Po "energetycznym" turnusie Princeski, do realizacji pozostał turnus Tygryska i wolny weekend dla Misiowych Rodziców...
Ale...
Pogoda zapowiadała się przepiękna...
Dziadkowi udało się wyszarpać kilka dni wolnego...
Misiowa Mama była już skrajnie wyczerpana rodzicielskim maratonem...
- Jak dacie radę, to przywieźcie Chłopaków w niedzielę do Zaścianka...- rzuciłam propozycję...- Jeżeli Dzieciaki dadzą radę i wytrzymają z nami, to macie tydzień wolnego...- uzupełniłam...
I wiecie co ??
Protestów nie było...;o)
Princeski radość ??
Ogromna !!
Torba już była spakowana, więc Princeska była przekonana, że wraca do domu...;o) A jej torbę Babcia spakowała, bo w poniedziałek mieliśmy ruszyć na Wrzosowisko...;o)
Radość Chłopaków ??
Echhh...
Zaścianek przeżył znaczny wzrost decybeli...;o)
I ruszamy...
MOP przy S7 okazał się idealnym miejscem na "pit-stopa"...
Na Wrzosowisko dotarliśmy przed południem, a tam...
Ło Matko i Córko...
Nawet Lucki polubił wentylatory...;o)
A naszą kuchnię odwiedzało wielu dzikich gości, szukających chwili wytchnienia od skwaru...
Nawet lubiące słoneczko zwinki, śmigały nam pod stopami...;o)
Nie ma co...
Biedne orzechy włoskie,po majowych przejściach cień dają skromny, basenik nagrzewa się niemiłosiernie...Czas szukać ulgi...
Gdzie ??
Wiadomo !! Jak to mawia Princeska: Gacki rządzą !!
Zaraz po śniadanku, kolejnego dnia, ruszyliśmy na poszukiwanie cienia i wody...
Nawet piosenka o Gackach powstała po drodze (a mamy tylko kwadransik jazdy)...Icek z rozśpiewaną i roześmianą Ekipą zajechał pod bramy kąpieliska...A tam...
- Poproszę dwa dorosłe, troje dzieci i pies...
- Pies nie wejdzie...- odpowiedziała mi młoda Dziewczyna...
- Przecież tydzień temu wszedł...- mam zwarcie w szarych komórkach...
- Jest zakaz...
Orzesz (ko)...
Dzieciaki poinformowane o problemie wyraziły swoją dezaprobatę (każde na swój sposób), a Princeska opuszając kąpielisko wydała wyrok:
- Gacki nie rządzą !!
Nie wiem jak sobie Właściciele kąpieliska z tym faktem poradzą...;o)
Wróciliśmy nad Nidę (żeby rozładować odrobinę wnucze nerwy) i Dziadziuś przystąpił do poszukiwania godnej miejscówki...;o)
I znalazł w kilka minut...
Z Dzieciaków wyrwało się zgodne "Ochhh !!"...
Czyli, może być...;o)
Babcia dostała nawet, nadprogramowego przytulasa...;o) Tygryska przestrzeń zalewu w Borkowie, odrobinę przytłoczyła...;o)
Nasi Inżynierowie przystąpili natychmiast do przebudowy linii brzegowej...;o)
A kiedy wodnego brykania było już dosyć, a temperatura odrobinę opadła...
Starszaki były zachwycone...;o)
Tygrysek (jeszcze nie pływał rowerkiem), najpierw potrzebował babcinego wsparcia, a potem...Echhh...Rozbrykał się na całego !! A wszystkie kaczki przeżyły chwile grozy...;o)
- Babciu !! Kacka !! Gonimy !!
Ło Matko i Córko...
Po czterdziestu minutach...
- Macie jeszcze dwadzieścia minut...- poinformował mnie Dziadek...
Gdyby wzrok mógł zabijać...;o)
Kolana miałam "między uszami", a biodra chrupały złowieszczo...;o)
Pomijając fakt, że Babcia pierwszy raz pływała w kapoku (tak skrupulatnie pozapinanym), bo dotychczas kapok służył mi raczej za poduszkę...;o) Ale przy trójce Nielotów każde wsparcie się przyda...;o)
Co prawda, Starszaki mnie przez chwilę wyręczyły w pedałowaniu, ale była to jednak "jazda po bandzie"...;o)
Odpowiednio wymęczeni i zadowoleni...;o) Wróciliśmy na Wrzosowisko...;o)
Że niewiele w tym wpisie było Princeski ??
No cóż...
Nasza Princeska posiadła tajemną umiejętność pływania, więc nad wodą zrobienie Jej fotki jest niemożliwe...Wystaje albo kucyk, albo pięty...Z resztą...Zrobienie zdjęć na lądzie też łatwe nie jest...