Śliwa...Orzech...Orzech...Śliwa...
Mało urozmaicony ten nasz sad...
Chociaż nie da się ukryć, że Matka Natura łaskawa zamierza być dla Mieszczuchów...
Gałęzie się uginają...
Przyjaciele już są poinformowani, że w razie "nadurodzaju", obdarowywać Ich będziemy sprawiedliwie...
Po prostu...W tym roku prace sadownicze rozpoczną się na jesieni, bo potrzebowaliśmy inwentaryzacji stanu "naocznego"...
Nijak nie umiem rozpoznać drzew po korze...
To znaczy...Orzecha i śliwę rozpoznaję, bo się już napatrzyłam...
No i gruszę...
Stareńka jest...Pokaleczona...Zaniedbana...
Ale ambitna !!
Oczami wyobraźni już kombinuję, jak stare kości będę teleportować na czubek, bo tak jej się umyśliło, że owocki to ma tak bardziej na szczycie korony...
Echhh...
Za to garść przyniesionych przez Pana N. czereśni, całkiem mnie zaskoczyła...
Ta bidula całkiem się wśród orzechów schowała !!
Owocki malusie...Ledwie koraliki można na gałązkach zobaczyć, ale jaki smak !!
Delicje...
No to opitoliliśmy czeresienkę na jedno podejście...
To się nazywa łakomstwo...
Czyli nie jest źle...
Jest grusza...Jest czereśnia...
- Wiśnię mamy...- zakomunikował Pan N. robiąc przerwę w pracach ziemnych...
Wiśnię ??
Toż to rozpusta !!
Żeby było śmieszniej, stoi "bidula" na samym środku naszej ścieżki, i przechodziliśmy koło niej chyba ze sto razy...
No tak...Tyle, że my idąc, to tak bardziej pod nogi patrzymy, co by sobie gipsu na kończyny nie zafundować...
Ciekawe, co jeszcze odkryjemy...
Bo, że z głodu nie zginiemy to pewne...
Żeby nam tylko sił wystarczyło na pielenie...
Bo posłannictwo w sobie do pielenia czuję wielkie...
Echhh...
A Pan N. prowadzi prace archeologiczne...
Odkryć jeszcze żadnych nie dokonał...Do jądra Ziemi też się nie dokopał...
Ale kompostownik mamy śliczny !!
No cóż...
Jakoś sobie musimy radzić, skoro na prawdziwą gnojowicę szans nie mamy wcale, a nawozom sztucznym postawiliśmy szlaban...
Pozostaje kompostownik...Za dwa lata...
Gnojówka z pokrzywy...(1/3 pojemnika pokrzyw zalewamy wodą i odstawiamy na dwa tygodnie, mieszając raz dziennie)...Nasza pierwsza pokrzywowa gnojówka właśnie dojrzała...
I wywary z ziół...
Te pójdą na pierwszy "ogień"...
A to zapasik "na potem"...
I praca...Praca...Praca...
Chodżcie jeść zbawca woła ,chodżcie jeść!
OdpowiedzUsuńMatka Natura łaska jest...;o)
UsuńW emocjach czekam na kazdą opowieść z Wrzosowiska i zazdrość mnie ogarnia, że u Was wypielone i uporzadkowane!!! ...;o)
OdpowiedzUsuńChociaż sliwki też robią wrazenie.................;o)
No moze i truskawki tez.......;o)
Z tym "wypieleniem" to bym nie przesadzała...W tym roku chwaściory szaleją...;o)
UsuńFajne te Twoje odkrycia Gordyjko :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNam też się podobają...;o)
UsuńNic już się nie zmieni:
OdpowiedzUsuńplony na jesieni!
Wiele zmian przed nami,
Usuńktóre zmalujemy sami...;o)
Niedługo wejdziecie na giełdę z takimi plonami.:)))))))))))
OdpowiedzUsuńGratulacje.
Póki co poprzestajemy na degustacjach indywidualnych...;o)
UsuńPlony plony plony a jakie macie szczere chęci, brawo, cieszę się, ze nie tylko ja w ogródku zasuwam
OdpowiedzUsuńpozdrawiam udanego sezonu
j
Zasuwanie, to dobre określenie...;o)
Usuń