Z reguły staram się nie krytykować i nie ganić, bo jak to mawiali mądrzy Ludzie "raz to i Księdzu wolno"...
Ale tym razem moja półgóralska krew zawrzała, bo zaistniała sytuacja to wielokrotna recydywa ...
Czekamy na przesyłkę...
Zamówienie zrealizowane w piątek, więc nie ma co kopii kruszyć...Szczególnie, ze otrzymałam informację od Dostawcy, że dostawa zrealizowana będzie w ciągu dwóch dni roboczych...
Skoro nie przyszła w poniedziałek to przyjdzie we wtorek...Do dwóch liczyć umiem...
Tyle, że...
No właśnie...
Kiedy zobaczyłam, że Dostawcą tej przesyłki jest DHL coś mnie tknęło i kliknęłam: "sprawdzam"...
A tam, czarno na białym, że Pan Kurier był wczoraj i mnie nie zastał...
Orzesz...(ko)...
Jak to nie zastał ??
To co ja się...teleportowałam ?? I to nieświadomie ??
Jakim cudem Pan Kurier nie zastał mnie "w miejscu zamieszkania" koło południa, skoro przesyłka adresowana jest do Firmy, a w tej waruję niczym Cerber od 10-tej do 17-tej ??
Pewnie by mi to ciśnienia aż tak nie podniosło, gdyby nie fakt, iż sytuacja taka jest którąś tam z rzędu...
Po jakie licho wklepują w system takie herezje ??
A jeśli rzeczywiście DHL posiadł już wiedzę o teleportacji i są to jakieś skromne próby rozszerzenia zakresu świadczonych usług ??
I za kilka miesięcy będzie można telefonicznie zamówić " Chcę na kawę do Cioci w Gdańsku"...Ziuuutttt...I już człek sobie kawusię z Ciocią z Gdańska żłopie...
Co prawda Cioci w Gdańsku nie mam, ale jest kilka fajnych adresów gdzie bym tej kawusi popróbowała...;o)
Gorzej, jeśli owe usługi będą świadczone w innym zakresie...Pan Kurier ma coś pilnego do załatwienia, albo chce z Żonką na kanapie posiedzieć i wtedy zrobić "ziuuuttt" wszystkim potencjalnym Klientom...
W system wbije, że mu Klienci z domów wybyli zbiorowo i już Luzak pełną gębą...
Aż strach się bać !!
"Walnie" mnie taki Kurier gdzieś w okolice Słupska, w kapciach i papilotach, i będzie Człek dreptał przez caluśką Polskę mizernie odziany...
A może On Bidulek jakąś wadę wzroku ma i widzi tylko sklepy wielkogabarytowe ??
Eeee...Chyba nie, bo by się przecież na pierwszym drzewie roztrzaskał...
W każdym razie sytuacja jest dziwna...
Byłam, ale jakoby mnie nie było...
I teraz się zastanawiam...
Bo może ja powinnam się ukarać za samowolne opuszczenie stanowiska pracy ??
Ło Matko i Córko...
Jak nic kazamaty mi się należą...
Ale poważnie rzecz biorąc...
Niby nic...
Jedno małe kłamstewko...
Mój Klient będzie czekał na towar kilka dni dłużej (podobno przesyłka wyjdzie jutro)...
Ja będę czekać na należność kilka dni dłużej...
Mój Dostawca będzie czekał na należność kilka dni dłużej...
Pikuś...
P.S. Właśnie nastąpiło "szczęśliwe rozwiązanie"...I to wcale nie DHL mnie teleportował tylko Dostawca adresy pomylił :o) Przynajmniej tym razem ;o) Pozdrowienia dla Szefostwa, Kierownictwa i Pana Kuriera, bo się wszyscy (o dziwo, moją przesyłką przejęli)...:o) Dziękuję...
O tym czyjeś proste rymy:
OdpowiedzUsuńpożyjemy, zobaczymy.
Popiszemy, podzwonimy,
Usuńwtedy efekt zobaczymy...;o)
Owocują
UsuńTwoje czyny,
a mieli tak
pewne miny.
To czas na odwety,
Usuńnękanej Kobiety...;o)
Tez mnie trzęsie na samo wspomnienie... Belgijskich kurierów . Rezultat cokolwiek mam zamówić zamawiam na paryski adres i sobie potem sama zabieram do Brukseli...
OdpowiedzUsuńTez mi taki jeden w Brukseli wpisał, ze nikogo nie było ... Miałam ochotę utłuc idiotę, bo to było super pilne... Dziwne ale we Francji przez ponad 20 lat nigdy mi się to nie zdarzyło , a w Belgii wszyscy moi znajomi maja rożne przygody . Raz nawet koledze taki kurier zostawił w knajpie po drugiej stronie ulicy i dobrze ze właściciel knajpy był uczciwy , bo kurier sobie wpisał w system że przesyłka dostarczona....
Powieści by pisać ....
To by epopeja była...;o)
UsuńNo to widzisz, nie krytykuj przed rozwiązaniem ;-) Nie tak dawno miałam porzygodę z Pocztą Polską. Polazłam, reklamowałam, udowadniałam, że istnieje i ze meiszkam tu, gdzie mieszkam, nawet zdjecie bloku z numerem kliknęłam komórka na dowód istnienia adresu swego, a tymczasem oakzało się, że zawinili Belgowie. Jakie to przyjemne, gdy się okazuje, że jednak nie nasi są najgorsi ;-)
OdpowiedzUsuńZa całokształt Im się należało jak psu micha...;o)
UsuńJeśli idzie o DHL to chyba standard. Moja córa kilka razy czekała na przesyłkę, warowała, a potem okazało się, że nie było jej w domu. Podobnie było z naszym poprzednim listonoszem. Po wszystkie przesyłki polecone musiałam popołudniu latać na pocztę. Ja siedziałam w domu (miałam świadczenie rehabilitacyjne) a on z uporem maniaka wtykał w skrzynkę na drzwiach kartkę, że lokatora nie zastano w domu. W końcu złapałam go że tak powiem na gorącym uczynku. Długo nie popracował...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Pułapka na Listonosza...;o)
Usuńinsynuacje na pół strony a sprostowanie na 3 wersy, współczuję kurierom...
OdpowiedzUsuńKurierzy nie narzekają, widać malkontenctwo trzeba mieć we krwi...:o)
Usuń