Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 6 kwietnia 2025

Te babskie kaprysy...

Na Wrzosowisku rozległ się straszliwy wrzask Gordyjki...

     - Ślubny !! Ślubny !!

Jakby ją ktoś ze skóry obdzierał...

     Na komunikat pierwszy zareagował Lucky pędząc z zabójczą prędkością...Wiadomo...Co cztery łapy, to nie dwie nogi...;o)

Wkrótce rozległo się...

Tadammm...Tadammm...

To pędził Ślubny...

Kapelusz na bakier...Obłęd w oczach...

     - Patrz !! - rzuciła Gordyjka, wskazując odpowiedni kierunek łapkami...A szczęśliwa była ponad miarę...

     - Myślałem, że coś Ci się stało...- wydusił z siebie zdyszany Ślubny...

     - Stało się !! Nie mogłeś tego przegapić...- gordyjska radość dźwięczała w każdym słowie...

     Lucky siadł między nami i przekrzywiając łebek uważnie słuchał, co też tak ważnego się działo...

     A nad Wrzosowiskiem krążyło osiem bocianów...OSIEM BOCIANÓW !!

     Pan N. pokiwał głową nad rozsądkiem żony...Lucky wrócił pilnować jaszczurek w rosarium...Gordyjka stała i gapiła się jak zaczarowana...Na górze działo się coś dziwnego...

     Siedem bocianów było jednakowych rozmiarów i krążyło wkoło ósmego...Małego, chudego, ewidentnie wyczerpanego podróżą...Bociany "wisiały" nad Wrzosowiskiem jakby miały "pit-stopa"...

Po kilku minutach siódemka ruszyła dziarsko przed siebie, a ten chudzielec walczył z przestrzenią...Wolno...Wolniuśko...Ale do przodu...

Kiedy odległość między bocianami stawała się za duża, jeden z nich zawracał do chudzielca i "podciągał" go, tak jak maratończycy "podciągają" osłabionego kumpla z drużyny...Chudzielec odzyskiwał rytm...Asysta wracała do stada...By po kilku minutach kolejny bocian służył wsparciem...

Ten spektakl trwał dokąd nie zniknęły Gordyjce z oczu...

Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie i westchnęła...

     - Trzymaj się Mały...Już niedaleko...

     Miała nadzieję, że to bociany z "bocianiego szlaku"...Do tej pory dotarła tylko Sławka...Trzy gniazda dalej puste...Wojtusie też jeszcze w podróży...

     Chyba wyczuły, że Pani Wiosna będzie nam kaprysić...


P.S. Trzymajcie kciuki za nasze mirabelki i morelki, pięknie rozkwiecone znowu dostaną od mrozu...Śledzenie prognoz staje się naszą obsesją...;o(

9 komentarzy:

  1. Wspaniały obraz wzajemnej pomocy, człowiek może się czasami uczyć od zwierząt

    OdpowiedzUsuń
  2. Superowska obserwacja Gordyjko!!!
    Też bym stała i gapiła się i jak bym miała akurat komu pokazywać to bym pokazywała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wracaliśmy do domciu, to nad S7 leciały jeszcze cztery, więc bocianio zostałam usatysfakcjonowana...;o)
      Za to wczoraj w Poroninie widziałam bocianka w śniegu...Bidulek marzł niemożebnie...:o(

      Usuń
  3. Można tylko pozazdrościć takiego widoku. Ślubny zachował się jak typowy facet, ten model tak ma. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Model kończył "dniówkę" na Wrzosowisku, więc ręce miał pełne roboty, a głowę nabitą "koniecznościami" do "jeszcze zrobienia"...;o)

      Usuń
  4. Do tej pory widziałam sztuk dwie, ale i tak widok był swojski!
    Osiem na raz, to prawdziwe widowisko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka lat temu uczyły się latać nad Wrzosowiskiem...Mało nie oberwałam w łeb "z bociana"...;o) Zanim się rozpierzchły naliczyłam osiemnaście...;o)

      Usuń
  5. Ja już pękłam z zazdrości. Żadnego bociana jeszcze w tym roku nie widziałam a Wy aż osiem. No i gdzie tu jest równość ?
    Mam za to inne ptaki na balkonie....

    OdpowiedzUsuń