 2016 roku koło Jadwini... Rzeczywiście wspaniała z niej kobieta. A na spotkanie do Centrum wybieram się, tylko nie wiem czy zdążę bo akurat w tym samym dniu mam wizyty u lekarzy.
Dziękuję za piękną recenzję. Książkę z pewnością przeczytam...
Pamiętam dokładnie !! ;o) Jeśli zdążysz, to koniecznie uściskaj Jadwinię ode mnie !! Masz misję specjalną...;o)
UsuńWigusia jest jedyna i taka normalna
OdpowiedzUsuńPrawdę rzekłaś...;o)
UsuńCudowne są blogowe znajomości, a jeszcze lepsze, jak przeradzają się w osobiste. Marzę o spotkaniu z komentującymi moje posty...
OdpowiedzUsuńWpisałam sobie książkę Pani Jadwigi na listę lektur do przeczytania. Uwielbiam ludzi pozytywnie zakręconych, dlatego śle pozdrowienia dla Was obu.
OdpowiedzUsuń