Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 1 czerwca 2025

WWW...

     Maj kręcił nami niemiłosiernie...

     Na Wrzosowisku: zakryj - odkryj, posadź - posiej, wytnij - wypiel...Ręce pełne roboty...;o)

     W Zaścianku: kup - przygotuj, spakuj - rozpakuj, wypierz - sprzątnij...Ręce pełne roboty...;o)

     Odpoczniemy w okolicach września...Trochę...;o)

     A wszystko przez czekający nas nowy projekt "WWW"...I nie o stronę internetową chodzi...

     Ale oprócz zajęć standardowych, trzeba ogarnąć "projekty w trakcie"...

No to Dziadkowie, w tak zwanym "międzyczasie", przymierzali, obcinali, przykręcali, i...

Wiecha !!

Boazeria na ścianach położona !! :o)

W Stodole zrobiło się milusio, cieplusio i cichusio...;o)

     Ale zanim Pan N. przykręcił ostatnią deseczkę, na Wrzosowisko dotarła tajemnicza przesyłka: 

Bardzo tajemnicza i bardzo ciężka...;o)

     I chociaż byliśmy przekonani, że apogeum głupoty osiągnęliśmy już dawno, ta przesyłka nam udowodniła, że z wiekiem głupota ewaluuje i pęcznieje w stopniu niewyobrażalnym...

Dwójka Emerytów postanowiła przetransportować ją, techniką egipską, na rolkach - samodzielnie...

Co nastąpiło później, nie nadaje się do publikacji...;o)

     Wysiłek mięśni był oczywisty, ale to nasze szare komórki przeszły test trudniejszy niż Mensa...

Dlaczego ??

     Bo gdzie sił brakuje (baba 50 kilo to nie jest dobry tragarz), albo ruszysz mózgownicą, albo polegniesz...;o)

Nie polegliśmy !!

Drzwi dotarły szczęśliwie (i w całości) przed stodołę...Ufff

     - Tu już mogą zostać...- wymruczał Pan N. ... - Żaden złodziej ich nie ruszy...

Nie odpowiedziałam, bo ledwie łapałam oddech...;o)

Wiedziałam jedno...Dwa takie Uparciuchy w życiu nie zostawią tych drzwi pod Stodołą, mając zaledwie kilka metrów do celu...

     Został "pryszczyk"...

     Odwrócić te drzwi "w szerz" i przejść przez otwór drzwiowy...W powietrzu...;o)

I tu należą się wielkie podziękowania Pani Fizyce...

     Kiedy drzwi stanęły na swoim miejscu, byliśmy z siebie bardzo dumni, byliśmy szczęśliwi i niewyobrażalnie zmęczeni (fizycznie i psychicznie)...

     Ale przed nami "WWW" !!

     Zegar tyka, Dziadkowie się sprężają...Marzenia trzeba realizować...;o)

niedziela, 25 maja 2025

Ale plama !! ;o)

     Czas płynie nieubłaganie i za kilka dni nasz najmłodszy Wnuk skończy 4 lata !! ;o)

     A że takiej okazji bez prezentu zostawić nie można, więc Dziadkowie postanowili...Będzie urodzinowa Wyprawa !!

     Miejscówka ?? Wiadomo, że baseny, czyli Bukowina Tatrzańska...

     Termin ?? Dzień powszedni (żeby uniknąć tłumów), nie imprezowy (Dzień Matki, Dzień Dziecka)...Trzeba się było sprężać...;o)

     Po konsultacjach na najwyższym szczeblu, z Misiowymi Rodzicami, udało się Babci wstrzelić w terminarz Tygryska...;o)

     Misiowy Tata zgłosił się na ochotnika, żeby zapewnić transport Młodego do Zaścianka, co zaowocowało dodatkiem do prezentu...Nocowanka !!

Młody przeszczęśliwy...;o)

     - To ile tych nocowanek będzie ?? - pyta Misiowy Tata przy pożegnaniu...

     - Dwadzieścia nocek !! - oświadcza Młody...

Nasze miny ??

Bezcenne...;o)

     Wypad do Bukowiny wspaniały...Dopisywały humory...Dopisywał apetyt...A wielki basen "na wyłączność" aż zapierał dech w małych płuckach...;o)

     Cztery godziny śmignęły na zegarze migusiem !! Tak szybko, że Dziadziuś pobiegł do kasy dwie minuty przed "godziną 0"...;o)

Podchodzimy do "Icka"...

     - Babciu...A gdzie jest Zaścianek ?? - pyta Tygrysek...

     - Tam...- Babcia wskazuje kierunek...- Ale my jedziemy do Misiowego Domku...- wyjaśnia Babcia...

     - Dlaczego ?? - pyta Młody...

No właśnie...Dlaczego ??

     W samochodzie robi się bardzo cichutko...Tygrysek smutnieje i przestaje szczebiotać...Kilka minut później zasypia...

     Jak my dobrze znamy te wielkie smuteczki !! Jak bardzo wtedy gniecie człowieka w okolicach serducha...Echhh...

     - To Dziadkowie dali plamę...- mruczę do Dziadka i uśmiechamy się do siebie...

sobota, 17 maja 2025

A co u bocianów ??

     Właściwie nudy...Siedzą...Siedzą...Wysiadują...;o)

     Do gniazda nie zgłosiły się jedynie Pawełki, chociaż akurat im się nie dziwię...

     Posesja, na której miały gniazdo, przeszła od zeszłego roku prawdziwą rewolucję...Chociaż przyznać trzeba, że Właściciele odczekali na ich odlot do cieplejszych krain...A potem ?? Spychacze...Kopary...Totalna zadyma...Wyrównano teren, pogłębiono stawy...Wystawiono wiatę...I przycięto konary "bocianiego" drzewa (zgodnie z upodobaniami człowieków)...

No cóż...

     Co podoba się człowiekom, niekoniecznie podoba się bocianom...Gniazdo puste...

Ale...

     Pod koniec kwietnia jedziemy na Wrzosowisko, a na słupie stoi bociek...

     Na drugi dzień jedziemy na Wrzosowisko, a na słupie stoją dwa boćki...

     Stoją i nic...Jakby je myślenica dopadła: budować gniazdo, czy nie budować ?? Oto jest pytanie...

     Potem nam Matka Natura zafundowała trzy dni wolnego, bo musiała podlać co Gordyjka posadziła...;o)

     Jedziemy na Wrzosowisko, a na słupie jest gniazdo...Tfu, tfu...Gniazdeczko...Trzy patyki na krzyż i bocian w środku, wysiaduje...

     Jakim cudem się na tych patykach trzymał ??

Nie mam pojęcia !!

     Patyków przybywało powoli, ale właściwie stan gniazda się nie zmienia...Deweloperska bieda z nędzą, jak te osławione kawalerki w Wawce...;o) Jeden bocian się mieści...;o) Jeśli mają więcej niż jedno jajo, to nie ma opcji, żeby te dzieciaki bezpiecznie się odchowały...Echhh...

     Może to wygnane Pawełki ??

Hmmm...

     Skoro teraz są sąsiadami Natki i Wawrzka, to pora na nowe imiona...Mistrzem ceremonii był Pan N. ...

     Bocianki z M2, to Nadar i Nadarka...;o)

     Teraz pozostaje trzymać kciuki i liczyć wystające łepetynki...Już niedługo...;o)

niedziela, 11 maja 2025

Zajawki kwietniowo - majowe...

        Jaka jest jedynie słuszna prawda (nie ta góralska) ??

     Emeryci na nic czasu nie mają !!

Co ewidentnie widać na gordyjskim blogu...;o)

     Od grudnia jesteśmy zakręceni jak słoik korniszonów na zimę...Niby pośpiechu nie ma (bo pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł), ale w terminarz trudno się wbić...

     Jakby Matka Natura czasem nie zawirowała w pogodzie, to zapomnielibyśmy co znaczy "poleniuchować"...Chociaż i z tym bywa różnie, bo zawsze coś nam się z nagła "urodzi"...;o)

No to czas na zajawki...

     1. Święta były spokojne i radosne zarazem, bo...

     Gościliśmy Misiową Rodzinkę, a krótki spacer z Luckim zmienił się w wielką leśną wyprawę...Wnuki postanowiły zrobić sobie sesję zdjęciową na każdym powalonym pniu...;o)

     2. Skrzydlaci przyjaciele...

     - Kiedy odpalam kamerkę, mam dziwne wrażenie, że któregoś dnia zobaczę wścibski dziób "Brygadzisty"...- rzuciłam pewnego dnia...

Pan N. zamilkł, a po chwili zapytał:

     - Może być taki ??


Ło Matko i Córko !!

     Przedstawiam naszego Brygadzistę...Kosa Rezydenta...

     To on rządzi w starym sadzie...To on asystuje Panu N. przy koszeniu trawników...To on podgląda nas zaciekawiony , przysiadając na daszkach i wyśpiewując hymny na cześć Matki Natury...To on buduje na Wrzosowisku pierwszy gniazdo...

     Podobno kosy żyją średni 2,5 roku, ale bywają osobniki, które dożywają dwudziestu lat...Sądząc po nawykach, ten jest z nami od początku...;o)

     3. Olimpiada w Zaścianku...


Na miejsca...

Gotów...

Start !!

     Pełna oprawa !! Fotoreporter uwieczniał zmagania...Kibice (niezależni) dopingowali...

Miejsce I: Princeska (z dwustumetrową przewagą),

Miejsce II : Tygrysek (czterysta metrów biegu to ogromny dystans dla czterolatka),

Miejsce III : Babcia (przeżyła !!)...;o)

     4. Wspinaczka wysokogórska...

Ponoć Babie na drabinie niepolitycznie...;o)

     A że polityka jest ostatnią rzeczą jaką bym się przejmowała, więc mam drabinę i nie waham się jej użyć...;o)

     5. Z sierściuchami zawsze jest dobra zabawa...

Pies Podorzechowy...

Kot nadrzewny...

Kabareciarze w akcji...;o)

     6. Miała Baba koguta...

Właściwie ma...;o)

     7. Trele morele...

     Lubię morele...Jak ja lubię morele !!

     Nie trudno zgadnąć, że bez morelek Wrzosowisko byłoby niepełne...

     Jedną z nich poprzednia fala mrozów przemroziła bardzo...Żal straszny, bo kwitła pięknie i można się było spodziewać pierwszych zbiorów...Echhh...

Druga...

Są !!

     Jakby co, to zinwentaryzowane i pilnowane !! ;o)

     Tylko niech się już te mrozy skończą !!

Zośka !! Do ciebie mówię !! ;o)

czwartek, 8 maja 2025

Cena życia...

     Pan N. zgłosił się na ochotnika do "pokolacyjnego" ogarnięcia Wrzosowiska...Gordyjka z Luckim wybierali się na spacer...Hmmm...

     Do dzisiaj nie wyjaśniliśmy psiej tajemnicy...Czym różni się chodzenie po Wrzosowisku bez hasła "idziemy na spacerek", a chodzenie po Wrzosowisku z hasłem "idziemy na spacerek"...Tylko Lucki umie to rozróżnić...

     Zbliżamy się do obrzeży starego sadu...Lucki jak szczeniaczek obwąchuje każde źdźbło trawy...

     - Nie mogę zejść !! - słyszę nagle donośny komunikat Ślubnego...

Ki czort ??

Kończyny Mu zanikły z przepracowania ??

Patrzę na Ślubnego jak sroka w gnat, i nijak nie ogarniam komunikatu...

Piwniczki nie zasypało...Na osy i szerszenie za późno...Lęk klaustrofobiczny dopadł Biedaka z nagła ??

Myślenicę przerywa kolejny komunikat...

     - Zawołaj Luckiego...Mamy zająca...

Ufff...

Zając nie dzik, wyprosić łatwiej...;o)

Zamieniamy się rolami...

     Pan N. z Luckim wycofują się do kuchni...Gordyjka rusza do walki z sierściuchem...

Co na to Lucki ??

Totalne oburzenie !!

On szedł na spacerek !! Spacerki są fajne !! Co to za nowe dziwactwa ??

     Pan N. wykazuje się wielką inwencją, żeby psisko porzuciło Gordyjkę samotną...;o)

A Gordyjka ??

     Rozgląda się po terenie...Pod drzwiami siedzi bieda...Tfu tfu...Zając...

     Maleństwo...Chudzina...Mokry i przerażony...

     Na gordyjskie kroki (maksymalnie wyciszone), zwierzak reaguje totalną paniką i usiłuje kruchym ciałkiem przebić stalowe drzwi, albo przebić ziemną skarpę...

     "Zając ze strachu może dostać zawału serca" - tak mówił Bieszczadzki Dziadek...

     Gordyjka susem dopada zwierzaka, mocno łapie garstkę kości w dwie ręce (w rękawicach) i...

Ło Matko i Córko !!

Ależ on wrzeszczał !!

     W życiu się nie spodziewałam, że w takim maleńkim ciałku drzemie taki wrzask...A jak łapkami przebierał, żeby się odbić "od powietrza" i zwiać w nieznane...

     "Cichutko maluchu"...- szeptała Gordyjka...- "Jeszcze moment i będziesz wolny"...

     A zając darł się, jakby obdzierali go żywcem ze skóry...;o)

     Przełożenie dłoni przez płotek, rozluźnienie uchwytu i...Sierściuch znikał w wysokiej trawie dzikiej ścieżki...

     - Już...- Gordyjka zakomunikowała zakończenie akcji Panu N. ...

     - Dałem mu dwie kostki i skórkę z boczku...- Pan N. robi rachunek psiego sumienia...

     I Gordyjka, strażniczka psiej diety, musi łyknąć to bez popitki...

     Cóż znaczą dwie kostki i skórka z boczku, wobec zagrożenia zajęczego życia ??

     Pan N. wrócił do przerwanego "okrzątania", a Gordyjka z Luckim wrócili na "spacer"...

     Psisko prostą drogą pokazało którędy zając wszedł, którędy wyszedł i gdzie ruszył w zajęczy szlak...A Gordyjka starała się usunąć z wyobraźni wizję maleńkiego zajęczaka w psiej paszczy...Ot, dwie kostki i skórka...;o) 

niedziela, 6 kwietnia 2025

Te babskie kaprysy...

Na Wrzosowisku rozległ się straszliwy wrzask Gordyjki...

     - Ślubny !! Ślubny !!

Jakby ją ktoś ze skóry obdzierał...

     Na komunikat pierwszy zareagował Lucky pędząc z zabójczą prędkością...Wiadomo...Co cztery łapy, to nie dwie nogi...;o)

Wkrótce rozległo się...

Tadammm...Tadammm...

To pędził Ślubny...

Kapelusz na bakier...Obłęd w oczach...

     - Patrz !! - rzuciła Gordyjka, wskazując odpowiedni kierunek łapkami...A szczęśliwa była ponad miarę...

     - Myślałem, że coś Ci się stało...- wydusił z siebie zdyszany Ślubny...

     - Stało się !! Nie mogłeś tego przegapić...- gordyjska radość dźwięczała w każdym słowie...

     Lucky siadł między nami i przekrzywiając łebek uważnie słuchał, co też tak ważnego się działo...

     A nad Wrzosowiskiem krążyło osiem bocianów...OSIEM BOCIANÓW !!

     Pan N. pokiwał głową nad rozsądkiem żony...Lucky wrócił pilnować jaszczurek w rosarium...Gordyjka stała i gapiła się jak zaczarowana...Na górze działo się coś dziwnego...

     Siedem bocianów było jednakowych rozmiarów i krążyło wkoło ósmego...Małego, chudego, ewidentnie wyczerpanego podróżą...Bociany "wisiały" nad Wrzosowiskiem jakby miały "pit-stopa"...

Po kilku minutach siódemka ruszyła dziarsko przed siebie, a ten chudzielec walczył z przestrzenią...Wolno...Wolniuśko...Ale do przodu...

Kiedy odległość między bocianami stawała się za duża, jeden z nich zawracał do chudzielca i "podciągał" go, tak jak maratończycy "podciągają" osłabionego kumpla z drużyny...Chudzielec odzyskiwał rytm...Asysta wracała do stada...By po kilku minutach kolejny bocian służył wsparciem...

Ten spektakl trwał dokąd nie zniknęły Gordyjce z oczu...

Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie i westchnęła...

     - Trzymaj się Mały...Już niedaleko...

     Miała nadzieję, że to bociany z "bocianiego szlaku"...Do tej pory dotarła tylko Sławka...Trzy gniazda dalej puste...Wojtusie też jeszcze w podróży...

     Chyba wyczuły, że Pani Wiosna będzie nam kaprysić...


P.S. Trzymajcie kciuki za nasze mirabelki i morelki, pięknie rozkwiecone znowu dostaną od mrozu...Śledzenie prognoz staje się naszą obsesją...;o(

poniedziałek, 24 marca 2025

Wiosna przyleciała bocianem...

     Lubię bociany...Hmmmm...A kto bocianów nie lubi ?? ;o)

     Ze smutkiem spoglądam na opuszczone gniazda i odliczam tygodnie do ich powrotu...

     W tym roku było mi lżej, bo na FB jedna z Grup ekologicznych udostępniała zdjęcia i filmy z pobytu "naszych" bocianów w Afryce...A teraz skrupulatnie znakują trasy ich powrotu do gniazd...Tęsknotka była odrobinę mniejsza...;o)

I...

     21 marca, dokładnie w pierwszy dzień Wiosny (który uczciliśmy kiełbaską z ogniska), nad "bocianim szlakiem" pojawił się Pierwszy Bocian (!!)...

Ależ była radocha w samochodzie...;o)) Szczególnie, że bociek chyba naszą tęsknotę wyczuł i długo leciał nad "Ickiem" prezentując się pięknie...Chociaż umęczony i wychudzony...

     24 marca już wiemy które gniazdo jest jego, a właściwie ich, bo dzisiaj już była parka: Michał i Michalina...(Postanowiłam oznakować jakoś te "nasze" bociany...Imiona nadałam od nazw Miejscowości, w których są gniazda)...

Drugie gniazdo: Paweł i Paula (puste)...

Trzecie gniazdo: Sławek i Sławka...Sławek rozpoczął porządki...

Czwarte gniazdo: Wawrzek i Natka (puste)...

Piąte gniazdo: Piotrek i Pietruszka (puste)...

     Szóste gniazdo nie należy do "bocianiego szlaku", więc nie wiem czy lokatorzy wrócili, ale imiona mają już od kilku lat: Wojtek i Wojtaszka...

     Teraz już będę dokładnie monitorować stan rodzinny...;o)

Na pohybel !! Koniec "bezbocianiego" czasu !!

Pani Wiosna szaleje !! ;o)) A my z Nią !! ;o))

środa, 12 marca 2025

Cudnie !!

     Żyjemy !! ;o)

     Po kołobrzeskim maratonie ruszyliśmy na południe, sprawdzić czy nam ktoś Gór nie zaiwanił...;o)

No dobra...Na hydromasaże żeśmy pojechali...;o)

A później ??

     W drodze kupna nabyliśmy odpowiednią ilość specyfików przeciwbólowych i ogłosiliśmy wielkie otwarcie sezonu wrzosowiskowego, a że Matka Natura łaskawa...

Ło Matko i Córko...I Córko i Matko...

     Przynajmniej nie musimy siedzieć nad terminarzem i analizować wszystkiego do obłędu...Fantazja niesie Seniorów...;o) (Chachamy się z tego przez cały czas - może nam kiedyś przejdzie)...;o)

Czas nabrał innego wymiaru !!

No to szalejemy, jakby jutra miało nie być...

     A nowości ??

Misiowi Rodzice obchodzili okrąglutkie urodziny...

Misiową Rodzinkę dopadła zaraza, która całą Małopolskę wycięła z obiegu (leków brakowało nawet w ościennych województwach)...

Nasz Sierściuch otrzymał logistyczne wsparcie...

     Wsiadanie do samochodu stało się udręką, bo dusza wskakiwała, a poopa przyziemiała...Wnoszenie 20 kilogramów (kołobrzeskie goferki długo się nam będą w życiorysie plątać) było zagrożeniem dla naszych kręgosłupów...

Dwa lata szukaliśmy odpowiedniego podestu, który spełniałby wszystkie nasze oczekiwania...Echhh...

     A kilka sekund po zrobieniu tego zdjęcia zauważyłam, że jeden z nitów się rozsypał...

Nerwy ??

W życiu !!

     Kupując ten podest, wiedzieliśmy, że będzie wymagał "przerobienia po naszemu", bo wykonawca nie do końca przemyślał rozwiązanie...;o)

     Coś na poprawę nastroju, żeby się nam awaria podestu po głowach nie plątała ??

     Proszę bardzo:


Kolorowe krokusiki też powoli wyglądają...;o)

     A my sprzątany, grabimy, kopiemy, sadzimy...I jest nam cudnie !!

     Czego i Wam życzymy...♥

czwartek, 27 lutego 2025

poniedziałek, 24 lutego 2025

Kołobrzeska fotorelacja...

       Ufff...To wypoczywanie jest strasznie męczące...Strasznie !!

     Skoro jednak przejechało się całą Polskę w poprzek, to nawet nie wypada siedzieć i odpoczywać...A poza tym...Do Kołobrzegu jeździmy po jod...;o)

     A jak ma być jod, to musi być otwarte Morze i okres sztormowy...No i odrobina "cywilizacji"...;o)

     Kołobrzeg "żyje" cały rok !! Dzięki Kuracjuszom...;o)

     Żeby jednak tej cywilizacji nie było za dużo, to miejscówki wybieramy na uboczach...Co prawda, tym razem "zdradziliśmy" Podczele na rzecz "Miasta", ale chodzenie zamiast jeżdżenia to było to..."Icusiowi" też należał się urlop...;o)

No to ruszamy...

Przyjechaliśmy wiosną...

     A że Zima nas lubi, więc zawróciła z północy i suto sypnęła śniegiem (że o mrozie nie wspomnę)...

     Najlepiej podziwiało się fale "przez szybkę"...Przy gorącej czekoladzie...;o)

     Tak świętowaliśmy Walentynki...♥

A Bałtyk się popisywał !! ;o)

     Lucky codziennie przysiadał przy wejściu na plażę, zaskoczony widokiem "wielkiej kałuży"...;o)

     Elegancko domknął klamrę "od Schroniska w Dolinie Chochołowskiej do mola w Kołobrzegu"...

     I krytycznie zmierzył wzrokiem mewę na deskorolce...;o)

     Obowiązkowym punktem była również ulubiona Kawiarnia Księciunia i Princeski...Luckiemu też się spodobała...;o) Piesolubni Właściciele zadbali o miski z wodą, a leżakujące sierciuchy nikomu nie przeszkadzają...;o) A kiedy poprosiliśmy o suchego gofra (na urlopach diety nie obowiązują), Pani Kelnerka chciała go zaserwować Luckiemu na wielkim talerzu (żeby się psiakowi nie wymknął)...


     Tyle zostało z pełnowymiarowego gofra...;o) Ewentualne problemy jelitowe postanowiliśmy wziąć na własne sumienia...;o) Ale się obyło bez rewolucji...;o)


Były zachody Słońca...


Były wschody Słońca...


     Czasem "Kałuża" chowała się we mgle...;o)
     Za to w promocji przypłynęły do nas łabądki, które bytują przy kołobrzeskim molo...Ewidentnie potrzebowały chwili wyciszenia...;o)


     A pożegnanie było na różowo !! Niestety zdjęcie tego nie oddaje...:o( 
     Codziennie robiliśmy średnio 18 tys. kroków (ponad 15 km)...
     Jodem napakowaliśmy się od stóp do głów...
     Malowniczych widoczków mamy pełne głowy...
I...
     W drodze powrotnej Gordyjka widziała BOCIANA !! :o)))

     Przygotowania do Wiosny uważam za zakończone...;o)

środa, 12 lutego 2025

"Jod 23" znowu nadaje...;o)

 Jak się Dziadkowie nudzą, to...


Góry "zinwentaryzowane", przyszła pora na inwentaryzację Morza...;o)


Lodowisko na plaży kusiło...;o) Kudłaty jeździł na pazurach...;o)

Nadmorskie buziole przesyłają Babcia i Dziadek...♥

sobota, 8 lutego 2025

Taka Landryna...

     Dziadek kończył przygotowania do porannego spaceru z Luckim...Babcia krzątała się w kuchni...Tygrysek był okrutnie zajęty ujeżdżaniem dziadkowej kanapy przy pomocy "resoraków"...

     - No to my idziemy... - rzucił Dziadek z przedpokoju...

     - OK... - Babcia potwierdziła przyjęcie komunikatu...

     - A gdzie ?? - zapytał Tygrysek wyrwany ze swoich ważnych zajęć...

     - Na spacerek z Luckusiem...- wyjaśnił Dziadek...

     - A kto nas przypilnuje ?? - bardzo poważnie zapytał Wnuk...

Nas ??

Babci mało bielizna nie spadła z wrażenia...;o)

Ale Tygrysek nie odpuszczał, ewidentnie zaniepokojony...

     - Kto nas będzie pilnował ??

     - Ty przypilnujesz mnie, a ja przypilnuję Ciebie...- wydusiła Babcia, dusząc się śmiechem...

A to się porobiło...

     Babcia małolat !! ;o)

     Taki komplement to jak wygrana w Lotto !! ;o)

     Wnuk przyglądał mi się długo, trawiąc uzyskaną deklarację opiekuńczą, w końcu zaakceptował zaistniały stan...

     Siadł na dziadkowej kanapie i pilnie obserwował kuchenne wyczyny Babci...Pilnował !! ;o)

     Dobrze, że chęć zabawy była silniejsza i wrócił do przerwanych zajęć...

     A Babcia chichotała odwrócona do zlewozmywaka, odmłodzona do granic niemożliwości...Pół wieku życiorysu poszło w niebyt...;o)

wtorek, 4 lutego 2025

Przygoda goni Tygryska...

     Dlaczego zawiadamiałam Misiową Mamę, że u nas "wszystko w porządku" ??

     Bo od poniedziałku swój turnus rozpoczął Tygrysek !!

     A jakby Misiowa Mama poczytała wiadomości, mogłaby mieć niepotrzebne "przeżycia"...;o)

Ale od początku...

     Wnuk bardzo pilnował swojej kolejki...Bardzo !!

Tak bardzo, że przy pomocy Misiowej Mamy...

     Upiekł i udekorował ciasto !! Przepyszne...;o)

     Posileni takimi delicjami mogliśmy ruszać w plener, czyli do Zaścianka...

Punkt pierwszy, poniedziałkowy :

     Miśkoland !!



     Gdzie jest Tygrysek ??

     Wybaczcie...Ani komórka nie miała takich możliwości technicznych...Ani Babcia nie miała takiego refleksu...Tygrysy to bardzo szybkie Koteczki !! ;o)

No to Babcia zaczęła przewidywać zdobywane korytarze...;o)



Tygrysek nie bawił się sam...;o)

I ma w Miśkolandzie ulubione miejsce...;o)

Uffff...

     Teraz obiadek i zajęcia domowe...

Na przykład takie:

     Po dwudziestu minutach idealnej ciszy w sypialce, Babcia zagląda, a Tygrysek siedzi nad tą szufladą (przystosowaną na garaż) i patrzy...

     - Co się stało ?? - pytam zaintrygowana...

     - Babciu...Ja nie wiem czym się bawić...- wyznaje zasmucony Wnuk...

     - Musisz sobie coś wybrać, żeby zacząć...- zachęcam...

     Bolesne westchnienie jest dowodem, że Tygrysek łatwo nie ma...Ale zdecydował...;o)

     Wielki przytulas przed snem był dowodem, że poniedziałek się nam udał...;o)

Punkt drugi...Wtorkowy...

To było prawdziwe wyzwanie !!

     Tygrysek pierwszy raz w życiu miał iść na łyżwy...;o)

     Był bardzo przejęty, zainteresowany i skupiony !! Przecież Starszaki ciągle opowiadają o tych łyżwach !!

     Pierwsze wrażenie ??

Ogromne !!

     Tygrysek nam zaniemówił !!

Zaczęliśmy więc, bardzo spokojnie...



     Kółeczko z Babcią...Kółeczko z Dziadkiem...Było nieźle...

No to poprzeczka w górę !!

     Poopa do góry !! Łyżwy na lód !! ;o)

     Foczka pomagała (tylko nasza foczka była w szaliczku, żeby nie zmarzła)...Babcia wspierała...Dziadek uwieczniał...;o)

     Pierwsze kroki zrobione !!

I powiem szczerze...Ma Chłopak dar !! ♥

Chociaż sam stwierdził:

     "- Wiesz Babciu...To jest trudne !! Ten lód jest za śliski !!"...Koniec cytatu...;o)

No i koniec fotorelacji, bo...

     Babcia wymyśliła durnowatą zabawę...

     Tygrysek siadł na foczkę, Dziadek uciekał, a Babcia z Tygryskiem Go gonili...

Echhh...

     "Szybciej Babcia !! Szybciej !! "

     "Za Dziadziusiem !!"

     Nawet tygryskowe łyżewki wylądowały na lodzie, żeby nam tej "szybkości" dołożyć...;o)

Nie powiem, po czym Babci spływał pot i gdzie lądował...;o)

     A że na lodowisku Gordyjkę dopada jakiś amok intelektualny, więc dołożyła Wnukowi kolejną atrakcję...

     Pełen pęd za Dziadkiem i...Driftowanie !!

Śmiech i okrzyki radości unosiły się nad taflą zaściankowego lodowiska...;o)

     Dziadek ledwie żywy...Babcia ledwie żywa...Tygrysek lekko zmarznięty, ale zachwycony...

Chyba bakcyl zaszczepiony...;o)

     Co można robić wieczorami po takim wysiłku ??

     Można zagrać w szachy !! Albo w "wilka i owce"...Tygrysek bardzo lubi, a Dziadek nieustannie czeka na Partnera...;o) Chłopaki się dobrali...;o)

Punkt trzeci...Środowy...

     Dzień wyciszenia, żeby Misiowi Rodzice nie mieli "szaleństwa"...

A co najlepiej łagodzi obyczaje ??

     Muzyka !!

Na to też Dziadziuś czeka...;o)

     Ale to był dzień "piżamowca"...Spokojny...Zabawowy...Na luziku...

Pod wieczór...

     - Trzeba się ubrać, bo zaraz jedziemy...- zakomunikowałam Wnukowi...

     - Gdzie ?? - oznaczało gotowość na kolejną przygodę...

     - Do Twojego domku...- wyjaśniłam...

     - Już ?! Miałem być dwie nocki !! - i pojawił się niebezpieczny bananek w drugą stronę...- Princeska była...- zaczął Tygrysek i nagły błysk w oczach świadczył, że doliczył się "sprawiedliwości"...;o)

     I ferie się skończyły...Przynajmniej dla Dziadków się skończyły...;o) Misiowi Rodzice zrezygnowali ze swojego turnusu, bo (ponoć), Starszaki za bardzo szalały...;o)

sobota, 1 lutego 2025

Babcina obława z psem wielce tropiącym...

     W poniedziałkowy wieczór wyszła Gordyjka z Luckim na spacer...Milusio (bo cieplej)...

     "Zadzwonię do Pani B." - myśli Gordyjka - bo nam ostatnio pogaduchy nie wyszły (na turnusie była Princeska)...Pewnie się Bidulce na L4 nudzi (Pani B. przeszła operację oka - co wiadomo, w pogaduchach nie przeszkadza)...

     Dla tych, co nie bardzo pamiętają, kim jest Pani B. ...To moja Przyjaciółka od zawsze...;o)

Ledwie zaczęłyśmy klachanie...

     - Czekaj moment, bo osiedlowe chłopaki chyba pod choinkę drony podostawali...Straszny hałas mam nad głową...Nic Cię nie słyszę...- przerywam Dzielnej Kobiecie wypowiedź...

A w koło brrrmmm brrrmmmm brrrmmmm...Mało uszy nie odpadną...

Lata toto w koło i tylko hałas robi !!

     Wyrwałam się po chwili z tego tumultu i deliberujemy z Przyjaciółką dalej...;o)

A te skrzydlate bestie jakby się na nas uparły, bo po chwili znowu mi nad głową jazgoczą...

Utrapienie !!

     - To chyba prawem zabronione ?? - pyta w cichszym momencie Pani B.

     - Dużo jest zabronionych rzeczy, a baranów jeszcze więcej...- kwituję, spoglądając za oddalającym się "latadłem"...

Poza obrębem Osiedla zrobiło się odrobinę ciszej...

     Drepczę powolutku okolicznymi uliczkami...Osiemnasta wybiła, więc ciemnica zimowa panuje...Dyskusja trwa w najlepsze...

     - Chyba jednak coś się dzieje, bo minął mnie radiowóz...- składam sprawozdanie Pani B. - Chyba po lesie nie jeździli ?? - pytam Przyjaciółkę, jakby w tej materii była Ekspertką...

Ale zanim uzyskuję odpowiedź...

     - Na 100% coś się dzieje...Następny jedzie...Leśną drogą...- musimy z Luckim drogi ustąpić, bo się taka karawana na tej drodze nie zmieści...

     Kiedy minął nas policyjny bus i jeszcze jeden radiowóz, pewność miałam na 300%, że jakieś niecodzienne zjawisko nastąpiło w okolicy...To nie są tereny przez Policję patrolowane namiętnie...

     Póki co, debata przyjacielska ważniejsza...;o)

     Po zakończeniu rozmowy i powrocie do domu, wymieniłam kilka zdań tematycznych z Panem N. i uzgodniliśmy zgodnie, że się szczegółów z prasy lokalnej dowiemy za kilka dni...;o)

Na drugi dzień rano...

     - To była obława na nożownika !! - informuje mnie Ślubny (z niewyraźną miną)...- wszystkie portale zapchane Zaściankiem...- "W akcji udział brały drony, helikopter i psy tropiące" - czyta Pan N.

     - No jasne, że psy tropiące... - potwierdzam...- A o Babci Gordyjce nic nie wtrącili ?? - pytam...

Luckiego zauważyli !! A ja to pikuś ??

     Toż w samym centrum obławy działałam !! A właściwie działaliśmy w trójkę !! Ja, Lucki i Pani B. ...

     Kilka godzin później Zaścianek rozbrzmiewał syrenami policyjnymi, a wszystkie radiowozy jechały w jednym kierunku...Nożownik został ujęty w Markecie...

     Zapobiegawczo...Zanim Media się rozpaliły...Wysłałam SMS-a do Pani B., że była "nausznym" Świadkiem obławy na nożownika...I do Misiowej Mamy, że u nas wszystko w porządku...;o)

     O babcinych wyczynach milczałam zapobiegawczo...;o)


P.S. Nad Zaściankiem Dobre Duchy czuwały, że nie skończyło się to gorzej...Wtorek w Markecie to "dzień Seniora"...

środa, 29 stycznia 2025

Zakrzywienie czasoprzestrzeni, czyli Dziadkowie na gigancie...

     Po dwóch turnusach Dziadkowie zarządzili przerwę w realizowaniu wypoczynku feryjnego...

     "Jak mus to mus" - decyzję przyjęły "na klatę" Wnuki, a Dziadkowie...

     W 2023 roku otrzymaliśmy od Misiowej Rodzinki voucher na "magiczną kolację"...

     Wiosna już była zorganizowana, lato - wiadomo, Wrzosowisko wygrywa z każdą atrakcją...

     - Ogarniemy to na rocznicę ślubu... - zaplanowała Gordyjka...(sierpień, wrzesień)

Wchodzę na panel rezerwacyjny...Lipa...Krakowa znaleźć nie mogę, a do Gdańska kawałek...

     - Spróbujemy na Twoje urodziny...- oświadczyłam Panu N. ...(październik)

Wchodzę na panel rezerwacyjny...Lipa...Kraków znowu nieobecny...Trzy Miasta...Do każdego kawał drogi...Echhh...

     - Trzeba spróbować na moje urodziny... - wymruczałam poirytowana...(listopad)

Znowu na panelu trzy Miasta, ale żadne z nich nie jest Krakowem...Totalna lipa !!

     Dzwonię to organizatora...

     - Kraków ?? Bywa, że w jeden dzień schodzi...Czasem bywa przez dwa dni...Niech Pani próbuje jak wrzucamy, w połowie miesiąca... - informuje mnie miły głos w słuchawce...

Spoglądam na datownik...16-ty listopad !! Echhh...

     Piętnastego grudnia do porannej kawy loguję się na panel...Jest !! Jest Kraków utracony !! ;o)

Aż mi się łapy z przejęcia trzęsą...Kawa stygnie w samotności...

Wydruk...I mamy !!

     26 stycznia 2025...;o)

No to przerwa z "feriowaniu" po takich przejściach być musiała...;o)

     Restauracja pod kominkiem...Ulica Bracka...(Deszcz nie padał)...

Wnętrza piwnicy klimatyczne...

     W magicznej kolacji bierze udział dziesięć par...I Magik, oczywiście...;o)

Sztuczki karciane...Totalny relaks...;o)

I kolacja...

     Carpaccio z pieczonego buraka...

     Zachichotaliśmy na wspomnienie niedawnych degustacji...;o) Pojeść nie pojesz, ale ile się uśmiejesz...;o)

Odrobina magii, żebyśmy z klimatu nie wyszli...

     Danie główne...

     Pieczona kaczka, pieczone jabłka, kopytka i czerwona kapusta...Kopytkami Gordyjkę ujęli...Kaczkę, no cóż, zjadłam...;o)

     Pan Magik dalej nas oczarowywał (sympatyczny Chłopak z dowcipem)...

     I deserek...A wiadomo, że Gordyjki deserki lubią bardzo...;o)

     Fondant (czekoladowe ciastko z płynną czekoladą) i lody waniliowe...

Milusie to było...;o)

Obsługa sympatyczna, impreza udana...Z jednym zastrzeżeniem...

     Piwnica jak to piwnica...Ziąb przenikał do kości...Wyszłam ze zmarzniętym nosem i dłońmi...Niemiłe uczucie jak na pobyt w restauracji...Gazowe piecyki były porozstawiane, ale grzanie na poziomie mizernym lub wcale...Ewidentnie restauracja na upalne, letnie dni...;o)

     Ale wieczór bardzo miły, relaks zaliczony, Dziadkowie "odchamieni"...;o)

     Wracamy na utarte tory...Od poniedziałku rządy Tygryska...;o)