Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

sobota, 9 kwietnia 2016

Trzy dni maratonu...

     Nasze buszowanie po Wrzosowisku rozpoczyna się planowaniem "na sucho", czyli...Ustaleniem faz Księżyca, sprawdzeniem prognozy pogody i oczywiście, wypisaniem urlopu przez Pana N. . 
Lekko nie jest...
     Księżyc nam w opozycji nie staje, ale z tymi prognozami to na prawdę różnie bywa, szczególnie, że plany wyjazdowe ustalamy czasem z dwumiesięcznym wyprzedzeniem...
     Tym razem, Matka Natura postanowiła nas dopieścić...A właściwie, to nawet z tym dopieszczaniem przesadziła...
     Dwadzieścia cztery stopnie ciepła na początku kwietnia ??
Ufff...Jak gorąco !!
     Południowe zbocze dało nam nieźle popalić...
Żeby nie powiedzieć, że paliło nas żywym ogniem upału...
W zeszłym roku o tej porze...
Echhh...
     No to biegusiem na zagony !!

Pan N. walczy z chwaściorami tak...

     Powoli realizujemy plan, skrupulatnie obmyślony w długie zimowe wieczory...
     Bywając na Wrzosowisku czasowo, nie wygramy z chwaściorami inaczej niż podstępem, trzeba więc przygotować na chwaściory pułapkę...


     Usypujemy redliny, a pomiędzy nimi układamy "ścieżki" z agrowłókniny...Pracochłonne, wiem, ale jest szansa, że jakoś ten żywioł Matki Natury ogarniemy...
     W zeszłym roku wygrała...Zachwaściła nam tak skutecznie warzywny zagon, że poza marchewką i kapustą pekińską poległo wszystko...A kapustę pekińską zeżarły zające !! 
     No to "zatrudniliśmy" pajęczycę Teklę...


     I zagony oplecione zostały pajęczą nicią ze sznurka do snopowiązałek...;o)
Wygląda to dosyć malowniczo...


     A "Tekla" postanowiła wesprzeć zagony siłą woli i doraźną medytacją...


     Jakby się okazało, że ta cała galeria nie da rady...


     No i jeszcze jeden "eksperyment"...

  
     Szklarenki z plastikowych butelek...
     To takie wsparcie logistyczne, żebyśmy się na tych arach nie pogubili całkiem...Zobaczymy na ile zdadzą egzamin...
     Dla odmiany te butelki, które "wiszą" na słupkach, to zapora "przeciw kretowa"...Dudni to i tłucze się strasznie, więc powinno dać kretowi do "myślenia"...
Problem mamy tylko jeden...
     Spożywamy napoi znacznie mniej niż nasze wrzosowiskowe zapotrzebowanie...;o)

10 komentarzy:

  1. Życzeń moją modłą:
    oby się powiodło!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym życzeniu siła !!
      Oby się ziściła...;o)

      Usuń
    2. Sukces nieobcy,
      bo Wy Fachowcy!!!

      Usuń
    3. Dopiszę niewiele...
      Raczej Marzyciele...;o)

      Usuń
  2. A pod tą folią to na pewno marchewka i kapusta będzie, czy może małe poletko marychy?
    :))) Żartowałam...:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po ośmiu godzinach na Wrzosowisku to ja mam taki odlot, że marycha wymięka...;o)

      Usuń
  3. A jak zające podejdą za blisko, to im Tekla na skrzypeczkach zagra... Hmm... ale to już by było niehumanitarne...:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już by podpadało pod paragraf o znęcaniu się nad zwierzętami...;o)

      Usuń