Jak wiedzą stali Czytacze, namiętnie grywam w pewną grę...Nie wymaga ona ode mnie ani specjalnego intelektu, ani nieprzeciętnego sprytu...Ot klikam sobie, i klikam...
Gra wymaga jednego...
Czasu...
Chociaż i to można obejść za pieniądze...
Ale nie o tym chciałam...
W grze zainstalowano opcję łączenia się w grupy, a że łasym jestem kąskiem, bo poziom mam "bogaty", więc ciągle byłam do tych "grup" zapraszana...
W końcu uległam...
Profity mam z tego średnie, ale przynajmniej innym grupom nie muszę odmawiać...
Trafiło mi się "zgromadzenie" młodych Mam...
Na zorganizowanym dla "grupy" czacie wyczytuje newsy z potomstwem związane i powiem Wam szczerze, że mi skóra na plecach cierpnie...
Po latach, dochodzę do wniosku, że byłam jakąś nawiedzoną mamuśką...
Człowiek nie dosypiał, wieczorami dziergał, a w nocy układał plany czym własne Małolaty zająć, żeby rozwijały się z sensem i się nie nudziły...
Patrząc na tego "czata", dochodzę do wniosku, że albo nie umiałam sobie życia rodzinnego zorganizować, albo licha ze mnie gospodyni...
Dla siebie czasu nie miałam wcale...
No chyba, że Pan N. ogłaszał "dzień urlopu" i przejmował wszystkie obowiązki...Wtedy mogłam odespać...
Wracajmy jednak do owego "czata"...
Zalogowani członkowie grupy wymieniają się tam informacjami, albo pierdołami...Wedle uznania...
Czat żyje właściwie 24h/dobę...
Jakim cudem ??
Od dwóch lat usiłuję zgłębić ową tajemnicę i nijak tego rozgryźć nie mogę...
Jakim cudem można klikać cały dzień przy dwójce małych Dzieci ??
Fakt, że czasem znaleźć mogę jakąś informację o planowanym wyjściu na spacer, albo o karmieniu, ale głównie są tam wpisy w stylu " będzie spokój, wrzuciłam zabawki do kojca"...
Ło Matko i Córko...
Czyżby się teraz rodziły Dzieci idealne ?? Dzieci nie wymagające bliskości ?? Dzieci bez potrzeby kontaktu bezpośredniego ??
Cuda...Prawdziwe cuda !!
Wiem, że ta gra wciąga...Sama to odczuwam na własnej skórze...A czym dalej, tym gorzej, bo zaczyna być żal włożonej w grę pracy...Z tym, że ja ogarniam to "do kawy"...Albo w ramach luzu dla szarych komórek, żeby się zresetować...
Nie rozumiem, jak można pozostawić własne Dziecko, żeby karmić wirtualne zwierzaki...
A może powinnam żałować, że nie było takich gier kiedy nasze Pociechy dorastały ??
Echhh...
Oszsz, ja się nie daję wciągnąć w gry, jakoś ten etap chyba mam za sobą.
OdpowiedzUsuńDla mnie ostatnio chyba związku z wiosną jest njważniejszy rower...
Nie wpadnij w depresję przypadkiem z powodu owych mam...
Coś jest z nimi chyba nie tak....
Będę uważać ;o) Jakby co, mam magiczny krzyżyk "usuń"...;o)
UsuńTo może naciśnij ten krzyżyk od razu, zanim stracisz wiarę w istnienie normalnych osób ? :))
UsuńCzasem bardzo mnie kusi...;o)
UsuńMam sporo zajęcia z blogiem, FB i Terrą,
OdpowiedzUsuńa więc i tak sporo siedzę przy monitorze.
Z nami to wiesz jak jest...;o)
UsuńNiestety tak jest. Mieszkam na osiedlu, gdzie jest sporo rodzin z małymi dziećmi i te dzieci przeważnie siedzą w domu. Na plac zabaw jedna z drugą nie wyjdzie, bo nie, a placów mamy z pięć, bez potrzeby pokonywania wielkich odległości. Spacer - ewentualnie do sklepu i z powrotem, a w domu włącza się telewizor z bajkami i teledyskami i jakoś leci.
OdpowiedzUsuńSzkoda i tych dziwnych mamusiek, i dzieci.
I to jest właśnie dziwne...Warunki są, tylko chęci brak...;o)
UsuńKiedyś mówiło się że to podwórko wychowuje niektóre dzieci a dziś chyba jest jeszcze gorzej.
OdpowiedzUsuń"Dzieci z kluczem"...Ale przynajmniej podwórko czegoś uczyło...:o)
UsuńGordyjka gra :) niestety coraz bardziej jest zauważalne, iż dzieci wychowują nie rodzice tylko "sprzęty" tzw zabawiacze, przykre... pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPięciolatek ze smartfonem...Siedmiolatek z tabletem...Na Pierwszą Komunię laptop...TV od urodzenia 24h/dobę...Ot rozrywki...;o)
UsuńTo nie jest wcale drugi plan, powiedziałabym, że znacznie dalszy, powedzmy, przedostatni.
OdpowiedzUsuńA na ostatnim co ?? Mąż ?? ;o)
Usuńszykujemy sobie sami sznur na szyję... ooo, znam takie mamy z autopsji. Ciesze się tylko, ze jak ja byłam mloda matka to nie było takich uzależnień, bo kto wie jak by było... Sama mam swoje uzaleznienia (blogowanie), więc daleka jestem od stawiania śmiałych krytyk... Probuje nie dac się zwariować i czasami odrywam nas od komputerów i razem robimy różne rzeczy, mimo, ze syn ma juz 20 lat, żeby gdzies ta bliskość się nie rozmyła kosztem gierek, bloga i "fejsbuka"(mlody). Jak to mówię, na pohybel elektronicznym mediom! :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOtóż to !! Postawić granicę...;o) Gdzieś tam, przecież jest życie...;o)
UsuńWg mnie to jest tylko pójście na łatwiznę.
OdpowiedzUsuńBo najlepiej by NIKT NIC ode mnie nie chciał a bynajmniej dziecko i to MOJE.
Najlepiej stwierdzić,że jestem uzależniony/a od gry/neta i mieć "święty" spokój.
Tylko do kogo potem pretensje:
-Dlaczego????
Pretensje do świata,bo do samej siebie nie...
Przecież teraz to standard...byle do przodu...;o)
UsuńNo fakt ;)
UsuńGrunt to sobie radzić w życiu ;>
Jak moje dzieci były małe, podobnie jak Ty Gordyjko, na jakieś fanaberie nie miałam czasu... Jestem zaskoczona tym, o czym piszesz. Mam "chodzący" przykład w domu. Moja córa wiecznie zmęczona, zaabsorbowana dzieckiem, domem, gotowaniem, sprzątaniem, spacerami, zabawą z dzieckiem itp. Jeśli już na chwilkę siada do kompa, to mała się zaraz gramol;i na kolana więc siłą rzeczy jest to chwila mała...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja kilka chwalebnych przykładów też znam...;o) Buziole dla Agusi :o*
UsuńNie pojmuję już tego świata, zupełnie, miałam małe dziecko, studia i pracę, ledwie mi się czas znajdował na naukę wieczorno- nocną a tu jeszcze klikanie, ja nie miałam nawet tv bo po co kto to miał oglądać, jak kołowrót był w domu
OdpowiedzUsuńj
O wciągających grach wiem sporo. The Settlers urwał mi spory kawałek rzeczywistości... i urywa do dziś ..hehe :)
OdpowiedzUsuń