Jeszcze przed chwilą siedziałam w pięknym, nowoczesnym gabinecie, a nasz "etatowy" Doktor Pawełek z uśmiechem się ze mną droczył...
- Ja bym leczył...
- A ja chcę wyrwać...
- Lepiej leczyć...
- A ja chcę wyrwać...
- Ale on całkiem nieźle wygląda...
- A ja chcę wyrwać...
- Jak tam Pani chce... - spojrzał na mnie Pawełek...- Ale gorsze ratowałem...On chyba Panią lubi...
Orzesz...(ko)...
Po kiego wybrałam sobie Dentystę, który zna się na zębowych uczuciach ??
Pawełek postanowił zaatakować moją "ekonomiczną" naturę...
- Finansowo wyjdzie Pani na to samo, a w promocji ząb zostanie...
Ło Matko i Córko...
- Znieczulonko damy...Wyczyścimy...Uzupełnimy..Będzie jak nowiutki... - zachwalał Pawełek...
By Cię "Czorcie"...
- No dobra...Leczymy...
I nim zdążyłam się usadowić, Pawełek już był gotów do pracy...Pewnie bał się, że w ostatniej chwili zmienię zdanie...
Zamknęłam oczy i mimowolnie się uśmiechnęłam...Chociaż moja wyobraźnia podsunęła mi taki oto obraz...
A teraz...
Leżałam sobie wygodnie na mięciutkim foteliku...Zamiast warczącej machiny, wiertełko delikatnie brzęczało, a w ustach zamiast kłębiącej się ligniny, posapywał leniwie ssak...
Echhh...
Kiedy otwierałam oczy, widziałam uśmiechniętą twarz Doktora Pawełka...
W czasie zabiegu nie zabawia mnie "dysputą"...Wie, że nie lubię "gadanych" wizyt...
"Przed"...Owszem...
"Po"...Z przyjemnością...
Ale w trakcie zabiegu zmykam "do wyobraźni"...
- Gdzie dzisiaj byliśmy ?? - zapytał Pawełek kończąc zabieg...
- U Dentysty w mojej "podstawówce"...- odpowiedziałam...
Pawełek uśmiechnął się szelmowsko...
No cóż...Jego wówczas jeszcze na Świecie nie było...
Ząb rzeczywiście wygląda jak nowy...
Nawet ubytek w portfelu nie boli...;o)
Zawsze będzie na nim okazja
OdpowiedzUsuńdo następnego zabiegu.
Ale traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa zostają...;o)
UsuńMoje wizyty na luksusowo wygodnym mławskim fotelu opisałam peanem. Śmiałam się pełną gębą, ale portfel płakał i łkał.
OdpowiedzUsuńNiestety, ta rozrywka bywa kosztowna...;o)
UsuńZobaczyła to zdjęcie i przypomniałam sobie dlaczego boję się dentysty. Nawet teraz pomimo ekstra sprzętu strach czuję. W szkole podstawowej uczniowie byli wywoływani do gabinetu lekarki. Jak widziałam ją w drzwiach, to strach blady padał. A jak już siedziałam na fotelu to powtarzałam sobie: Winnetou wytrzymał przywiązanie do pala i podpalanie, to ty też przetrzymasz:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
To chyba taka norma była...;o) Pal to pikuś !! Już widzę przerażoną minę Winnetou w takim gabinecie...;o)
UsuńEch współczesny dentysta,
OdpowiedzUsuńto nie ten sadysta z dzieciństwa :-)))
Nawet nie wiem, czy współczesnego Stomatologa powinno się nazywać Dentystą...;o)
UsuńNo i masz własny ząb a to ważne, na starość, ale Ty Kochana o starości nie myślisz, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńj
A o czym tu myśleć...;o)
Usuń