Ależ się równiutko wbiłam 4-tego...;o) No cóż...
Może to wina Matki Natury, bo pięknie "kręci" pogodą i wysysa z nas ostatnie siły ??
A może winny jest Ojciec Czas, który dokłada nam lat niwelując możliwości fizyczne ??
Bo przecież nie jest to wina szaleństwa jakie nas opętało...;o)
Każdą wolną chwilę spędzamy na Wrzosowisku, a jak nam mało, to dokładamy sobie wolnych chwil, żeby spędzać je na Wrzosowisku...
Na początku września "doświętowaliśmy" kolejną rocznicę ślubu...W ramach obchodów pojechaliśmy na zakupy...;o) Łażenie po sklepach nigdy nie było naszym ulubionym zajęciem, ale jako "świętowanie" nieźle się sprawdziło...Zmiana "środowiska naturalnego" zawsze się sprawdza...;o)
Potem świętowaliśmy Dziewiąte Urodziny Księciunia (połączone z nockowaniem u Dziadków), więc było radośnie, bardzo radośnie, super radośnie...;o)
I tyle tych rozrywek...
Wrzosowisko...Wrzosowisko...Wrzosowisko...
Spróbowaliśmy pierwszych naszych jabłuszek...
Urządziliśmy kącik "Nawiedzonej Ogrodniczki"...
I chociaż teraz czas na dynie i włoskie orzechy, ja zbieranie plonów zaczynam od fasolki szparagowej i...
Szczerze mówiąc to nie bardzo mam czas na jesienne porządkowanie, bo ciągle coś zbieram...A jak pozbieram, to trzeba to "przerobić" i tak w kółko...Zaściankowy balkon wygląda jak jarzyniak przed otwarciem, a mnie skóra na grzbiecie drętwieje jak widzę słoiki i słyszę dźwięk suszarki...
Byłoby cudnie, ale...
Od trzech tygodnie Lucky jest chory...To wokół niego teraz krążą nasze myśli i starania...
Nasz super aktywny psiak ma problemy z chodzeniem...
Diagnostyka jest w trakcie, więc niewiele jeszcze wiem...Ciągle żyję nadzieją, że to nie "koński ogon" i obejdzie się bez operacji i cierpienia...Że wystarczy suplementacja na stawy, orteza wspomagająca wchodzenie po schodach i skarpetki z ABS-sami do chodzenia po domu...Wizji raczyska atakującego kręgosłup nawet do siebie nie dopuszczam...Badanie krwi z rozmazem wyszło nieźle, więc się trzymam tego jak tonący brzytwy...Jeszcze USG i RTG, i będziemy wiedzieli co się w psie dzieje...Każdy lepszy dzień witamy jak promyk nadziei...
Taki słodko-gorzki był ten nasz wrzesień...Może październik przyniesie lepsze nowiny...
No cóż...Pożyjemy...Zobaczymy...;o)
Tak to już jest w życiu że radość ze smutkiem się przeplata. Dużo zdrówka dla psinki, wszystkiego dobrego dla Was. Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękujemy...;o)
UsuńBiedny Lucky, a wy przy nim, cieplutkie myśli ślę w waszym kierunku ze szczególnym uwzględnieniem psiny, niech mu się polepszy i to szybko!!!
OdpowiedzUsuńTruskawki też jeszcze jemy ino my kupne, to dlatego że kisiel z nich gotuję, na dobrą kondycję jelitek, moją i brata mego ;)
Trzym się i nadawaj chociażby z częstotliwością miesięczną, ja ostatnio też mniej więcej z tą częstotliwością nadaję :)
Tak "wersja" nie ma opcji "szybko"...Ale niech będzie lepiej...;o)
UsuńDo tej pory jadaliśmy "na sztuki", w tym roku pogoda jest "truskawkowa", dojrzewają z prędkością światła...;o)
Mam jeszcze jeden powód milczenia, ale jeszcze go nie zdradzę...;o)
Oj, to niedobrze, trzymam kciuki za Luckego, da chłopak radę, z waszą miłością
OdpowiedzUsuńmusi!
jotka
Tej wersji będę się trzymać...;o)
UsuńDla Księciunia najlepsze życzenia z okazji Urodzin, a dla Was z racji rocznicy. Niech Lucky zdrowieje o oby rzeczywiście październik okazał się pomyślniejszy. Uściski.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękujemy za hurtowe życzenia...;o)
Usuń