Widzieliście kiedyś Gordyjkę w stanie wrzenia ??
Nie ??
No tak...w sumie, w normalnym stanie też się jakoś nie upublicznia, ale w stanie wrzenia to ja Wam osobiście nie radzę się zaznajamiać z tym katastrofalnym zjawiskiem...
To już nie jakieś tam przelewanie !!
To wulkaniczna erupcja, trzęsienie ziemi i tornado w jednym...
A do stanu tak katasrofalnego doprowadził mnie Łapiduch...nie lekarz, nie medyk, a Łapiduch i Konował właśnie...
Na dzisiaj miałam wyznaczoną wizytę kontrolną, do której to wizyty kilka dni temu przygotowywałam sesję zdjęciową, a że Człek jestem obowiązkowy, więc bladym świtem zerwałam się z kanapki i poczłapałam do Ośrodka...
Wszak nie wypadało znowu występować w roli "żebraka", a Doktorowi obiecałam, że będę najpóźniej o 17:30...O 17:00 zamknęliśmy więc sklepik i ruszyliśmy do Przychodni...
Nie wiem czy los mi tak sprzyjał, czy podświadomie wyliczyłam czas pracy Doktora, w każdym razie ledwie kurteczkę zdjęłam i kilka minut
pospacerowałam wśród tłumu Pacjentów usłyszałam gordyjskie nazwisko...
Pan Doktor opis przeczytał, na zdjęcia zerknął i obwieścił znękanym głosem, że jego zdolności aż tak daleko nie sięgają i konieczna jest ingerencja w temat jakiegoś specjalisty, a że z opisu trudno wyrokować, więc On mi wystawia dwa skierowania, do ortopedy i do neurologa...
Ło Matko i Córko...Umarlak...Normalnie umarlak...
Zębiska zagryzłam, podziękowałam grzecznie i z wizją gordyjskiego ciałka włóczonego po wszystkich okolicznych Przychodniach gabinet Doktora opuściłam...
Pan N. z należytą powagą wysłuchał relacji i zaczął zbierać nasz dobytek z poczekalniach ławeczek...
Wtedy mnie olśniło...Dziewiąty styczeń...Dzisiaj...
Złapałam za komórkę i dzwonię do Przychodni, w której urzęduje mój Antygamoń od serducha...
- Macie jeszcze Ortopedę ?? - pytam z nadzieją.
- Mamy... - odpowiada mi sympatyczny głos - ma jeszcze dwóch Pacjentów.
- To Go trzymajcie !! Już jadę !! - prawie wykrzyczałam i ruszyliśmy energicznie po "naguska", bo mimo że z niego bardzo udane autko to jeszcze nie umie podjeżdżać samodzielnie pod wskazany adres...
Po dziesięciu minutach parkowaliśmy pod Przychodnią...
Pomijam fakt, że w rejestracji panował chaos spowodowany jakimiś "oświadczeniami", których celowości nijak zrozumieć nie mogłam (ośrodek jest prywatny), liczył się jeden fakt:
"Upolowałam ortopedę w tempie ekspresowym" (Przyjmuje tylko jeden raz w miesiącu) !!
Wchodzę do gabinetu, Pan Doktor przegląda zdjęcia (opisu mu nie dałam, żeby nie miał za łatwo), opowiadam skrótowo co też mnie w jego medyczne progi sprowadza i o dziwo zauważam, że chyba rozumie o czym prawię...
"Chyba" jest bardzo odpowiednim zwrotem w tym miejscu...
"Specjalista" bada moją "ruchomość"...to znaczy wywija moimi obolałymi kończynami, co we mnie wzbudza instynkty mordercze, po czym przystępuje do bardzo precyzyjnego wykładu z budowy układu kostnego...
Gada, gada, gada...na zdjęciach jakieś fragmenty mi pokazuje, linijką obmierza i czegoś oczekuje...
Nim się wykapowałam, że o podziw dla Jego wiedzy chodziło, poznałam zakres materiału z dwóch lat medycyny...
Orzesz...(ko) !!
Kiedy już myślałam, że teraz nastąpi proces diagnostyczny Pan Doktor zakomunikował, iż nie jest w stanie stwierdzić co jest przyczyną moich dolegliwości, że muszę iść do "normalnej" Przychodni" po skierowanie na rezonans i zaczął wypisywać receptę...Receptę dodam sztukę jedną zawierającą trzy medykamenty...
Na pierwszej źle napisał PESEL...
Na drugiej poległ już przy nazwisku...
Na trzeciej zamiast 100% napisał 110% i usiłował to poprawić, a jak wiadomo na receptach poprawiać nie wolno...
Na czwartej walnął się w dacie...już na samym końcu...
Echhh...
Piąta wyszła mu pięknie...
Przynajmniej w jego mniemaniu, bo ja nawet na nią nie zerknęłam widząc w karcie co zamierza mi zaaplikować...
Same psychotropy...
Apages satanas...
No i moja półgóralska krew zawrzała...Już ja Ci będę ćpać debilu jeden !!
Rzucając pod nosem bardzo wyszukane zlepki słowotwórcze zapłaciłam odpowiednią kwotę za skarbnicę wiedzy jaką roztoczył przede mną ów Łapiduch (no cóż, edukacja tania nie jest) i w stanie furii wsiadłam do samochodu...
- Niedoczekanie Wasze, żeby tak mną poniewierać !!- wysyczałam w przestrzeń...
W domu zamiast podać obiad utyranemu po dwóch etatach Mężowi rzuciłam się do przestawiania mebli...
Pan N. podchwycił w lot mój tok rozumowania...
Wszak to On przypomniał mi ostatnio, że jak tylko coś nam dolegało do tej pory "ortopedycznie", wystarczało poprzestawiać graty i wymusić zmianę
pozycji przyjmowanych przez kilka lat z przyzwyczajenia...
Ślubny więc szalał z odkurzaczem i kanapami, a ja zmiatałam mu spod nóg mniejsze egzemplarze wyposażenia i usiłowałam w międzyczasie uchwycić
telefonicznie moją Beatkę Masażystkę o złotych łapeczkach...
- Pani Beatko...czy robi Pani jeszcze masaże ?? - zapytałam po którejś z rzędu próbie...
- Robię... - odpowiedział zdziwiony głos...
- Pewnie mnie Pani nie pamięta...masowała mnie Pani równo rok temu...teraz to co miałam pod prawą łopatką przelazło mi pod lewy obojczyk...
bolek się znaczy... - precyzowałam.
- Oooo..bolka pamiętam...Pani to taki Chudzielec !! - radośnie wykrzyczała Pani Beatka i obie zaśmiałyśmy się do swoich słuchawek...
Trzy tony kamieni sturlały mi się z serca...
No !! Teraz to mi żaden "bolek" i "bartek" nie podskoczą...Jak boli to potrzebne jest działanie a nie teoria...Nie będzie mi tu jakiś Łapiduch obgadywał mojego śliczniutkiego kręgosłupka !!
Na pohybel !!
P.S. Jak mi się dzisiaj przyśni coś fajnego na "nowym" miejscu to jutro Wam opowiem ;o)
to jak tym razem wejdę to mam spać po lewo czy po prawo ? bo może Wy już duży do małego przenieśli w tym szale ?:)
OdpowiedzUsuńDla Ciebie wymościmy zapiecek ;o)A dokładnie mówiąc teraz śpimy tam gdzie Ty z Cezarym, tylko w poziomie ;o)...teraz kombinuj :D
OdpowiedzUsuńA ja to pies ? Małpy jedne ... :)TJ
OdpowiedzUsuńHmmmm...jak sobie życzysz...koszyczek jeszcze jest ;o)
OdpowiedzUsuńTy tak Gordyjko na pohybel ich nie wysyłaj, bo mogą się jeszcze przydać. No bynajmniej neurolog jak domniemywuje mój nochal:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Musowo, że katar Ci dokucza...;o)
OdpowiedzUsuńNajlepiej to do biura podróży się udaj. Tam ostatnio proponują fantastyczne tygodniowe trasy turystyczne: lekarz-apteka-NFZ-apteka. Bolek ani chybi ulegnie presji i pójdzie w diabły.
OdpowiedzUsuńMaryjanko...odpada :o( w Zaścianku jest "nienormalnie"...nie dają nam malowniczych pieczątek "Zboczki" jedne...;o)
OdpowiedzUsuń