Czy ja Wam już pisałam, że nie lubię kotowatych ??
Pewnie pisałam...
Właściwie to ja nic przeciw sierściuchom nie mam...No, może poza faktem, że nie szczekają...
Szczekający sierciuch jest ok...
Ale dzisiaj, przyszedł do sklepu pewien "ochotnik"...
Dokładnie nie wiem, na jakie stanowisko aplikował, ale po kilku kwadransach było pewne, że informatyka interesuje go ogromnie...
Zaczął dosyć lękliwie...
Pokręcił się przed wejściem...Zajrzał do środka...I spłoszony dźwiękiem telefonu zwiał na zewnętrzny parapet...
Porozglądał się...Poprawił fryzurę...I znacznie odważniej wkroczył do sklepu...
Siadł...I usiłował wtopić się w tło...
Czy w tym sklepie przebywa jakiś kotek ??
No co Wy !! W życiu !!
Koteczka nie ma...
Po czym ruszył na rekonesans...
Przyklejony do regałów wśliznął się za ladę...Zlustrował sprzęt przyjęty do serwisu...Pozaglądał do pudełek z towarem...A później...
Otarł się dwa razy o moje nogi i nim się zorientowałam już mi siedział na kolanach !!
Ło Matko i Córko...
- Mamy kotecka !! -wrzasnęłam do Pana N., i żeby sobie mój Ślubny nie pomyślał, że o tego w głowie mi chodziło, poczłapałam na zaplecze...
Koteczek ani drgnął...
Mało tego !!
Sierciuch paskudny tak kombinował, żeby mi pod dłoń łepetynę wetknąć !! Niby, że on wcale nie chciał drapania, ale tak jakoś wyszło...
Zwiedził naszą toaletę, serwis, przedsionek i dokonał wyboru...
Koteczek zamierzał pracować w serwisie...
Tajemnicza postać Pana N., która rzucała mu pudełeczka i prychała zabawnie, ogromnie koteczkowi przypadła do gustu...
Doszło do tego, że się kocisko za reklamą schowało, pozycję przybrał "do ataku", a końcówka ogonka mało mu się nie urwała...
Głowy sobie uciąć nie dam, ale coś mi się wydaje, że się nawet uśmiechał...
Zdegustowany stoickim spokojem Pana N. opuścił w końcu zaplecze...
Chwilkę posiedział "za winklem", jakby się Pan N. jeszcze namyślił, potem usiłował wgramolić się na stertę opakować na płyty, żeby w końcu zająć pozycję przy wejściu...
Jak nic będziemy mieli nowego ochroniarza !!
Dlaczego z tego wydarzenia mam tak mało fotek ??
Bo Wasza Gordyjka to autentyczna gapa i o sesji fotograficznej nawet nie pomyślała !!
Hmmm...
No tak...
Zapomniałam, że Gordyjka nie lubi sierciuchów...;o)
O, zdjęcia ??
OdpowiedzUsuńRzeczywiście tylko jakaś wyjątkowa okazja jak tutaj bywają zdjęcia :-)))
I trzeba było kota , abyś miala ochotę rzucić się na aprat :-)))
I wakacje , wakacje ,to też pamiętam...
Bardzo dobre zdjęcia kota jak na pierwszy raz.
Przy nich trzeba mieć refleks niesamowity :-)
To raczej było zaskoczenie sytuacją !! Psa informatyka miałam, ale kota jeszcze nie...;o)
UsuńI jak tu nie pokochac takiego kocurka :) ?
OdpowiedzUsuńJakby szczekał to kto wie...;o)
UsuńOto jeszcze jeden powód dlaczego
OdpowiedzUsuńnie lubię kotów, zaraz mnie coś swędzi. ;(
Ja się zapobiegawczo zaraz dezynfekowałam...;o)
UsuńW sposób gładki
Usuńsą... przesiadki.
kotów się nie lubi ! koty się kocha ! :)
UsuńJa nie mam tego... focha!
UsuńNiech mnie biesy !!
UsuńWolę piesy...:o)
phi :) Kocurrro będzie miał kumpla :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy czy dzisiaj przyjdzie do pracy...;o)
Usuńi co ? był ?:)
OdpowiedzUsuń