W poniedziałkowy wieczór wyszła Gordyjka z Luckim na spacer...Milusio (bo cieplej)...
"Zadzwonię do Pani B." - myśli Gordyjka - bo nam ostatnio pogaduchy nie wyszły (na turnusie była Princeska)...Pewnie się Bidulce na L4 nudzi (Pani B. przeszła operację oka - co wiadomo, w pogaduchach nie przeszkadza)...
Dla tych, co nie bardzo pamiętają, kim jest Pani B. ...To moja Przyjaciółka od zawsze...;o)
Ledwie zaczęłyśmy klachanie...
- Czekaj moment, bo osiedlowe chłopaki chyba pod choinkę drony podostawali...Straszny hałas mam nad głową...Nic Cię nie słyszę...- przerywam Dzielnej Kobiecie wypowiedź...
A w koło brrrmmm brrrmmmm brrrmmmm...Mało uszy nie odpadną...
Lata toto w koło i tylko hałas robi !!
Wyrwałam się po chwili z tego tumultu i deliberujemy z Przyjaciółką dalej...;o)
A te skrzydlate bestie jakby się na nas uparły, bo po chwili znowu mi nad głową jazgoczą...
Utrapienie !!
- To chyba prawem zabronione ?? - pyta w cichszym momencie Pani B.
- Dużo jest zabronionych rzeczy, a baranów jeszcze więcej...- kwituję, spoglądając za oddalającym się "latadłem"...
Poza obrębem Osiedla zrobiło się odrobinę ciszej...
Drepczę powolutku okolicznymi uliczkami...Osiemnasta wybiła, więc ciemnica zimowa panuje...Dyskusja trwa w najlepsze...
- Chyba jednak coś się dzieje, bo minął mnie radiowóz...- składam sprawozdanie Pani B. - Chyba po lesie nie jeździli ?? - pytam Przyjaciółkę, jakby w tej materii była Ekspertką...
Ale zanim uzyskuję odpowiedź...
- Na 100% coś się dzieje...Następny jedzie...Leśną drogą...- musimy z Luckim drogi ustąpić, bo się taka karawana na tej drodze nie zmieści...
Kiedy minął nas policyjny bus i jeszcze jeden radiowóz, pewność miałam na 300%, że jakieś niecodzienne zjawisko nastąpiło w okolicy...To nie są tereny przez Policję patrolowane namiętnie...
Póki co, debata przyjacielska ważniejsza...;o)
Po zakończeniu rozmowy i powrocie do domu, wymieniłam kilka zdań tematycznych z Panem N. i uzgodniliśmy zgodnie, że się szczegółów z prasy lokalnej dowiemy za kilka dni...;o)
Na drugi dzień rano...
- To była obława na nożownika !! - informuje mnie Ślubny (z niewyraźną miną)...- wszystkie portale zapchane Zaściankiem...- "W akcji udział brały drony, helikopter i psy tropiące" - czyta Pan N.
- No jasne, że psy tropiące... - potwierdzam...- A o Babci Gordyjce nic nie wtrącili ?? - pytam...
Luckiego zauważyli !! A ja to pikuś ??
Toż w samym centrum obławy działałam !! A właściwie działaliśmy w trójkę !! Ja, Lucki i Pani B. ...
Kilka godzin później Zaścianek rozbrzmiewał syrenami policyjnymi, a wszystkie radiowozy jechały w jednym kierunku...Nożownik został ujęty w Markecie...
Zapobiegawczo...Zanim Media się rozpaliły...Wysłałam SMS-a do Pani B., że była "nausznym" Świadkiem obławy na nożownika...I do Misiowej Mamy, że u nas wszystko w porządku...;o)
O babcinych wyczynach milczałam zapobiegawczo...;o)
P.S. Nad Zaściankiem Dobre Duchy czuwały, że nie skończyło się to gorzej...Wtorek w Markecie to "dzień Seniora"...