Jako,że już niedługo dopadnie mnie pewna przypadłość, więc jak na człeka odpowiedzialnego i poważnie podchodzącego do obowiązków społecznych przystało, przeprowadzam pewne badania socjologiczne...
Badam, mianowicie fenomen społeczny jakim jest Teściowa...
Wiem, wiem, Teściowa to Matka Żony, więc praktycznie rzecz ujmując na taki awans społeczny szans nie mam, jednakże postanowiłam na ochotnika temat zgłębić...
Wzorzec w życiorysie miałam jeden i to nie bardzo udany, bo moja Mamciaś na Teściową się nijak nie nadawała, a poprzeczkę ustawioną w "górnych pułapach" mój Ślubny pokonał w tydzień po ślubie...
Mamciaś poczuła się urażona na swej "teściowskiej duszy" i nijak już było jakąś płaszczyznę porozumienia zbudować...
To było jak "Strefa Gazy", konflikt trwał w trybie ciągłym, ale ofiar nie było...
Ślubny w ogóle lekko nie miał, bo wbrew obowiązującym standardom Teść też raczej był "opozycjonistą"...
Ale, na pohybel, przecież Pan N. nie żenił się z Rodzicami...
Dla równowagi ja z Jego Tatą też lekko nie miałam, więc żeśmy zawiązali małżeński sojusz "anty"...
Jedynym życzliwym nam Człowiekiem była Świekra (Mama Pan N.)...Człek tak dobry z kościami, że nie przypuszczam, żeby kiedykolwiek skrzywdziła choćby malusiego żuczka...
Ale wracajmy do owej "Teściowej"...
Od kilku miesięcy pasjami zaczytuję się tekstami dotyczącymi owej rodzinnej zależności" Teściowa - Zięć", "Świekra - Synowa" i pewne wnioski same się w temacie nasuwają...
Po pierwsze, Zięciowie wykazują się ogromnym poczuciem humoru i swoje traumatyczne przeżycia przekształcają w całe tomy dowcipów "na temat"...
Po drugie, Synowe poczucia humoru nie mają, bo o Świekrach ani jednego pociesznego tekstu przez te miesiące nie znalazła, znalazłam za to multum "gorzkich żali", jakimiż to "padalcami" owe Świekry bywają...
Dowcipów "w drugą stronę" w netowych czeluściach nie wyśledziłam...
No to jak nic trzeba będzie spoważnieć...chyba że...hmmm...
Chyba, że będę pierwszą Świekrą uczczoną dowcipem...;o)
No to może coś na rozgrzewkę...
- Kogo będą chować? - pyta jakiś przechodzień, widząc kondukt
pogrzebowy, na czele którego idzie mężczyzna z wilczurem, a za nim
kilkudziesięciu mężczyzn.
- Teściową tego z psem...
- A na co zmarła?
- Zagryzł ją ten wilczur...
- Tak? Chętnie bym sobie pożyczył tego psa...
- To ustaw się pan na końcu kolejki
- Teściową tego z psem...
- A na co zmarła?
- Zagryzł ją ten wilczur...
- Tak? Chętnie bym sobie pożyczył tego psa...
- To ustaw się pan na końcu kolejki
moja mama lubiła obu zięciów a ja teściową swoja (drugą) uwielbiałam ( podobno do dwóch razy sztuka? a moze do trzech, ech nie dwa razy wystarczy...
OdpowiedzUsuńj
No to tworzymy listę "Wyjątków"...;o)
UsuńBędziesz dobrą Świekrą Gordyjko:)
OdpowiedzUsuńSpotyka się dwóch kolegów i jeden z nich po niebiosa wychwala teściową:
- Nie rozumiem czemu ludzie czepiają się teściowych, moja teściowa, to istny anioł...
- To masz szczęście, bo moja jeszcze żyje:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Ło Matko i Córko...to mam być nieżywa świekra...??
OdpowiedzUsuń