Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

poniedziałek, 25 grudnia 2023

Niech będzie lepiej, jeszcze lepiej, cudnie !!

     - Ale mnie brzuch boli...- że zacytuję klasyka...;o)

Przeżarcie ??

A w życiu...;o)

     Babcia Gordyjka ma zakwasy od śmiechu !!

     Wigilia z Trzema Ancymonami okazała się tak radosna, jakby nowina Bożego Narodzenia dotarła do nas o dzień wcześniej...;o)

     Było dzielenie się opłatkiem...

     Było składanie życzeń (bo przyszły rok będzie obfitował w Bardzo Ważne Wydarzenia)...

     Było śpiewanie kolęd...

     Było wcinanie dwunastu dań (z dokładkami)...

     Było pełno paczek pod choinką...

     A kiedy Misiowy Tata dołożył jeszcze dwie ogromne torby prezentów, Babci Gordyjce się wydawało, że choineczka cichutko zaszumiała:

     - Taka malutka jestem...Całkiem mnie zasłonicie...

     Ale była dzielna !! Cierpliwie pilnowała wszystkich prezentów i radośnie mrugała światełkami do każdej rozwiązanej zagadki...

Zagadki ??

Tak, tak...

     Nasza Gwiazdka umyślała sobie, że w tym roku nie będzie łatwo, i na paczkach nie było podpisów, tylko zagadki...

     Księciunio czytał, a potem główkowali zgodnie do kogo trafi ta paczuszka...Princeska z Tygryskiem roznosili pakunki do Adresatów...

     No to zaczynamy...;o)

Od czegoś prostego...;o)

"Jak zostają sami, to bardzo tęsknią za Wnukami". Kto to ?"

Dziadkowie !!

"Tak się plecie, że mają najfajniejsze Dzieciaki na Świecie. Kto to?"

Misiowi Rodzice !!

"Siedzi w gabinecie i coś po angielsku plecie. Kto to ?"

Misiowy Tata !!

"Krząta się po domu, żeby niczego nie brakło nikomu. Kto to ?"

Misiowa Mama !!

To była łatwizna...;o)

"Wiadomo nie od dzisiaj, że w Mroźnej szukał misia. Kto to ?"

"Wiaderko piachu, wiaderko wody, i do radości już ma powody. Kto to ?"

"Lubi cyferki, ale omija literki". Kto to ?"

"Najlepiej się czuje, gdy z klocków buduje. Kto to ?"

"Bardzo się denerwuje, gdy mu się coś zepsuje. Kto to ?"

Księciunio !!

"Wyczuwa nosem, gdzie są mentosy. Kto to ?"

"Bez urazy, uwielbia wspinać się na głazy. Kto to ?"

"Nie ma w tym przesady, uwielbia każdą postać czekolady. Kto to ?"

"Ma piękne włosy, czasem w warkoczyk i bardzo dzielnie przez życie kroczy. Kto to ?"

"Lubi rysować, lubi malować i na wysokich drzewach się chować. Kto to ?"

Princeska !!

"W szkole go nie spotkasz, bo chodzi do żłobka. Kto to ?"

"Kiedy Dziadka widzi, to bardzo się wstydzi. Kto to ?"

"Przyklejony do Mamusi, widzieć Mamę zawsze musi. Kto to ?"

"Ma blond włoski i jest boski. Kto to ?"

Tygrysek !!

     (Spostrzegawczym wyjaśniam, że Najmłodszy nie został oszukany...;o) Jednym z prezentów była "babcina książka" o przygodach z Dziadkami, a Tygrysek na Wielkie Wyprawy jeszcze się nie załapał)...

Teraz coś trudniejszego...

"Wygina śmiało ciało i zawsze mu mało. Kto to ?"

"Kto lubi trudne wyzwania, dostanie przyrząd do stania. Kto to ?"

"Które z Dzieci w kosmos leci ?"

     Było zbiorowe przekrzykiwanie, były rączki wyciągnięte po paczkę, a potem radosna zgoda, bo paczki były dla wszystkich Ancymonów (dla Doroślaków też)...;o) A po rozpakowaniu jednego z nich, oczy Misiowego Taty zapaliły się niczym Gwiazdy...;o) Trafione !!

Ależ się Gwiazdka ucieszyła...;o) Gwiazdor też...;o)

No to czas na najtrudniejszą zagadkę...

"Jest cały żółty, ma fajne uszy, wygrywa zawsze, gdy do walki ruszy."

     Mózgownice Małolatów mało się nie zagotowały...;o) Każde przyznawało się do "fajnych uszu", a niektórzy nawet się przyznawali, że są "cali żółci"...;o)

Dzieciaki nie spodziewały się takiej pułapki...;o)

     Misiowy Tata podpowiadał...Babcia podpowiadała...Dziadziuś podpowiadał...Misiowa Mama podpowiedziała pierwszą literkę...I nic...

     Aż w końcu z Księciunia wyrwało się: Pikachu !!

No cóż...

     U nas cały rok rządziły Pokemony...;o)

Czy zapomnieliśmy o Luckim ??

W życiu !!

"Ma ogonek, cztery łapki, szorstkowłosy, a nie gładki. Kto to ?"

(Wielgachny precelek ze skórek i mięsa okazał się strzałem w dziesiątkę...)

     Teraz już rozumiecie dlaczego dzisiaj brzuch boli mnie ze śmiechu ??

Jakaż cudna to była Wilija...;o)

     Takich właśnie dni życzę Wszystkim nieustannie...;o)   

niedziela, 24 grudnia 2023

Boże Narodzenie 2023

    Nie dajmy się "zwariować" współczesnemu Światu...Nie dajmy się zdominować współczesnym technologiom...Czas uzbroić się w szczery uśmiech i serdeczny gest dłoni...;o)

Przedświątecznie...

Świątecznie...

Poświątecznie...

     Niech ta Moc będzie z nami...;o)

piątek, 15 grudnia 2023

Kichanie na wszystko...

 Aaaapsik !!

     - Na zdrowie !!

Aaaapsik !!

     - Sto latek !!

Aaaapsik !!

     - Babcia Józia !!

??

     Taki mamy rytuał przy kichawicy...;o)

     Szczególnie przydatny w czasie kataru, bo nieodmiennie wprawia w wyśmienity nastrój, powoduje śmiech (nawet u "zdechlaków") i ...

No właśnie, dlaczego Babcia Józia ??

     Bo moja Bieszczadzka Babcia nigdy nie kichała jeden raz, nie kichała dwa razy...Babcia kichała seriami...;o) Bywało, że nawet kilkanaście kichnięć wydobywało się z tej skromnej Kobiecinki (nie żeby szczuplutkiej)...

To Jej kichanie słynne było nie tylko w Rodzinie i wśród Znajomych, o Babcinej kichawicy wiedziała cała okolica...Był to (poza niebieską podomką i kremową chustką) znak rozpoznawczy...;o)

     Czy to był znak przeziębienia ?? 

     Nie sądzę, nie pamiętam, żeby Babcia Józia miała kiedykolwiek katar...Była zdrowa jak Rzepa !!

     A może to była oznaka alergii ??

     To słowo poznała Bieszczadzka Babcia kiedy się urodziłam i nijak nie mogła ogarnąć rozumem tego zjawiska...Kiedyś Wam opowiadałam o dramatycznej przygodzie z kubeczkiem mleka prosto od krowy...;o)

"Co to za miejskie dziwactwa, żeby dzieciak nie zjadł sera, jajka, albo mleka ??" - były lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku...O alergiach słyszało niewielu...;o)

Ale wracajmy do Babci Józi...

     Alergia to nie była, bo Babcię kichawica "napadała" w różnym czasie i różnych miejscach...

     Bieszczadzki Dziadek miał pewną teorię...;o)

     Tak Babcia Józia pozbywała się złych emocji !! Jak się Jej pojemnik z "żółcią na wątrobie przepełniał" to następowało kichanie...;o) Bo z gruntu była bardzo spokojnym człowiekiem...

Fakt...

     Nigdy nie słyszałam Jej podniesionego głosu (chyba, że śpiewała)...A wychowała ośmioro Dzieci !! Jakaś przesłanka do zdenerwowania zawsze się znajdzie przy takiej gromadce...;o)

Prawie dwudziestka Wnuków też dawała popalić...;o)

A Babcia Józia nic...Tylko "Aaaapsik"...;o)

Martwić się martwiła, żeby nie powiedzieć zamartwiała...

Modlić się modliła za każdego z nas...

I to kichanie...;o)

     Dlatego do dzisiaj jest z nami...Wiecznie żywa we wspomnieniach...Ki(o)chająca Babcia Józia...♥

Aaaapsik !!


P.S. Nie mam kataru...;o) 

wtorek, 12 grudnia 2023

I posprzątane...

     - Wiesz, stwierdziła, że on musi być bardzo chory, bo testament spisał...- opowiadał mi Pan N. po powrocie z pracy...

     - Żartujesz ?? To my też nieświadomi, umrzykami jesteśmy...- odpowiedziałam, i bardzo nas to ubawiło...

     No cóż, kilka lat temu spisaliśmy testamenty "dla bezpieczeństwa"...;o)

     Prawo spadkowe zmienia się w naszym Kraju dosyć często (jak na tak stabilną dziedzinę), a że w nowych prawach często zdarzają się totalne prawne knoty, więc trudno wykluczyć, że i tutaj ktoś może zapomnieć przecinka, wpisać dziwne "albo" do nowelizacji, i rozpętać wojny spodkowe jakich świat nie widział...

Nasze zaufanie do legislacji jest mizerne...;o)

Poza tym mamy pewne doświadczenia w rolach spadkobierców...

Nie są to dobre doświadczenia...Nie zawsze zawinione przez Spadkodawców, komplikowały sytuację w rodzinie i powodowały dodatkową traumę po stracie bliskiej osoby...

     Czym jesteśmy starsi, tym bardziej "nieśmiertelni"...Odkładamy decyzje w bliżej nieokreśloną przyszłość...

     Mój Ojciec był takim "nieśmiertelnym"...

     "Zrobię to, tamto, owamto"...Robił to przez prawie dwadzieścia lat...I pewnego dnia się nie obudził...

Zostawił po sobie spory "bałagan", a ja zamiast przeżywać żałobę, z dnia na dzień byłam na Niego coraz bardziej wkurzona...Jedyne dobre było to, że bałagan był "jednoosobowy", bo nie mam rodzeństwa...

     Pan N. już tyle "szczęścia" nie miał...

     Po co "organizować" własnym dzieciom taką traumę ??

     Żyjmy i sto lat, ale nieśmiertelni nie jesteśmy...Pozostawienie bałaganu nie jest dobrym rozwiązaniem...

     Wiem, że nie są to łatwe rozmowy, że dzieci często reagują na nie buntem, wręcz wrogością, ale potem będą nam wdzięczne...

     My oprócz testamentów spisaliśmy "oświadczenia woli" dotyczące pochówku...To powinno jeszcze bardziej uprościć Im życie...

     Odetchnęliśmy z ulgą...Jedna rzecz posprzątana...;o)

sobota, 9 grudnia 2023

Prawo zemsty...

     Stałam w niewielkim "ogonku" i układałam w łepetynie plan działania, kiedy do moich uszu dotarła wymiana zdań między dwiema "Czterdziestkami" stojącymi przede mną...

     - A coś Ty taka zmachana ??

     - W Brico byłam...Na piechotę...

     - Stało się coś ??

     - Na Mikołaja dostałam patelnię...

     Mój "zły" zachichotał na ramieniu, a uszy stanęły na baczność...Zapowiadało się odlotowo...;o)

     - Ja jemu elegancką koszulę za prawie sto pięćdziesiąt zeta, a on mnie patelnię...- kończyła wątek pokrzywdzona...

     - A co ma Brico do tego ??

     - Hahaha...Na Gwiazdkę dostanie młotek...

     I cały pawilon wypełnił dźwięczny śmiech Czterdziestek...

No cóż...

     Odwróciłam się dyskretnie i chichotałam razem z nimi...Facet otworzył bramy do piekła...;o)

     Nie wiem czy młotek miał być symbolem "jesteś młotkiem", czy miał służyć do wybicia z głowy patelni w formie prezentu mikołajkowego...Duch w Narodzie nie ginie...;o)

środa, 6 grudnia 2023

Dieta cud, czyli syndrom adopciaka...

     No nie, żebym się odchudzała...;o) Aż tak mi jeszcze nie odbiło...;o)

     Ale kiedy Lucky się nam pochorował, nasz Wet wydał wyrok bezkompromisowy: "Musi schudnąć !!"...

     Pamiętacie jak ponad cztery lata temu opisywałam chudego pieska na wielkich łapach i z wielką głową ??

     Po roku było spostrzeżenie Misiowej Mamy : "On jest coraz szerszy"...

Aż przeszedł dzień wyroku...

     To mój błąd, doskonale zdaję sobie z tego sprawę...Błąd, który popełnia większość adoptujących zwierzaka, szczególnie takiego po "przejściach"..."Głód już poznał"..."Biedę poznał"...

     Jak odmówić zwierzakowi, który do tej pory znał tylko smak chleba i ziemniaków ?? Który przy zapachu makaronu wpadał w euforię (mimo, że mu szkodził)??

     Jak odmówić zwierzakowi, który przy nas poznaje smak mięsa (które w pierwszym odruchu wypluwa), smak jajka na twardo, smak gotowanej marchewki i pełną miskę ??

     On cieszył się z tej miski, a ja cieszyłam się razem z nim...;o)

     W cztery lata podwoiłam zawartość "psa w psie"...Na wadze pojawiło się magiczne dwadzieścia kilogramów...Kiedy wskazania zaczęły przebijać tę granicę, przyszła refleksja...Ograniczyłam posiłki do trzydziestu deko dziennie (ponoć, była to połowa zalecanej dawki żywieniowej)...Serducho bolało mnie strasznie...

     Po sześciu tygodniach nastąpił dramatyczny wieczór, kiedy to Lucky ledwie wrócił ze spaceru...Cierpiał, a my z nim...Kręgosłup odmówił współpracy...Tylne łapki odmówiły współpracy...Echhh...

Moja refleksja przyszła za późno...

     Orteza...Zastrzyki...Masaże...USG...RTG...Tabletki...

     "Musi schudnąć !!"...

     Okazało się, że zalecane dawki żywieniowe znacznie przewyższają możliwości spalania...Kilkukilometrowe spacery nie były antidotum...Lucky drastycznie zmienił środowisko i tego się już nie zmieni...

     Zawsze się zastanawiałam, cóż to za uczucie, kiedy człowiek boi się stanąć na wadze...Teraz już wiem...;o)

Przez sześć tygodni bałam się zważyć Luckiego !!

Widziałam, że wprowadzona dieta przynosi efekty...Widziałam...Ale ja na niego patrzę sercem...Waga nie...;o)

     Dwa tygodnie temu zebrałam się na odwagę i po porannym spacerze wyszperałam wagę...

     Taka byłam zestresowana, że nie dałam rady odjąć swojej wagi od "naszej" wagi...Popędziłam do kalkulatora...

Wynik ??

17,5 kilograma !!

2,5 kilograma zrzucone w sześć tygodni !! ;o)))

     Ależ to była radość !! Oczywiście moja, bo Lucky od powrotu z Gór Stołowych już nie korzysta z ortezy, nie przychodzi na masaże i wróciło mu zamiłowanie to barrrrdzo długich spacerków...

Ufff...

     Ale trzeba nad "linią" pracować dalej...;o) Marzeniem wiosennym jest piętnaście kilogramów i brak efektu jojo...;o)

     Odstawiliśmy wszelkie gotowe karmy (suche i mokre), odstawiliśmy gotowe smaczki...

     Pierwszy raz tak intensywnie uczestniczę w diecie, więc jestem bardzo przejęta (czytaj: zajęta)...Mięsko z kurczaczka gotuję z marcheweczką i jabłuszkiem...Zamiast smaczków suszę kąski w domu, bez wspomagaczy...Lucky oczywiście pomaga...;o) Najpierw dozoruje proces produkcyjny...Potem degustuje z wielkim apetytem...

     Po czterech latach pozbywamy się "syndromu adopciaka"...Razem ze zbędnymi kilogramami...;o)

niedziela, 3 grudnia 2023

Ostatni kwartał...

     Dlaczego lubię październik ??

Hmmm...

     Po pierwsze, na Wrzosowisku widać cały sezon pracy...A że niedługo wybije nam dziesięć lat "rolniczenia", więc i rozum ogarnia, że nie wszystko damy radę zrobić, że niezgrabione liście nie spowodują katastrofy, że jeśli coś zmarnieje - można dosadzić i że to nasze Wrzosowisko też nas trochę lubi...;o)

     Po drugie, właśnie w październiku "odkuwam" się z prasowaniem...W sezonie selekcja jest bardzo rygorystyczna...Na desce do prasowania lądują tylko rzeczy niezbędne...A ja uwielbiam prasować !! ;o) Serce boli mnie okrutnie, kiedy spoglądam na rosnącą stertę i czekam na połowę października jak nawiedzona...;o)

     Po trzecie, i najważniejsze...Od lat w październiku rozpoczynamy akcję prezentową !! Ależ to miły czas...;o) I bezstresowy !! Bo ceny nie szybują w kosmos ze względu na Święta...Bo mamy czas na wybieranie, przebieranie i klejenie zamówień...Bo nie przeciskamy się przez tłumy ludzi w sklepach, i nie musimy poszukiwać zamiennych paczkomatów, bo osiedlowy zapchany jest "po kokardy"...

     I listopad też polubiłam...;o)

Wrzosowisko zabezpieczone...

Prasowanie zakończone...

Prezenty kupione...

     Można spokojnie myśleć o Świętach...Zaplanować porządki (bez szału), zaplanować dekoracje (uzupełnić brakujące detale), ułożyć menu i uzupełnić zapasy...I uśmiechnąć się na wspomnienie radosnego Narodzenia...Echhh...;o)

     Grudzień będzie jeszcze lepszy...;o)