Dzień niby dłuższy, a mnie się znowu doby skróciły...
Wrzosowisko, domeczek, trochę pracy papierzanej, Święta, i nijak już wcisnąć nie mogę blogowania...
Może to dobrze ??
Może ze świeższą głową moje wpisy nabiorą trochę sensu ??
Może i Wy troszkę zatęsknicie ?? ;o)
A może w jakiejś wolnej chwili (ostatnio ulubiony przez nas zwrot) nabazgram coś w rozpędzie, a potem tylko poustawiam w trybie oczekiwania na edycję ??
Wszystko jest możliwe...
Ale dzisiaj napiszę Wam o filmie...
Miałam okazję obejrzeć najnowszy film Mela Gibsona "Przełęcz Ocalonych"...
Jakim cudem udało Mu się namówić Głównego Bohatera na ową ekranizację, pojęcia nie mam, bo przez sześćdziesiąt lat odmawiał wszystkim...Może sędziwy wiek zrobił swoje ?? Może zapragnął pozostać nie tylko we wspomnieniach wymierającego, wojennego Pokolenia ??
Szeregowy Desmond Thomas Doss...
Człowiek tak niezwykły, że po obejrzeniu filmu na myśl nasuwa się jedno...
Gdyby to była fikcja reżyserska, to powinni takiego Reżysera zapakować do "wariatkowa"...
Ale scenariusz napisało życie...A właściwie jeden Człowiek, Szeregowy Doss...
Sanitariusz, który ruszył na II wojnę światową bez karabinu...
Nie będę opisywać fabuły, bo trzeba to zobaczyć na własne oczy...
Ale właśnie ten film dedykuję na Wielki Tydzień...
Wspominamy mękę Chrystusa, powołujemy się na Jego nauki, wątpimy w dobro, postrzegając wokół siebie panoszące się zło, "klepiemy" modlitwy bez zrozumienia...
Wiara ??
Raczej obyczaj...
I nagle, widzimy Człowieka, który rusza na wojnę z Biblią, zamiast karabinu...
Nie, nie nawraca...
Chociaż pośrednio, zrobił znacznie więcej niż całe tłumy frontowych Kapelanów...
Jeden Człowiek, który zmienił losy wielu Ludzi...
Film jest brutalny, jak każdy film, który opowiada o tamtych czasach...Każdy z nas słyszał o krwawych walkach na Okinawie...Każdy przyswoił, że Okinawa była jednym ogromnym bunkrem...
I nagle, Gibson wyciąga jak Magik z kapelusza, Szeregowego Dossa...
Po kiego czorta Amerykanom jacyś "super bohaterowie", jakieś Batmany, Spidermeny, Supermeny, skoro w historii mają takich Ludzi ??
Jedyny w historii Żołnierz bez karabinu, odznaczony Honorowym Orderem Kongresu...
Jedyny, który do końca życia utrzymuje, że to nie On był Bohaterem, ale Ci co polegli...
On tylko poszedł na wojnę ratować Ludzi...
Niepojęte ??
Poszedł walczyć bez karabinu...
Niemożliwe ??
Bardzo się cieszę, że Szeregowy Doss zgodził się w końcu na ekranizację swoich losów...Bardzo się cieszę, że Mel Gibson zdecydował się na nakręcenie tego filmu...
Gdyby był fikcją, byłby nie do zniesienia...
Prawda, budzi w człowieku wiarę w dobro...W dobro tak wielkie, że trudno ogarnąć je rozumem...
Oj, za mądre to dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńTo skrócę fabułę...
UsuńPozostał samotnie na polu bitwy i uratował prawie osiemdziesięciu rannych, pod ostrzałem własnej artylerii i klucząc między japońskimi patrolami...;o)
Wow...
UsuńJa pisałem o... filmie.;)
UsuńWszyscy nagle ruszyli do kina??? Ty o filmie, Stokrotka o filmie, u mnie o filmie... Ale każda z nas o innym ;-)
OdpowiedzUsuńKlimat taki...;o)
UsuńCiekawy film wart naprawdę, by go obejrzeć.
OdpowiedzUsuńTo się zgadzamy...;o)
UsuńSkoro streściłaś ładnie fabułę, to już wiem o co chodzi. Do kina chodzę niezwykle rzadko. Kiedyś chodziłam częściej, ale obecnie jakoś... nie ma ochoty itp. Na tego typu film raczej nie pójdę. Ale ogólnie doceniam i podziwiam tę osobę.:)
OdpowiedzUsuńTrudno czasem wybrać coś godnego obejrzenia w tej sieczce kręconej dla kasy...;o)
UsuńGibson chyba lubi takie wyzwania. Taka kontynuacja "Pasji"?
OdpowiedzUsuńNajlepszego na Święta!
Niewiele ma to wspólnego z religią, raczej ogrom barbarzyństwa w zestawieniu z człowieczeństwem...Ale fakt, Gibson lubi takie wyzwania...;o)
UsuńChciałabym znaleźć czas na ten film!....o)
OdpowiedzUsuńWarto !! Ogromnie ładuje akumulatory...;o)
UsuńRobi wrażenie. Warto obejrzeć!
OdpowiedzUsuńNiezatarte !! ;o)
Usuń