Ratujcie mnie we dwóch bo jeden nie da rady…
Orzesz…(ko)…
Tak
się porobiło, że totalnie na nic nie mam czasu, a jeśli już odrobina tego czasu
się znajdzie to na nic nie mam siły…
Zawsze byłam przekonana, że w moją „dobę” niczego
już wcisnąć siły nie ma…
Hmmm…Durna ze mnie baba…
Życie pokazało, że do tej pory
to ja leniowałam się przepisowo, nie robiąc nic, albo prawie nic…
Teraz to wiem…
Etap
remontowo-odświeżający mamy właściwie na finiszu, więc źle nie jest, z etapu
porządkowo- cywilizacyjnego też pozostało zasadniczo kilka szczegółów…
Wedle
planu strategicznego wiechę wywiesimy w niedzielę…Może w „Palmową”, ale że w
niedzielę to pewne…
Świat sobie człapie wolniutko obok nas, a my upaprani
farbami, fugami i innymi gipsami usiłujemy wykrzesać z siebie jeszcze odrobinę
sił…Sił, dodam, ukrytych niczym te nasze „łupki” co to podobno gdzieś są…
Czy
poza pracą mamy jakieś rozrywki ??
Oczywiście !!
Choćby nasze obowiązki paliły
nas w oczy niewykonaniem planu to 90 (albo 120) minut meczu jest wycięte od wszelkich
czynności…
Co prawda Naszych już dawno nie ma, ale dobrej piłki nigdy dość…
Jak
poszło Naszym ??
Hmmm…
Najprościej by było powiedzieć „jak zawsze”…
A tak
precyzyjniej, to tym razem zgodzę się z Panem Tomaszewskim…
Mecz z Rosjanami
kosztował nas zbyt wiele…To nie był mecz…To była emocjonalna demolka…Rosjan z
resztą też…
A jak siadają emocje to nie ma siły fizycznej, która by dała radę
nogi pociągnąć…
Pan Smuda poległ był…
Może nie trupem zimnym (nie daj Boże), ale
trupem trenerskim…
Ostatni gwizdek na meczu z Czechami był jak gwóźdź do Jego
trenerskiej trumny…
I jak na niedoszłego nieboszczyka Pan Smuda znikł…
No i to moi
Mili jest dowód, że się na selekcjonera naszej Kadry nie nadawał…
Jak można było
pozostawić swoich Chłopaków ??
Jak można było nie stanąć przed Kibicami ??
Załamanie…Depresja…Rozbicie…
A kicha !!
Albo się jest Trenerem i się za coś tam
odpowiada, również moralnie, albo się jest lebiegą i ucieka się lizać rany u
Teściowej (musi to być wyjątkowa Teściowa, bo ledwie trzy dni potrzebowała,
żeby Pana Smudę na nogi postawić)…
Wyszedł z ukrycia i obwieścił, że nie ma za
co przepraszać…
Orzesz…(ko)…
Panie Smuda…Masz Pan za co przepraszać…
I to nawet
bardzo !!
Masz Pan przeprosić Naszą Reprezentację, że zachował się Pan
karygodnie, że opuścił Ich Pan w najcięższej być może chwili życia, że pozostawił
Ich Pan udowadniając, że nigdy nie byliście Drużyną…
Mecze się wygrywa, albo
przegrywa, ale przegrać też można z podniesioną głową…
Co się działo z Naszą
reprezentacją ??
Nie wiem, i nie wyobrażam sobie co mogło się dziać w Ich
głowach…
Mnie było po prostu przykro i żal…Może to uczucia macierzyńskie jakoweś się we mnie odezwały, bo nad "Sierotami" zawsze moje serducho się litowało...
Nic się nie stało ??
Stało się…
Jeśli
Trener opuszcza swoją Drużynę, to znaczy, że nigdy na Nią nie zasługiwał…
P.S. Podobno w mediach panuje istny szał na „strefy Kibiców”,
więc i ja naszej w tajemnicy trzymać nie będę…
Takiej „strefy” to Wy nie macie…;o)