Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

wtorek, 27 września 2022

Komunikat z ostatniej chwili !!

     Dzwoni telefon...

Pan N. spogląda na wyświetlacz i czerwienieje...

Już wiem Kto dzwoni...;o)

     - Autko żyje !! - wykrzykuje Pan Mechanik...- Już w piątek było zrobione, ale chciałem je sprawdzić, a czasu nie było...I przechodzi do sprawozdania, co, ile i za ile...

A my z wypiekami na twarzach słyszymy tylko jedno:


Nagusek żyje !!

I jutro wraca do domciu...;o)


     Nie wiem jak Wam, ale nam kciuki zdrętwiały od zaciskania...;o)

wtorek, 20 września 2022

O psie. który jeździł lawetą...

     Wrzesień rozpoczęliśmy z przytupem...

Pan N. najpierw zrobił wielki bałagan...


Potem ten bałagan kontrolował...


A potem zapomnieliśmy zrobić zdjęcia, jak już było "posprzątane"...;o)

No cóż...Na Wrzosowisku dostajemy takiej "głupawki", że medycyna jest bezradna...

     Pan N. znalazł sobie dodatkowe zajęcie...Razem z Luckim chodzą na grzyby...Nie, żeby jakoś specjalnie, o świcie, z koszykami itd...Oni chodzą do lasu "na psie siku" i zbierają grzyby przy ścieżkach...


     Teraz już na 100% wiem, że TV kłamie...Na początku września "fachowcy" na wszystkich kanałach ogłaszali, że "grzybów nie ma i nie będzie", bo aura nie sprzyja...Hmmm...Wychodzi na to, że ani aura, ani grzyby o tym nie wiedziały...;o)


Gordyjce doszło nowe "hobby"...Codziennie obiera grzyby...;o)

A na Wrzosowisku usiłuje dogonić czas...


     "Wiosenne" malowanie płotu weszło w harmonogram z jesiennym palikowaniem pod zimowe osłony...


Świdośliwy już przygotowane...


     Tlenowce bezwstydnie popisują się jeszcze soczystą zielenią...(W zeszłym roku o tej porze "spalił" je pierwszy przymrozek i nie dawaliśmy im wielkich szans na przeżycie)...


     Nasz "las" powolutku rośnie...Nawet świąteczny świerczek po zastosowaniu "pampersa" z trawy pozbierał się w sobie i postanowił przeżyć w tych ekstremalnych warunkach...

     Piękny był ten 1-wszy września...Prawda ??

     W powrotnej drodze zatrzymaliśmy się w sąsiednim miasteczku...Zakupy zrobione...Kanapki "powrotowe " pożarte...W myślach układam plan obróbki plonów, które wieziemy...Nagle "nagusek" milknie...

Spoglądamy na siebie z Panem N. i już wiemy...Ten dzień zakończy się inaczej niż planowaliśmy...

Spychamy autko z głównej drogi...Pan N. usiłuje obudzić waleczne serducho naszego pojazdu...Martwa cisza...

     Po 16-tu latach bezawaryjnego użytkowania "nagusek" zamarł...

     Telefon do naszego "Anioła Stróża", bo przecież nikt nie pamięta co ma w polisie po tylu latach, a Anioły pamiętają wszystko (i zawsze mogą zerknąć w polisę)...

I po 40-tu minutach nasze chore autko ładujemy na lawetę...

Echhh...

     Jedzie laweta, na lawecie "nagusek", a w "nagusku" ?? Lucky !!

     Dopiero w domu zdaliśmy sobie sprawę, że ta chwila powinna być uwieczniona...Lucky "samodzielnie" jechał samochodem !!

Na początku jakieś zainteresowanie okazywał, siedział, wyglądał...Ale potem zasnął tak, że go Pan N. na warsztatowym parkingu musiał budzić...;o)

     To było 60-siąt trudnych kilometrów...Nasze mózgi pracowały na najwyższych obrotach...Ale lawetą kierował przesympatyczny Pan i "stary" praktyk...Widząc rozpacz wypisaną na naszych twarzach caluśką drogę "nadawał"...Sympatycznie nadawał...Głównie o pieskach (sam ma kilka) podziwiając zachowanie, spokój i dyscyplinę Luckiego...Nawet zaproponował postój, żeby sprawdzić samopoczucie naszego "sierściucha"...

     Jak bardzo przeżyliśmy awarię naszego niezawodnego autka ??

     Przez czterdzieści osiem godzin byliśmy w stanie "agonii"...Nawet Lucky, wyczuwając nasz niepokój zaliczył biegunkę...

     Niestety...Diagnozy jeszcze nie znamy, bo nasi Mechanicy są zawsze bardzo zajęci, a tym razem wcisnęliśmy się "bez terminu"...Musimy czekać na "wyrok"...

Ale...

Przecież Pan N. dojeżdża do pracy samochodem...Na Wrzosowisko mamy 100 kilometrów...Co dalej ??

     To była prawdziwie mistrzowska akcja logistyczna...;o)

     Pierworodny przeszedł na pracę zdalną...Synowa przerzuciła się na auto Męża...Dziadkowie dostali cztery kółka Synowej...

     Bądźmy realistami...To było rozwiązanie na godziny...No...Może na kilka dni...Taka zadyma dezorganizowała życie totalnie...

Trzeba działać !!

     6 września nasza Rodzinka powiększyła się o "Icka"...Małe, białe śmigadełko...O uroczym numerze rejestracyjnym, który dzięki nowym przepisom mogliśmy zatrzymać...Mamy "krzyczącego Icka"!!;o)

     Świat wrócił do równowagi...Prawie...

     Co kilka dni odwiedzamy "naguska" na warsztatowym parkingu (jak chorego w szpitalu)...Szesnaście lat...Zjeździł z nami całą Polskę...Zjeździł kawał Europy...Wspinał się na szczyty Alp...Parkował przy plażach Bałtyku...Kawał historii...

Echhh...  

środa, 14 września 2022

Sierpniowe itd...

     Połowa września, a ja jeszcze wakacji nie skończyłam...Echhh...

Jak upływał gordyjski sierpień ??

Jak na karuzeli...

Wrzosowisko - zbieranie plonów...

Dom - obróbka zbiorów...

Wrzosowisko - zbieranie plonów...itd...

     Matka Natura nieźle się przyłożyła, żebym się czasem nie nudziła...;o)

Co poza tym ??

     10-tego sierpnia obchodziliśmy U-Rodziny Luckiego...Trzecie U-Rodziny...;o)


     Nieodmiennie nas fascynuje fakt, jak mądry może być pies...;o)

     A Lucky nam udowadnia, że "samouki" zasługują na wiele dyplomów "Psiorbony" (psiej Sorbony)...;o)

Wrzosowisko - zbieranie plonów...

Dom - obróbka zbiorów...

Wrzosowisko - zbieranie plonów...itd...

     24-tego sierpnia nasza Princeska skończyła 5lat !!


     Wśród wielu talentów, jakie już nam Wnusia ukazała, na pierwsze miejsce wysuwa się talent do bezkompromisowych negocjacji...;o)

     Jakby ktoś potrzebował rozmiękczyć głaz, albo sprzedać piasek na pustyni, to polecam Jej usługi...;o)

Wrzosowisko - zbieranie plonów...

Dom - obróbka zbiorów...

Wrzosowisko - zbieranie plonów...

Dom...

     - Zamknęli naszą Knajpkę w Krakowie... - rzucił pewnego wieczoru Pan N.

     - To będzie bieda...- odpowiedziałam pochłonięta krojeniem jakiegoś "przydasia"...

     - Ale mają jeszcze jedną...Też niedaleko Rynku...- kontynuował Ślubny...

     - To dobrze...- wymruczałam...

     - Wyślę Ci namiary...- entuzjastycznie oznajmił Pan N.

     - Echhh...- pomyślałam...

     Wieczorem spojrzałam na pocztę, linka otworzyłam, stronkę obejrzałam, menu przeczytałam...

     - Wygląda zachęcająco...- podsumowałam...

     Pan N. spojrzał na mnie wymownie, a Jego wzrok mówił: " Kobieto !! Oprzytomniej !!"...

Kobieta (niby ja), jednak dalej błądziła myślami między słoikami, a suszonkami...

     - Rocznicę Ślubu mamy !! - dotarł do mnie mężowski komunikat...

     - Oooooo...To dlatego mi ten Kraków reklamujesz... - olśnienie...;o)

Można powiedzieć, że nasza 38-ma rocznica Ślubu była słoikowa...;o)

Całkiem rozum w słoikach zamknęłam...

     Ale skoro mamy pretekst, żeby jechać do Krakusowa ??


No to pojechaliśmy...;o)

     Upał był taki, że Smok Wawelski ściągnął skórę, a Adaś na Rynku wachlował połami swojej przydługiej peleryny...Postanowiliśmy iść "krakowskim szlakiem cieniowym"...;o)

Poruszaliśmy się tylko tam gdzie był cień...;o)

Dało się wytrzymać...

     Sprawdziliśmy "nasze kąty" i kilka nowych, do których cień nas zaprowadził, a Przewodnicy by pewnie ominęli jako nieistotne...

Potem była rocznicowa obiadokolacja...



     Restauracja nazywa się Stara Kuchnia (ul. św. Tomasza 8) i dobrze karmi...;o) Ceny są przyzwoite, a Obsługa sympatyczna i życzliwa...;o)

Nie reklamuję, podpowiadam, jakby ktoś głodny strawy szukał i wytchnienia...;o)

     Najedzeni "po kokardy" postanowiliśmy szukać wytchnienia w parku...Chociaż sam pomysł wydawał się karkołomny...

Upał...Kraków...Ławka w cieniu ??

I tu zadanie dla Socjologów...

     35 stopni...Nie ma czym oddychać...Uliczki zatłoczone...Na Rynku kipisz ludzka...Pod ścianami, w cieniu, ustawieni oczekujący na miejsca pod parasolami (ale dalej w słońcu)...

Wchodzimy do parku, a tutaj ledwie 1/3 ławeczek zajęta...

Przyjemny chłód...Listeczki drgają na wietrze...Bajka !!

     Czyżby Człowieki zatraciły instynkt samozachowawczy ??

     Wieczór zakończyliśmy pyszną mrożoną kawą...Wróciliśmy do stęsknionego psa...

     Pomyślałam, że fajnie mieć dwie rocznice Ślubu...;o) Zawsze można się podpiąć pod jakieś niespodzianki...;o)

     I co było dalej ??

Wrzosowisko - zbiór plonów...

Dom - obróbka zbiorów...itd...;o)