Echhh...
To właściwie wcale nie była wizyta towarzyska...
Kilka dni temu umówiliśmy się dokładnie...Dzień...Godzina...Z reguły szanujemy swój czas, bo oboje znamy jego wartość...
Kiedy więc domofon zadzwonił, szłam na pewniaka...
- To ja...- usłyszałam znany głos...- Z rodziną...
Uśmiechnęłam się pod nosem...
Pewnie wracają od Wnuka i Żona zapałała chęcią odwiedzin "u dorosłego człowieka"...
Drzwi otworzyłam kiedy doszli do półpiętra i...
Zamarłam...
No tak...
Rodzinka w komplecie...
On, Ona i piesa...
Piesa nie byle jaka...Piesa rozmiarów XL...
Na czworaka sięga mi do połowy uda...Rozmiarów na "dwojaka" starałam się nie sprawdzać...Na ringu pewnie byśmy były w tej samej wadze...
Żeby nie zakłócać matematyczno-ekonomicznego charakteru wizyty starałam się obecność czworonoga z mózgu wykluczyć...
Sterta papierów do podpisania, ostemplowania i omówienia...
Sierściuch nam w tym nie pomoże...
Ale wiecie jak to jest...
Papiery ogarniam, a na piesa zerkam...
Mam złe doświadczenia z takich wizyt...
Nie mogę powiedzieć...Piesowaty był wyjątkowo grzeczny...
Ale...
Co skłania ludzi do składania wizyt w takiej formie ?? Nawet tych wizyt z gruntu towarzyskich ??
Jestem piesolubna do obłędu, ale tego nigdy nie pojmowałam i pewnie już nie pojmę...
Dlaczego wykształceni Ludzie, na poziomie, "walą" taką gafę i nawet się nie zająkną ??
Nigdy nie widziałam, żeby w gościnę ktoś przychodził z kotem, chomikiem albo rybkami...Ale z psem można ??
- Powinniście sobie sprawić psa !! - oznajmiła w pewnym momencie Pani Żona...
Podniosłam łepetynę znad papierów, "Zły" na ramieniu aż czkawki dostał ze śmiechu, ale odpowiedziałam z niesamowitym spokojem...
- Nigdy więcej takiej miłości...
Chociaż pod językiem trzymałam...
- I pewnie przyjechać z rewizytą...;o)
No tak, ludziom czasami się wydaje , że jak oni lubią to my też musimy...
OdpowiedzUsuńUszczęśliwianie w psim wydaniu...;o)
UsuńSkoro pies to członek rodziny, to jak szliśmy w odwiedziny do rodziny to zawsze zabieraliśmy wpierw naszego piesa Darka, a potem Morusa i rodzinka nie miała zastrzeżeń, a nawet przeciwnie, wyglądało na to że byli zadowoleni :) Z kotem w odwiedziny nie chodzimy ;)
OdpowiedzUsuńJeśli członek rodziny i rodzinne odwiedziny to proszę bardzo, mój Ojciec bywał bardzo oburzony kiedy Cezarego zostawialiśmy w domu (chociaż specjalnie piesolubny nie był)...;o)
UsuńDyskryminacja kotowatych !! ;o)
Zazwyczaj pytam czy mogę psicę wziąć w gości :) a jak mam być szczera to bardziej ufam psom XL niż tym XS
OdpowiedzUsuńO właśnie !! Jedno krótkie pytanie i problem przestaje istnieć...;o)
UsuńJa mam kiepskie doświadczenia z XL-ami...Jeden zdemolował mi mieszkanie, drugi wytłukł zastawę stołową...Dlatego miałam tego "zeza" przy papierach...;o)
Mogli chociaż zapytać, czy mogą z psem XL ;)
OdpowiedzUsuńMogli...;o)
UsuńLudzie to potrafią... Fakt, jedno małe pytanie i byłoby lepiej.
OdpowiedzUsuńAle swoją drogą, to dlaczego nie z królikiem albo ptaszkami? To siedzi w klatce... No chociaż ptaki to drą dzioby, ale króliki są ciche.:))) Ciche i grzeczne są także najedzone węże...:)))
He, he
UsuńByle to nie była para królików, bo wiesz...Królik wiele może...;o) Wizyta się przeciągnie, królików przybędzie i konflikt gotowy...;o)
UsuńPrzyomniała mi się również taka rodzinna wizyta z "cziłałą"... A ja byłam w posiadaniu, (albo ON posiadał mnie), kota Filemona... Cyrk na kółkach.
OdpowiedzUsuńMiewałam "psie" wizyty kiedy rządził u nas Cezary...Kiepsko je wspominam...;o)
UsuńMoże faktycznie powinnaś się wybrać z rewizytą. A nie masz jakiegoś cielaczka? hiihihihi
OdpowiedzUsuńMuszę rozważyć ewentualny transport z Wrzosowiska !! Myślisz, że Sąsiad pożyczy tej jałóweczki co nas odwiedza ?? ;o)
Usuń