Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 29 grudnia 2024

Papierowa radość...

     Bieszczadzka Babcia mawiała, że jaka Wilija, taki cały rok...Poranek był jak wiosna, popołudnie jak lato, wieczór jak jesień, a noc była zimą...Babcia obserwowała domowników...Bieszczadzki Dziadek obserwował pogodę...Takie dwa "Nostradamusy" krótkoterminowe...;o)

     Jaki będzie ten nasz 2025 ??

     Hałaśliwy !! Krzykliwy !! Roześmiany !! Aż dziwne, że Sąsiedzi Straży Miejskiej nie wezwali...;o) A już chóralne kolędowanie absolutnie wymagało jakiejś interwencji...;o)

Było MAGICZNIE !! ♥

     Wśród sterty paczek były oczywiście "babcine książki"...

     Księciunio i Princeska już po kształcie wiedzieli co zawierają paczuszki, zostawili je na boku i z lisimi uśmieszkami oświadczyli, że czytać będą sami...Wiadomo !! Babcia na pewno napisała jakąś "tajemnicę", przy której będzie można pochichotać do poduszki...

     Uwierzycie, że dla Księciunia to już ósmy tomik ?! ;o)

Dla Princeski to magiczna "piąteczka"...;o)


Ale Tygrysek...
     - To ja !! Tu byłem !! Tu byłem !! I tu też byłem !!
     Aż z trudem łapał powietrze, biegając od jednego do drugiego, i prezentując swoje podobizny...
     - To ja !!
Oczka błyszczały...Buźka cała w wypiekach...
Echhh...
     To był na prawdę świetny pomysł, te książeczki...Ileż one radości już przyniosły...;o))

środa, 25 grudnia 2024

Opowieść wigilijna...

     No cóż...Dałam radę...;o)

     Jak to się ponoć teraz mówi: Babcia Gordyjka spięła poślady...;o)

     Lekko nie było, bo babcina poprzeczka dynda wysoko, a plamy dać nie wypadało...Ale przy wsparciu Pana N. (przy ogarnianiu rzeczywistości), Luckiego (przy gotowaniu) i Misiowej Mamy (dwa dania wzięła na siebie) - wszystko było jak trzeba...;o)

Ale opowieść wigilijna wcale babcinego amoku nie dotyczy...;o)

     Pewnie część z Was pamięta, że w zeszłym roku Gwiazdka u nas zaszalała, i prezenty były opisane rymowanymi zagadkami...Rozwiązanie zagadki wskazywało właściciela prezentu...Entuzjazm Wnuków przeszedł wszelkie oczekiwania Gwiazdki, więc w tym roku miała zagwozdkę...Oj, miała...

     Czym tym razem zaskoczyć ??

Hmmm...

Głowiła się bidulka od października...

     Coś się tam kluło, w tych ostatnich szarych komórkach, ale...No właśnie...To "ale" !!

I w końcu EUREKA !!

     Gwiazdka się pomysłem z Babcią Gordyjką podzieliła i ruszyły do pracy...;o)

     Pierwszym założeniem był fakt, że wręczającym prezenty ma być najmłodszy...Czyli Tygrysek...

Bo ileż można korzystać z pomocy czytającego Rodzeństwa ?? ;o)

No, ale Tygrysek czytaty jeszcze nie jest...Hmmm...

     Babcia Gordyjka popakowała prezenty i każdemu przypisała inny kolor wstążeczki...Taki jak lubi - oczywiście...;o)

A po skonsumowaniu pięciu dań (potem nasza Kolacja ma już luźniejszą formułę), Babcia Gordyjka wręczyła każdemu łyżeczkę z kokardką w przypisanym kolorze...

Tygryskowi - błękitną, Princesce - różową, Księciuniowi - pomarańczową, Misiowej Mamie - zieloną (bo oliwkowej nie było), Misiowemu Tacie - czerwoną (a to akurat kolor, w którym Gordyjka bardzo lubi Pierworodnego) i Dziadkom - granatowy (tym razem kolor Babci, bo Dziadkowy był już zajęty)...

Zaciekawienie było widać na twarzach Biesiadników (nawet Doroślaków)...;o)

     Po ogłoszeniu, że prezenty rozdawał będzie Tygrysek, awantura rozpętała się straszna !! 

"On nie umie czytać !!"

"On nie chodzi do szkoły !!"

"On nie da rady !!"

     Tygrysek stał troszkę wystraszony tym buntem Rodzeństwa, z lekko przekrzywioną czapeczką Mikołaja i patrzył na Babcię...

     - Dostałam maila od Gwiazdki, ma rozdawać Najmłodszy...Gwiazdka pewnie wie co pisze...- zakończyła Gordyjka dyskusję...

Miny Nielotów ??

Bezcenne !!

     A Tygrysek ??

     Już przy pierwszej paczce załapał system !! (Chociaż wszyscy usiłowali wprowadzić Go w błąd, wykrzykując, że są właścicielami właśnie takiego koloru)...;o)

Ale...

     Babcia Gordyjka stanęła sobie w kąciku i patrzyła jak Najmłodszy daje sobie radę (gdyby co, mogła służyć pomocą)...I czym dłużej stała, tym bardziej szczęka jej opadała...

     Tygrysek zaczął segregować prezenty w niespotykany sposób...

     Wymieszane były tak, żeby systematycznie każdy dostawał po jednym (a paczek musi być DUŻO !!)...;o) Nie z Tygryskiem takie numery !!

     Maluch z premedytacją wyszukiwał paczek w jednym kolorze !!

Pewnie zakładacie, że "błękitne" ?? Jemu przypisane ??

Strzał kulą w płot !!

     Tygrysek wyszukał wszystkie paczki Księciunia !!

     Rozgarniał stertę prezentów, dokładnie sprawdzał kolor wstążki i z radością biegł do starszego Brata !!

Kiedy Księciunio miał już wszystkie (a Princeska miała łzy na rzęsach), zaczął rozdawać po kolei, jak leżały...Nie preferując nawet siebie...

     Jak ważnym i kochanym trzeba być starszym Bratem, żeby doświadczyć czegoś takiego ??

     Taka miłość wyciska z człowieka łzy wzruszenia...I wywołuje uśmiech na twarzy...;o)

     Takiej MIŁOŚCI Wam życzę !! Na cały rok...Na dziesięciolecia !!

     Czystej...Pięknej...Bezinteresownej...♥


P.S. Jakby co, to Gordyjka od dwudziestu pięciu dni jest już Stypendystką ZUS-u !! Seniorką - Emerytką pełną gębą...:o)))

Ale powagi i stateczności jak nie było, tak nie ma...;o)

poniedziałek, 9 grudnia 2024

Odwołuję święta Bożego Narodzenia...

     Okna pomyte ?? NIE !!

     Porządki świąteczne zrobione ?? NIE !!

     Zakupy ogarnięte ?? NIE !!

Szczerze mówiąc, nawet menu świąteczne w niebycie...

     To cóż takiego robi Gordyjka z Panem N. ??

Hmmm...

     Zły nas opętał !! A wygórowane oczekiwania Wnucząt dodają niesamowitej energii...;o)

Teraz już pewnie się domyślacie...Opętało nas Wrzosowisko !!

     Po dziesięciu latach różnych perypetii pogodowych...Po ekspresowym pakowaniu bagaży, bo niespodziewanie zmienił się front pogodowy i nocne temperatury zapowiadały Arktykę...Po weekendowych wypadach i przerwanych wyjazdach wakacyjnych (ileż łez przez to spłynęło), bo: ulewy, burze i "rzucanie żabami"...Dziadkowie ogłosili pełną mobilizację !!

Cztery ręce i cztery łapy na pokład i do dzieła...

     Pan N. zabezpieczył nam front robót, rozpoczynając od nabycia piecyka ("Kacperek dobry duszek") i lamp akumulatorowych ("kaganki oświaty"), a potem to już było z górki...

Najpierw na różowo...


 Potem na żółto...


     A kiedy większość rozpoczynała planowanie Świąt (niektórzy już mieli nawet ubrane choinki)...Gordyjka nieopatrznie rzuciła...

     - Może zerkniemy do tych tartaków, żeby jakieś rozeznanie mieć...- Pan N. tylko na to czekał...

     "Zaglądanie" skończyło się tak...

     No i jak myśleć o myciu okien ?? O sprzątaniu ?? O świątecznym menu ??

Nie da się !!

Deski wołają z całych swoich drewnianych sił:

     "Połóżcie nas !! Połóżcie !! Chociaż kawałeczek...Pół ściany...Kilka desek..."

Echhh...

No to kładziemy...;o)

I cieszymy się jak waryjaty !! ;o)

     Lucki też się cieszy...Wrzosowisko ma pod kontrolą, a "Kacperek" spisuje się wyśmienicie, więc może drzemać do woli...;o)

     Sezon 2024 nie został zamknięty, a za trzy tygodnie zaczniemy 2025...Hmmm...

     Może by jednak te Święta odwołać ?? ;o)

piątek, 6 grudnia 2024

Górska zajawka...

     Czego brakuje w tym naszym imprezowaniu ??

Hmmm...

Bukowiny !!

I od razu uprzedzam...Na zdjęcia nie liczcie...;o)

     Połowa drogi w mlecznej mgle...Połowa ze szczękami na podłodze Icka...

     Pierwsza ewentualność wykluczała jakiekolwiek zdjęcia...Druga...Odbierała rozum i zajmowała widokami mózgownice do tego stopnia, że robienie zdjęć wcale jej nie świtało...

Wierzcie mi na słowo...Góry wyglądają nieziemsko !! ;o)

     Termy w Bukowinie też, bo nasyceni krakowskimi tłumami wybraliśmy dzień "idealnej pustki" na basenach...Ledwie kilka "sztuk" taplało się w rozproszeniu, a "posiadanie" bulgotników na wyłączność było miłym zaskoczeniem...Pewnie Naród jeszcze stoi w tych kolejkach do żarełka w Krakowie...;o)

Ale pobyt rozpoczęliśmy od ogromnej radochy...

     Co się zapisuje człowiekowi w życiorysie ??

Pierwszy krok...O którym opowiadają nam zafascynowani Rodzice...

Osiemnastka...Bo otwierają się przed nami nowe horyzonty dorosłości...

I ??

     - Poproszę dwa dla seniorów...- wypowiedział przy kasie zaklęcie Pan N. ...

     - Karta czy gotówka ?? - zapytał młody Człowiek, nie negując naszych uprawnień...

     Chichotaliśmy z godzinę na to wspomnienie...;o)

     Jesteśmy prawomocnymi Seniorami !! ;o)

     Kolejny krok w dorosłość...Bo ponoć na starość pojawiają się mądrość i rozsądek...Już się doczekać nie możemy...;o)

Aaaaa...I stateczność...Ale w to jakoś nam trudno uwierzyć...;o)

wtorek, 3 grudnia 2024

Kraków zlustrowany...;o)

     Zgodnie z kilkuletnią tradycją, "6" z przodu uświetniła wizytacja w Krakusowie...Echhh...Cóż ten Kraków ma w sobie, że od czasu do czasu "trzeba w nim być" ?? ;o)

Dodatkowego smaczku dodawał fakt, że tyle co powstał Jarmark Bożonarodzeniowy...

No to w drogę...

     Weekend...Andrzejki...Kraków...

Ło Matko i Córko !!

     Pół Narodu ruszyło świętować urodziny Gordyjki w Krakusowie !! ;o)

Najpierw korki niewyobrażalne...

Potem "pętelki" na drogach, żeby dopaść miejsce parkingowe...

     A potem ??

Tłumy...Tłumy...Tłumy...

     Od wielu lat omijamy takie skupiska wielkim łukiem...;o)

Lepiej więc, spoglądać w górę...

Na świąteczny wystrój, na majestatyczny Wawel, na Hejnalistę machającego z energią, na wieżyce "Marianka"...Wtedy te tłumy tak po "oczach" nie biją...


     Na Jarmarku języka polskiego właściwie nie słychać...Prym wiedli Węgrzy, Norwedzy i Hiszpanie...Stoiska gastronomiczne tak oblężone jakby Turyści nie jedli od kilku dni...;o)

     Tradycyjnych, regionalnych kramów...Hmmm...Kilka ?? Nawet jakieś Koło Gospodyń i Gospodarzy postanowiło zaistnieć...Ale główne tłumy przy "spożywce"...

     Kiedy po powrocie do domu przeczytałam, że ceny są kosmiczne i zniechęca to Turystów, wniosek wysnułam natychmiast...Albo autor tych wypocin nie pofatygował się na Jarmark...Albo chciał coś zjeść, ale się przez tłum nie przecisnął i medialnie postanowił go rozproszyć (ten tłum)...

     Myśmy konsumpcji nie uskuteczniali, bo mam wrodzony wstręt do zakurzonych i oplutych posiłków...;o)

Postanowiliśmy zacząć od czekolady na gorąco i ciacha...

     Wszystkie kawiarenki zajęte !! Nieliczne, wolne stoliki to rezerwacje...Przy każdym obiekcie kolejka chętnych, czyhająca aż szczęśliwcy przy stolikach skończą degustacje...

Trzeba ruszyć na rubieże...;o) Na Barbakan...;o)

Udało się...;o)

     Możemy dalej błąkać się bez celu...;o)

     Jedna pętelka...Druga pętelka...Trzecia pętelka...

     Trzeba by coś zjeść treściwego...

Wszystkie restauracje zajęte...Kelnerzy uwijają się jak w ukropie...Przy każdym obiekcie kolejki jak przy otwarciu "Biedronki"...Serio ??

     Posiłek, licząc z wyborem dania, zamówieniem, realizacją i jedzeniem, to lekko licząc 1,5 godziny...Kolejki po kilkadziesiąt osób...Nawet na "rubieżach"...;o)

     Człapaliśmy niespiesznie (bo pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł) i syciliśmy oczęta świątecznym Krakusowem...

Dopiero pod "Wafelkiem" się udało...;o)

Pychotka było...;o) A i rezydent z mięsnej łapówki bardzo był zadowolony...;o)

     Tak nam się milusio na brzuszkach zrobiło, że ruszyliśmy nad Wisełkę, sprawdzić co tam u Królowej słychać...


     A tam cisza...Spokój...Chlupie sobie Królowa miarowo...Światełka odbija...Cudna jest...